wtorek, 5 lutego 2013

EPILOG!!!

3 LATA PÓŹNIEJ.

- Mamo! Mamo! Max rozlał mleko!- Głos dziewczynki wybudził mnie z błogiego snu tak samo jak Zayn'a. Przede mną pojawiał się roześmiana twarz trzyletniej dziewczynki o dużych brązowych oczach i ciemnych włosach które opadały jej na czoło.
- A dlaczego nie krzyczysz tato, tato, tato?- Zayn podparł się na łokciach i spojrzał na naszą córeczkę. Uśmiechnęła się do niego słodko.
- Tato! Tao! Max rozlał mleko!- Zaśmiałam się, a Malik lekko skrzywił. 
- Sam tego chciałeś kochanie. A teraz ruszać się już!- Zayn porwał naszą córkę, a ja zeszłam na dół aby pomóc młodszemu dziecku. Max siedział na podłodze, a obok niego kałuża mleka. Dwulatek spojrzał na mnie lekko załzawionymi oczkami.
- Hej kochanie, co się stało?- Wzięłam dwulatka na ręce i posadziłam na blacie kuchennym.
- Bo mi skóla penka.- Wyciągnął przed siebie rączkę i pokazał mi paluszek na którym była mała kropeczka krwi.
- Oj mój bohaterze. Skóra ci nie pęka, spokojnie. Musiałeś się lekko czymś ukłuć. Zaraz nakleimy plasterek, dobrze?- Pocałowałam malca w czoło i zaczęłam szukać w szafkach pudełka z plasterkami.
- A wujek Lou mówil, ze to skóla penka.- wyciągnęłam z pudełeczka jeden plasterek z Kubusiem Puchatkiem i przykleiłam na palec malca.
- Musisz powiedzieć wujkowi Lou, że on się nie zna i ma nie gadać głupot, dobra?- Chłopczyk pokiwał głową, a gdy ściągnęłam go z blatu poleciał na górę krzycząc, że jest bohaterem i ma plasterek. Pokręciłam głową z uśmiechem i zaczęłam ścierać rozlane mleko. 
Weszłam do salonu i pootwierałam okna. W końcu lato niech się przewietrzy. Właściwie to dziś są urodziny Melindy. 1 sierpnia, a jutro Max'a. Chłopczyk jest rok młodszy od niej i szczerze myślałam, że też urodzi się 1 sierpnia ale nie on miał inne plany. Przechodząc obok komody poprawiła zdjęcia które stały przekrzywione. Było tam kilka zdjęć moich i Zayn'a, z naszego ślub, z koncertów, ze ślubów chłopaków. Ale dwa zdjęcia za każdym razem wywoływały u mnie uśmiech na twarzy. 
Melinda gdy poszła z tatą na sesję zdjęciową i mały Max gdy chłopaki zabrali go na jakiś tor wyścigowy czy coś.
Jeszcze miał małą rankę na nosku gdy wbiegł w drzwi i trafił na zamek. Na niego trzeba szczególnie uważać ponieważ wdał się we mnie. Może zrobić sobie krzywdę obojętnie czym. A za to Melinda jest ostrożna ale też ma w sobie diabełka.
- Kochanie gdzie jest ta niebieska bluzka Max'a?- Oho, Zayn zabrał się za ubieranie dzieci. Będzie ciekawie.
- Na drugiej półce w szafie od strony okna.!- Sama też postanowiłam się ubrać. Przechodząc po korytarzu słyszałam śmiechy Max'a dochodzące z jego pokoju. Uśmiechnęłam się pod nosem i weszłam do naszej sypialni. Poprawiłam łóżko i zabrawszy swoje rzeczy udałam się do łazienki. Wykonałam poranną toaletę i związałam swoje długie blond włosy w koka na czubku głowy. Nałożyłam trochę podkładu na twarz i pomalowałam  rzęsy. Nie zmieniłam się dużo przez te trzy lata. No może włosy mi urosły, a tak nadal wyglądam tak samo.
Zeszłam na dół, a tam nadal pusto. Postanowiłam poszykować mojej rodzince śniadanko. Spojrzałam na zegarek. 10. O jedenastej mieli odwiedzić nas chłopcy z żonami. Jeszcze żaden nie miał dziecka ale u Liam i Dan było w drodze tak samo jak u Lou i El.
Dla dzieci przyszykowałam ich ulubione płatki czekoladowe, a dla mnie i Zayn'a zrobiłam tosty. No i dla niego kawę. Ja nadal jej nie toleruję. Ble.
- Mamo, mamo, a tato powiedział, że nie będę mogła mieć męża.- Do kuchni wbiegła ubrana Melinda i stanęła przede mną z oburzoną miną.
- Co ten tata wygaduję.- Z góry zszedł Zayn z Max'em na rękach.- Oczywiście, że będziesz mogła mieć męża. Tata nie ma nic do gadania, a teraz siadaj i jedz śniadanko.- Dziewczynka wystawiła język do swojego taty i zajęła miejsce obok Max'a. Usiadłam,a obok mnie Zayn.
- Jak to nie mam nic do gadania.? Przecież jestem jej ojcem więc mam dużo do powiedzenia.- Malik z oburzoną miną zaczął konsumować swoje śniadanie.
- Oj kochanie spokojnie. Dasz sobie radę.- Pocałowałam go w policzek i zaczęłam konsumować swoje śniadanie co chwilę zerkając na dzieci. Kiedyś Melinda włożył Max'owi łyżeczkę do oka i od tej pory razem z Zayn'em pilnujemy ich przy każdym posiłku.
- Tato ja mam pasterek.- Chłopczyk odłożył łyżkę na stół i uśmiechnął się do nas pokazując palce z Kubusiem Puchatkiem.
- Jaaa mam ci taki dała?- Max pokiwał główką.- Kurdę, a mi takich nie dawał. Ciekawe czemu?
- Bo mnie kocha baldziej.- Max znów zaczął jeść swoje płatki. Zaśmiałam się cicho pod nosem.
- Aaa to tak? Czyli mnie to już nik nie kocha?- Spojrzał na mnie, później na Max'a zafascynowanego płatkami, a na koniec zostawił swoją córeczkę.
- Ni odpowiem ci bo nie pozwalasz mi mieć męża.- Nie wytrzymałam i zaczęłam się śmiać.
Dzwonek do drzwi przerwał naszą konferencję, a ucieszone dzieci pobiegły otworzyć osobą których się spodziewały. Zaniosłam do kuchni wszystkie naczynia i wróciłam do salonu w którym siedziała już cała banda.
- Louis? Powiedz mi dlaczego wciskasz mojemu synowi kit, że skóra pęka i wtedy leci krew?- Chłopak spojrzał na mnie, a potem na Max'a.
- Wydałeś mnie.- Wskazał na niego palcem, a malec się zaśmiał.
- Noe ja tylko mam mondrą mamusię i ona sama wiedziała, ze tak się nie lobi.- Wszyscy się zaśmiali, a ja dołączyłam do swojego męża.
- Tak, masz mądrą mamusię, ale to nie zmienia faktu, że mnie wkopałeś.- Mały objął Lou swoimi małymi rączkami. Wyglądał tak słodko gdy to robił.
- Ooo żebyś miał takie podejście do swojego dziecka jak do mojego to będzie dobrze.- Uderzyłam Zayn'a w żebra żeby się zamknął.
- Ooo żebyś tylko córki upilnował. Harry zdradza jej jak ma podrywać facetów. A po za tym nie chcesz wiedzieć co on jej dał w prezencie.- Parsknęłam śmiechem, a Zayn zrobił się czerwony na twarzy.
- Lepiej o tym nie wspominaj. Dzisiaj od samego rana Melinda jest zła na Zayn'a bo on nie pozwala jej mieć męża także dziś unikamy tego tematu.- Przytuliłam się do swoje męża, a on nadal siedział zły.
- Harry! nie waż się jej nic mówić jeżeli chcesz mieć w przyszłości dzieci!- Jego krzyk wystraszył wszystkich, a w szczególności Max'a który wyciągnął za kanapy swój miecz świetlny.
- Mamo tata znów zamienia się w potwola.
- Nie Max'iu on się zamienia w kretyna którego mocno kocham.- Pocałowałam Malika w usta. Patrząc na wszystkich z uśmiechami na twarzach, na biegające dzieci które są moje czuj się szczęśliwa. Kiedyś nie sądziłam, że będę miała takie szczęście, a teraz? Teraz mam dwójkę wspaniałych dzieci, niesamowitego męża i najlepszych przyjaciół. Nic więcej mi nie potrzeba.
 Oto cała moja historia.....

Rozdział 34 ! ' I tak wiem, że mnie kochasz mężu.'

30 październik.

Otworzyłam oczy i stwierdziłam z przerażeniem, że to już dziś. Spałam sama w naszym nowym domu. Chociaż nie, nie sama. Były ze mną dziewczyny. Melinda jest już u opiekunki która będzie jej dziś towarzyszyć na weselu. Zayn spał u chłopaków, jeżeli w ogóle spał. Wczoraj pożegnaliśmy się gdy przyszły dziewczyny i zaczął się mój wieczór panieński. 
- Alex! Alex! Wstawaj! Dzisiaj masz ślub!- Do pokoju wpadła uśmiechnięta Jess. Zaśmiałam się pod nosem i wygrzebałam się z pościeli. Jakoś dziwnie tutaj było bez małe w łóżeczku albo Zayn'a obok mnie. 
- Wiem! Wiem!- Dopowiedziałam jej i razem zaczęłyśmy się śmiać. Wszystko układało się wprost znakomicie. Mała rosła i była zdrowa, a między mną a Zayn'em było wspaniale. 
- To dobrze, że wiesz, a teraz marsz na śniadanie i czas się szykować.- Do pokoju weszła reszta dziewczyn. Znaczy Dan, El, Meg, Ann i Per. Tak, zaprzyjaźniłam się z Perrie. To na prawdę spoko laska jest.
- Myślisz, że ja coś zjem? Idę się od razu umyć.- Wyminęłam je i weszłam do łazienki. Była cała w białych płytkach co mi nie odpowiadało, ale Zayn'owi się to podobało więc tak zostało. 
Wzięłam szybki prysznic po czym ubrałam bieliznę i wróciłam do swojego pokoju. Dziewczyny już czekały aby mnie przyszykować. Usiadłam na krześle, a one zaczęły robić mi makijaż i fryzurę. Czułam jak robię się o raz bardziej zdenerwowana. Gdy nadszedł czas na ubranie sukni ręce zaczęły mi się trząść, a serce biło tak, że myślałam iż zaraz mi wyleci. 
Stanęłam przed lustrem i ujrzałam blondynkę która wyglądała jak księżniczka. Tak, wróciłam do swojego naturalnego koloru włosów. Trochę z namowy Jess która nadal chce zabić stereotyp tępej blondynki, a trochę z namowy Zayn'a. Zeszłam na dół i stanęłam na środku naszego beżowego salonu. Wszędzie były kwiaty które trochę mnie denerwowały ale spoko niech sobie stoją. Oprócz Per (która się nie zgodziła) wszystkie dziewczyny były moimi druhnami, a chłopaki mieli dziś stanąć po stronie Malika. Szczerze? Dopiero teraz dotarło do mnie to, że dziś się ożenię. 
- Uśmiechnij się dziś twój ślub.- Jess tryskała dziś energią co było niebezpieczne. Wyszczerzyłam się do nich szeroko rozkładając ręce. 
- Gdzie oni są.....?- Wypowiedź Dan przerwał dzwonek do drzwi. Otworzyłam szeroko oczy. El poszła otworzyć, a ja spojrzałam przerażona na dziewczyny. Wszystkie miały takie same piękne beżowe sukienki bez ramiączek  do kolan z czarnym pasem pod biustem. 
- Powiedzcie im, że dojadę sama. Już.- Mój głos drżał z przerażenia, ale Jess poszła spełnić moją prośbę. Coś im tam powiedziała, że jeszcze muszę się napić i przyjedziemy same, a Malik ma stać przy ołtarzu. 
- Alex co ty odwalasz?- Perrie spojrzała na mnie lekko zła. 
- Kurwa ja nie dam rady. A co jeżeli on powie nie? Co jeżeli się rozmyśli?- W głowie miałam same czarne scenariusze. 
- Co ty pierdolisz? Macie razem śliczną córeczkę, pasujecie do siebie, kochacie się. Na pewno nie powie nie. Ale ty go teraz nieźle straszysz. Gdybyś widziała jego minę, padłabyś.- Jess machała rękami na wszystkie możliwe strony. 
- Alex szybka piłka. Jeżeli chcesz za niego wyjść to trzeba jechać. Limuzyna czeka. Pojedziesz z nami.- Meg spojrzała na mnie wyczekująco, a ja kiwnęłam sztywno głową. Ubrałam swoje białe bolerko, a dziewczyny doczepiły mi welon. Wyszłyśmy z domu, a mnie oślepił błysk fleszy. Uśmiechnęłam się i razem z dziewczynami jakoś z pomocą ochroniarzy dotarłyśmy do limuzyny. Usiadłam przy oknie i zaczęłam się zastanawiać co się właściwie dzieje w okół mnie. Wczoraj byłam taka pewna, że jestem gotowa go poślubić, a dziś? Czuję nie pokój i mam jakieś dziwne myśli. 
Samochód się zatrzymał, a do mnie z przerażeniem doszedł fakt iż jesteśmy pod kościołem. Dziewczyny wysiadły jako pierwszy aby zbadać teren. Znaczy zobaczyć, czy Malik jest w środku. Jess kiwnęła do mnie ręką więc ostrożnie wyszłam z samochodu przy pomocy kierowcy. Przed kościołem stało kilka osób, opiekunka z Mel. Harry, Louis i Liam podeszli do mnie z uśmiechem. Po chwili w moich ramionach tkwiła również Mel.
- Jakaś ty piękna. Zaraz się poryczę.- Louis przytulił do siebie Eleanor. Zaśmialiśmy się, a z kościoła wyszedł tata Malika który miał odprowadzić mnie do ołtarza. Dziewczyny zabrały Mel i wraz ze swoimi chłopakami weszły do kościoła.
- Gotowa?- Tata Zayn'a podał mi ramię z uśmiechem. Pokiwałam głową i lekko się uśmiechnęłam. Stanęliśmy przed drzwiami i czekaliśmy aż się one otworzą i zaczną grać. Dłonie miałam zimne, ściskałam z całych sił bukiet z czerwonych róż aby nie było widać jak ręce mi się trzęsą. Drzwi się otworzyły, a ja uśmiechnęłam się lekko i razem z moim przyszłym teściem zaczęłam po woli kroczyć przed siebie. 

Narrator.

Gdy rano Zayn przyszedł po swoją przyszłą żonę został spławiony. Całą drogę do kościoła zastanawiał się czy czasem się nie rozmyśliła ale gdy zobaczył, że jego tata wychodzi wraz z Jess z kościoła wiedział, że ona już tu jest. Chłopaki stanęli u jego boku, a dziewczyny po drugiej stronie uśmiechając się szeroko. Jego serce biło tak głośno, że aż się zastanawiał czy czasem ktoś tego nie słyszy. Gdy drzwi się otworzyły, a muzyka zaczęła grać potrafił wpatrywać się tylko w jeden punkt tak samo jak Alex. Zobaczyła go stojącego zdenerwowanego przed ołtarzem czekającego na nią. Wyglądał jeszcze piękniej niż zawsze. Całe obawy towarzyszące dziewczynie odpłynęły i została tylko wielka chęć stanięcia obok niego.
Szła z jego tatą uśmiechając się nie śmiało i patrząc na niego. Wyglądała jak księżniczka. Jest tylko jego, a on tylko jej.

Alex.

Gdy poczułam dłoń Zayn'a na swojej poczułam jak jakieś ciepło wybucha we mnie od środka. Uśmiechnęłam się do niego szeroko i razem złączyliśmy nasze palce razem. Stanęliśmy przodem do ołtarza i czekaliśmy aż będziemy mogli powiedzieć sobie wieczne tak. 
- Czy ty Zayn'ie Maliku zgadzasz się wziąć tą o to tutaj Alex za żonę i ślubować jej wierność i uczciwość małżeńską?- Poczułam obawy i strach. Może powiedzieć nie. Jeszcze nie jest za późno.
- Tak.- Uśmiechnęłam się, a w moich oczach pojawiły się łzy. nie tylko u mnie. Dziewczyny szlochały po cichu, a Louis ryczał jak baba. 
- Czy ty Alexnadro jakaś tam.- Zaśmiałam się jak każdy inny.- zbadasz się wziąć za męża tego o to tutaj Zayn'a i ślubować mu wierność i uczciwość małżeńską?- W jego oczach mogłam odczytać niepokój i strach przed moją odpowiedzią. Po moim policzku spłynęła jedna łza.
- Tak.- Zayn wypuścił powietrze i uśmiechnął się do mnie szeroko. Kiedyś mi powiedział, że jego ulubioną częścią ceremonii ślubnej jest to gdy ksiądz mówi, że już jest się małżeństwem.
- A zatem mocną nadaną mi przed Boga ogłaszam was mężem i żoną. Możesz pocałować swoją małżonkę.- Uśmiechnęłam się i poczułam jak Zayn łapie mnie za policzki i złącza nasze usta w pocałunku. Wszyscy zaczęli klaskać, a my oderwaliśmy się od siebie i chwyciwszy za ręce wyszliśmy z kościoła za naszymi gośćmi. Zostaliśmy obrzuceni ryżem z pieniędzmi i wszyscy zaczęli robić nam zdjęcia. Reporterzy jak i goście. 
- Ej Malik weź ją jeszcze raz pocałuj tak ślicznie wyglądacie.- Louis ocierał z policzków łzy, i uśmiechnął się do nas. Znów Zayn mnie pocałował ale tym razem dłużej. 
*
Pierwszy taniec. Szlag. Ja nie umiem. Ale przecież muszę no nie?(piosenka) Orkiestra zaczęła grać, a Zayn porwał mnie w taniec. On dobrze wiedział, że nie umiem tańczyć i nie zamierzał mi darować.
- Rozluźnij się moja żono.- Zaśmiałam się i spojrzałam mu głęboko w oczy. Nagle umiałam tańczyć. Pozwoliłam mu się prowadzić. Manewrował mną i robił co chciał. Okręcił mnie i przyciągnął blisko siebie złączając nasze usta w pocałunku. Uśmiechnęłam się i ostatni raz musnęłam lekko jego usta swoimi. Przytuliłam się do niego i zacisnęłam mocno powieki aby się nie rozpłakać.
- Kocham cię.- Usłyszałam szept Zayn'a przy moim uchu. Podniosłam głowę i znów napotkałam te jego brązowe oczy.
- Ja ciebie też.- Z moimi słowami zakończyła się piosenka, a goście zaczęli bić nam brawo. Razem z Zayn'em udaliśmy się do stołu aby zjeść obiad. Ogólnie nie byłam głodna, ale Malik nie pozwolił by mi odejść gdybym czegoś nie zjadła.
Wszystko było takie idealne. Nikt nie był smutny każdy się uśmiechał. Nawet Nick który nadal coś do mnie czuję ale nie chce niszczyć tego co jest między mną, a Malikiem.
- Harriet ktoś chce z tobą rozmawiać.- Harry wydawał się zdenerwowany, ale starał się to ukryć. Ha! Jakby to było możliwe. Pocałowałam go w policzek i wyszłam z sali kierując się do wyjścia z restauracji. Na ławce pomiędzy drzewami siedział Freddie(?). Tak to chyba on. Westchnęłam i ruszyłam pewnym krokiem przed siebie. Stanęłam przed nim, a on wstał i uśmiechnął się do mnie ciepło.
- Cześć Alex.- Podał mi dłoń której nie ujęłam. Przytuliłam go do siebie, Kiedyś byliśmy razem i to on to zespół ale nie chce aby między nami były jakieś chłodne stosunki.
- Hej.- Uśmiechnęłam się do niego ukazując w policzkach delikatne dołeczki. W moim wypadku nie były one słodkie jak u Harry'ego.
- Wyglądasz jak księżniczka. A gdzie twój księciu?
- Księciu zapewne zabawia młodszą księżniczkę.- Uśmiechnęłam się do niego ciepło i zatonęłam w jego oczach.
- Ach tak. Zapomniałem jesteś mamusią. Wracasz we wrześniu do szkoły?
- Nie wiem. Znaczy chłopaki zaczynają trasę, a Zayn nie chce się z nami rozstawać, a ja nie chce rozstawać się z nim więc chyba będziemy jechały z Melindą wraz z nimi.- W jego oczach pojawił się lekki smutek.
- No tak. Teraz jesteście już prawdziwą rodziną. A więc jak się czujesz w roli matki i idealnej żony?
- W roli matki czuję się świetnie, a w roli żony to jeszcze nie wiem. Ale niby to tylko podpis na papierku ale szczerze to człowiek czuję w środku coś innego. To takie uczucie jakby się z kimś połączyć duszą. Wiem, że to głupie ale tak się czuję.
- Cieszę się, że jesteś szczęśliwa. Mam nadzieję, że będzie tak zawsze.
- Dziękuję. A jak ci się układa z Kim? Dziewczyny mówił, że nieźle.
- No tak. Zmieniła się i myślę, że spędzimy razem jeszcze kilka wspaniałych lat.
- Alex? No wreszcie. Chcą zrobić nam zdjęcia z małą. O hej Freddie.- Zayn podszedł do nas z małą na rękach. Spojrzałam przelotnie na Freddiego. Uśmiechał się.
- Cześć. Spadam Kim czeka. Wszystkie dobrego na nowej drodze życia i żeby wam Melinda zdrowo rosła.
- Dziękujemy.- Uśmiechnęłam się do niego i spojrzałam ostatni raz w te jego oczy. Będę za nim tęsknić. Nie wiem dlaczego ale poczułam jakby to nasze spotkanie było ostatnim. Patrzyłam jeszcze chwilę za nim, aż zniknął za drzewami.
- No i jak moja żona? Żałujesz, że powiedziałaś tak?- Wzięłam od Zayn'a Melindę i razem po woli zaczęliśmy iść w kierunku wejścia.
- Tak.- Zayn wytrzeszczył oczy.- Mogłam wziąć letszą suknię. Ta jest cholernie ciężka, ale nie bo dziewczyną się spodobała.
- Weź mnie nie strasz.- Zaśmiałam się cicho.- Wyglądasz przepięknie.
- No przecież wiem.Ja zawsze wyglądam przepięknie. Prawda Melinda?- Dziewczynka za gaworzyła jakby sama do siebie.
- Nie ma to jak skromność.
- I tak wiem, że mnie kochasz mężu.- Wkroczyliśmy razem na salę i już nic nie mogło się zepsuć. 

niedziela, 3 lutego 2013

Rozdział 33 ! 'No przecież się pytam czy się zgadzasz, no nie?'

Noc minęła nam dość spokojnie. Mała obudziła się tylko raz bo była głodna. A tak to spała jak aniołek. Ale nie tylko ona. Zayn też spał jak kamień, nawet płacz małej go nie obudził. Najwyraźniej musiała go wymęczyć. Taki mały człowieczek a jednak potrafi wymęczyć dorosłego faceta! No skandal normalnie. Przykryłam Malika i sprawdzając czy Mel aby na pewno śpi zeszłam po woli na dół. Wszędzie było cicho. Ale co się dziwić była dopiero siódma rano. Nie wiem dlaczego tak wcześnie wstałam ale byłam całkowicie wyspana.
Zrobiłam sobie kawę (jakimś cudem mi zasmakowała) i usiadłam w kuchni przy wyspie kuchennej. Z przyzwyczajenia dotknęłam swojego brzucha. Jest już płaski. A przecież jeszcze trzy dni temu było w nim nasze maleństwo. To niesamowite jak szybko może się coś zmienić. Szczerze wam powiem, że bałam się porodu. Przecież moja mama umarła właśnie przy moim porodzie. Bałam się, że ze mną będzie tak samo. Na szczęście nie było. I teraz mogę się cieszyć swoim dzieckiem z moim narzeczonym. Jej jak to fajnie brzmi. Coś mnie podkusiło aby pójść na górę i zobaczyć czy Melinda nadal śpi. Skierowałam się do mojego pokoju który teraz dzieliłam z Malikiem. Wstawiliśmy tam łóżeczko dla małej, i wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy. Cóż mój pokój jest większy niż jego więc było trzeba to wykorzystać, co nie?  Chociaż i tak długo tutaj nie zabalujemy ponieważ na przeciwko domu chłopaków Zayn kupił dla nas dom. Niby potrzeba jeszcze jakiś ostatnich poprawek nim się wprowadzimy ale jest już ta świadomość, że nie długo będziemy tylko w trójkę, chociaż na przeciwko chłopaków także nie wiem czy tylko w trójkę. Otworzyłam po cichu drzwi i zobaczyłam, że Zayn siedzi na łóżku z Mel na rękach. Uśmiechnęłam się na ten widok i usiadłam obok niego.
- Długo już nie śpisz?- Zayn kołysał lekko dziewczynkę na rękach, a ta wpatrywała się raz w niego, a raz we mnie. Tak jakby starała się zapamiętać najmniejszy fragment naszych twarzy.
- Nie. Przed chwilą wstałam. Płakała?
- Nie. Obudziłem się i zobaczyłem, że cię nie ma więc sprawdziłem czy ją zabrałaś a ona sobie leżała.
- Spryciula jak wychodziłam to spała.- Poprawiłam kocyk na jej główce i pocałował w czółko. Wyglądała tak nie winie, że aż niewiarygodnie.
- Mądra jest. Obudziła cię w nocy?
- Tylko raz. Była głodna.- Podeszłam do swojej szafy i zaczęłam w niej grzebać. Przecież nie mogę chodzić w piżamie.
- Alex? Ona chyba chce jeść ale ja się tam nie znam.- Zayn podał mi dziewczynkę i opuścił pokój zostawiając nas same.
- Ojciec myśli, że ja się znam?- Mimo wszystko spróbowałam ją nakarmić i tatuś Malik trafił. Mała była głodna. Ponosiłam ją jeszcze i klepałam w plecki aby jej się odbiło. gdy tylko to się stało wyszła z nią z pokoju w celu poszukania jej chwilowej niańki. Gdy tylko wyszłam z pokoju natknęłam się na Louisa.
- Lou weźmiesz ją na chwilę? Muszę się ubrać.- Uśmiechnęłam się do niego, a chłopak pisnął wesoło.
- Jeszcze się pytasz. mogę ja od ciebie odkupić jak chcesz.- Wziął ją na ręce i zaczął robić do niej jakieś dziwne mimy.
- Dzięki nie skorzystam. Zaraz ją wezmę.- Pocałowałam Mel w główkę i wróciłam do pokoju. Wzięłam rzeczy i udałam się do łazienki. Szybko się umyłam i przywróciłam stan swojej twarzy do mniej więcej dobrego. Ubrałam się i od razu skierowałam się na dół. Wszyscy siedzieli w jadalni i jedli śniadanie.
- O, Alex siadaj. Co chcesz?- Zayn odsunął mi krzesło i spojrzało na mnie z wyczekującą miną.
- Ja podziękuję. Później zjem. Lou daj ją bo się nie najesz.
- Nie. Ja sobie dam radę. Patrz.- Odwrócił się do Hazzy a on zaczął go karmić. Zaczęłam się śmiać.
- Musisz coś zjeść.- Zayn nałożył mi naleśnika.- Sama czy mam cię karmić jak te debile?
- Poradzę sobie.- Wzięłam do ręki widelec i zaczęłam konsumować.
- I jak Alex już wiesz kiedy Mel jest głodna?- Alan uśmiechnął się do mnie ironicznie. Zabiję dziada.
- Zayn wie to starczy.- Wystawiłam mu język i przybiłam z Malikiem piątkę.
- Eee, ją to chyba trzeba przewinąć.- Harry odsunął się lekko od Melindy. Louis tylko pokiwał głową, że się zgadza z przyjacielem. Wstałam równo z Zayn'em.
- Ja sam.- Spojrzałam na niego dziwnie.
- To może chociaż....
- NIE. Ja sam.- Malik wziął Melindę i poszedł z nią na górę. Usiadłam oszołomiona z powrotem na swoje miejsce.
- To było.... dziwne.- Liam chyba też nie mógł uwierzyć, że jego przyjaciel stał się taki.... sama nie wiem jaki.
- Uwierz mi Li to to nic. On jej nawet leżeć nie pozwala tylko od razu bierze ją na ręce.- Napisałam się soku.
- Ale powinna leżeć. Musi się rozciągać.- Ciocia chyba wiedziała co mówi. Kurde nie chyba tylko na pewno.
- Ja wiem ciociu ale jemu to powiedz. On jest taki opiekuńczy, a nie chcę go urazić.
- Spokojnie pogadam z nim ale później bo właśnie przyjechała El.- Jak na zawołanie Louis'a zadzwonił dzwonek do drzwi, a potem dało się słyszeć kroki które przybliżały się do nas. Do jadalni weszła El z przepraszającą miną.
- Przepraszam, że dzwoniłam. Zapomniałam, że mała już jest. Mam nadzieję, że jej nie obudziłam.- Wstałam i mocno się do niej przytuliłam. Louis również wstał ale on to ograniczył się do wymiany zarazkami.
- Już nie śpi. Chcesz ją zobaczyć?- Dziewczyna z uśmiechem pokiwała głową i podała mi jeszcze dużego misia.- On jest większy od niej.- Dziewczyna się zaśmiała, a ja lekko zapukałam do drzwi. Usłyszałam ciche proszę i otworzyłam drzwi. Zayn właśnie się prostował znad łóżeczka Mel.
- Cześć tatuśku.- El przytuliła się do Malika, a ja podeszłam do łóżeczka w którym leżała dziewczynka. Położyłam obok niej misia, i uśmiechnęłam się do niej. El stanęła obok mnie.
- Jejku jaka śliczna.- Zasłoniła sobie usta ręką i wpatrywała się w małą.- Oczy to ma po ojcu.- Z tym zdaniem zwróciła się do Zayn'a który stanął obok nas.
- Dzisiaj o 22 będzie miała cztery dni.- Malik wypiął dumnie pierś, że zapamiętał o której godzinie urodziła się jego córeczka.
- Długo się męczyłaś?- Wyjęłam Mel z łóżeczka i podałam ją El która ujęła ją delikatnie.
- Jakieś trzydzieści minut od przyjazdu do szpitala.- Nie byłam dokładnie pewna ale coś koło tego.
- Daj owinę ją i możesz ją na dół wziąć.- Malik chyba serio przejął się rolą ojca. Byłam bardzo ciekawa jak sobie poradzi z owinięciem ją kocykiem. Ku mojemu zdziwieniu szło mu doskonale. Znów El wzięła małą na ręce i po woli zaczęła z nią iść na dół. Szłam z Malikiem za nią i nie mogłam wyjść z podziwu.

- Zayn idziesz ze mną i Mel na spacerek?- Chłopak spojrzał na mnie zdziwiony. Uśmiechnęłam się do niego i spojrzałam na szczęśliwych chłopaków i El patrzący na Melindę.
- Nie sądzisz, że to za szybko?- Szkoda, że ciocia już pojechała. Wytłumaczyłaby mu wszystko tak samo jak mi.
- Rozmawiałam z ciocią i powiedziała, że możemy dziś wziąć ją na spacer tak do godziny. Podobno będzie jej się lepiej spało.
- No dobra. To ja przyniosę jeszcze jakieś jej rzeczy.- Pocałował mnie w pliczek i zniknął na schodach. Mam nadzieję, że na razie nie będzie głodna. Jest dopiero po 14, a ona już jadła trzy razy od rana. Ale to niby dobrze. Ja tam się nie znam ale tak czytałam.
Zayn podał mi dodatkowe ubranka dla małej. Ubrałam jej jeszcze jeden komplet i czapeczkę na głowę. Zawinęłam ją lekko w kocyk i położyłam do wózka, po czym przykryłam jeszcze jednym kocykiem.
- Nie będzie jej za gorąco?- Liam stał i patrzył na dziewczynkę ubraną jak na  zimę.
- Liam ona jest mała i szybko traci ciepło. A po za tym wiecie, że ona już podnosi główkę?- Malik stał i wymądrzał się czego on to nie wie.
- Zobaczysz jak zacznie boksować i dostaniesz w zęby.- Niall pomachał mu przed nosem bułką, i uśmiechnął się do nas. Chyba tylko on nie trzymał na rękach Mel, ale mówił mi kiedyś, że tak będzie. On po prostu boi się, że jej coś zrobi, a na dzieci gwarancji nie dają.
Zayn wyjechał ostrożnie wózkiem i pomału szedł uśmiechając się do mnie lub do małej. Wyglądał na takiego szczęśliwego i dumnego. Kierowaliśmy się do parku by po chwili usiąść na ławce. Malik bujał lekko wózkiem aby Melinda mogła usnąć.
- Zayn nie żałujesz?- Musiałam zadać mu pytanie które nurtowało mnie od dłuższego czasu. Nawet gdy byłam w ciąży to zastanawiałam się czy nie odejść od niego i wyjechać. Tak aby miał spokojne życie bez ciężaru na plechach.
- Ale czego?- Objął mnie ramieniem i pocałował w czoło.
- No, że ja tutaj obok ciebie siedzę, że to ja jestem twoją narzeczoną, że masz dziecko w tak młodym wieku. No wiesz tego wszystkie co się stało.
- Alex kocham cię i wybacz ale: Pojebało cię? Kocham cię najbardziej na świecie i nie żałuję niczego, rozumiesz? To, że jestem ojcem w tak młodym wieku to wspaniałe. Będę miał więcej sił gdy Mel podrośnie.
- Nie kłamiesz?- Wolałam się upewnić, niż potem znów żyć w tej głupiej nie pewności.
- Alex, nigdy nie będę tego żałował rozumiesz?- Pokiwałam głową z uśmiechem. Razem spojrzeliśmy na Mel która już usypiała. Jej oczka były takie ciemne i nieodkryte.
- Może już na dzisiaj starczy, co?- Zayn pokiwał głową i tym razem to ja prowadziłam wózek. Oczywiście nie obyło się od zdjęć ale jakoś szczególnie nam to nie przeszkadzało. Mogą robić nam zdjęcia gdy jesteśmy szczęśliwi, razem z naszym małym skarbem który był tak długo przez nas wyczekiwany.
Pod domem stał czarny samochód którego nie poznałam. Spojrzałam na Malika, a na jego twarzy pojawił się mały uśmiech ale nic nie powiedział. Zayn przeniósł wózek przez próg uważając by nie obudzić Mel. W korytarzu wyciągnęłam ją z wózka i skierowałam się do salonu. Chyba już odechciało jej się spać bo znów wpatrywała się we mnie tymi swoimi brązowymi oczętami. Jak tylko zobaczyłam kto nas odwiedził stanęłam wryta i poczułam rękę Zayn'a na mojej talii.
- Dzień dobry.- Przywitałam się kulturalnie nie wiedząc czego mogę się spodziewać. Krzyków, płaczu, nie miłych słów. Wszystko mogło się wydarzyć.
- Witajcie. Przepraszamy, że tak bez uprzedzenia ale nie mogliśmy się dodzwonić do Zayn'a.- Rodzice Malika wstali i uśmiechnęli się do nas przyjaźnie. Spojrzałam zmieszana na mojego narzeczonego i odwzajemniłam uśmiech, nie wiedząc co właściwie zrobić.
- Nic się nie stało. Li mogłeś zadzwonić przyszlibyśmy wcześniej.- Zayn starał się ratować sytuację, ale według mnie robiło się jeszcze bardziej nie zręcznie.
- Nie chcieliśmy zabierać wam przyjemności ze spacerku z malutką.- Mama chłopaka uśmiechnęła się szeroko w naszą stronę, a ja już całkowicie zostałam zbita z tropu.
- Zayn możemy porozmawiać?- Malik zmył się na górę ze swoim ojcem, a ja usiadłam niepewnie na kanapie.
- Ej patrz co kupiłem.- Louis położył mi na kolanach wielką miękką poduszkę.- Pani w sklepie mówiła, że dla takiej małej kruszynki będzie idealna. I możesz ją położyć i trzymać na kolanach jednocześnie. Cud techniki prawda?- Wujek Lou już się sprawdza.
- Dziękuję Lou.- Uśmiechnęłam się i położyłam Melindę po czym zdjęłam z niej kilka warstw ubranek. Uśmiechnęłam się do niej.
- Jak daliście jej na imię?- Całkowicie zapomniałam o tym, że siedzi z nami mama Zayn'a. Wpatrywała się w ciszy w małą i po prostu się uśmiechała, a w jej oczach pojawiły się łzy.
- Melinda.- Przeniosłam z wzrok z Mel na panią Malik. Chłopaki opuścili salon zostawiając nas same. Nie wiedziałam co miałam powiedzieć, jak się zachować.
- Alex ja cię strasznie przepraszam za nasze zachowanie. To był po prostu dla nas szok. To wszystko działo się tak szybko... Chcieliśmy przyjechać przed narodzinami małej ale nie wiedzieliśmy jak zareagujesz, a nie wolno ci było się denerwować, dlatego przełożyliśmy naszą wizytę. Mam nadzieję, że nie będziecie na nas źli. My się na prawdę cieszymy, że jesteście razem.- Uśmiechnęłam się do kobiety pokrzepiająco, a z góry zszedł Zayn ze swoim tatą. Zayn był uśmiechnięty, co wywołało też uśmiech na mojej twarzy.
- No to kiedy planujecie ślub?- Rodzice Zayn'a siedzieli na przeciwko nas i cały czas się do nas uśmiechali przyjaźnie.
- Właściwie to jeszcze o tym nie rozmawialiśmy, ale pomyślałem sobie żeby tak 30 października.- Teraz Zayn spojrzał na mnie.- No wiesz będziesz już pełnoletnia, a Mel już podrośnie. Więc co ty na to?- Patrzyłam na niego zdziwiona i postanowiła go trochę pomęczyć.
- Ach tak? Czyli sam myślałeś o tym kiedy mam się na ciebie skazać i nawet mnie o tym nie poinformowałeś?
- No przecież się pytam czy się zgadzasz, no nie?- Zayn'a opuściła już ta pewność siebie, a ja się zaśmiałam.
- Jasne, że się zgadzam, a teraz przepraszam ale muszę iść nakarmić Melindę.- Wzięłam ją od Zayn'a i po woli ruszyłam do naszego pokoju. Cieszyłam się, że między Zayn'em, a jego rodzicami już jest wszystko w porządku.
Nakarmiłam małą, po czym przebrałam ją i zawinęłam w kocyk. Zaczęłam chodzić z nią po pokoju w celu uśpienia jej. Jakoś mi to nie wychodziło ale nie poddawałam się. Przecież nie zawsze wszystko będzie mi wychodziło za pierwszym razem. Do pokoju po cichu wszedł Zayn i uśmiechnął się do mnie.
- Rodzice poszli na spacer. Księżniczka nie chce zasnąć?- Pokręciłam głową, a Malik przejął ode mnie Mel. Zaczął jej cicho śpiewać i kołysać w rękach. Po chwili odłożył ją do łóżeczka.
- To nie fair. Ja ją nosiłam przez dziewięć miesięcy, a to przy tobie zasypia. Czuję się odrzucona.- Zayn robił zdjęcie małej i usiadł obok mnie uśmiechając się. Ustawił sobie zdjęcie śpiącej Mel na tapetę, a potem zalogował się na TT.



Moja najsłodsza kruszynka :** Melinda :D


Po chwili pod zdjęciem ukazały się komentarze jaka to ona nie jest słodka i, że mamy szczęście mając takiego skarbeńka. Miło było wiedzieć, że fani Zayn'a akceptują to, że Malik jest już ojcem i to, że jesteśmy razem. Jasne, na początku było na mnie pełno hejtów, groźby ale się tym nie przejęłam.
- Kocham cię Alex. I wiesz co? Gdybym miał cofnąć się w czasie i wybierać swoją przyszłość to mimo wszystko wybrałbym to co mam w tej chwili.
- Ooo jakie to było słodkie. Też cię kocham Zayn.- Przytuliłam go i razem po cichu opuściliśmy pokój pozwalając spać małej.

sobota, 19 stycznia 2013

Rozdział 32 ! 'Ona jest taka mała.'

1 sierpnia.

minął jeden miesiąc wakacji, a teraz zaczyna się drugi. Wszystko idzie świetnie. No prawie wszystko. W lipcu, a właściwie 29 lipca miałam urodzić. No taki był termin, ale naszemu dzidziusiowi się nie spieszy na ten świat. Lekarz powiedział, że to nie jest niebezpieczne i mogę być w domu ale oczywiście Zayn już tak się wcieli w rolę ojca, że ledwo co mnie z domu wypuszcza. Właściwie to muszę go błagać. Dzisiaj też tak było. Chłopaki grają dzisiaj koncert i błagałam go przez godzinę aby mi pozwoli tutaj przyjechać. Nie będę sama ponieważ dziewczyny też będą. No i nawet ''koleżanka'' Hazzy.
- Kochanie może pojedziesz jednak do domu?- Zayn spojrzał na mnie błagalnie, ale ja postanowiłam być nie ugięta. Stał się strasznie opiekuńczy co czasem jest słodkie, ale nie raz mnie denerwuję i doprowadza do szału. Wiem, że nie powinnam się denerwować bo wtedy nasze maleństwo ożywa i zaczyna kopać. Nie wiemy czy to chłopak czy dziewczynka. Wolimy mieć niespodziankę.
- Zayn proszę cię. Zaraz się zdenerwuję i dostane kopniaka.- Malik się zaśmiał i przyłożył ręce do mojego brzucha. Robił to od kiedy dowiedział się, że będzie tatą. To chyba weszło mu w nawyk. Ale to fajnie. Przyjemnie jest poczuć jego ciepłe ręce na brzuchu. Dziecku też się to chyba podoba bo nie raz wykonuję jakieś lekkie ruchy, ale nie tylko pod jego dotykiem. Gdy coś do niego mówi lub śpiewa to też.
- Nie wolno kopać mamusi.- Pocałował mój brzuch i spojrzał na mnie z miłością. Na początku naszych zaręczyn nie byłam pewna czy to nie jest za szybko, ale potem gdy zaczął kupować ciuszki dla maluszka, albo oglądał wózki wszystkie obawy minęły. 
- Znów kopnęło. Widzisz denerwujesz nasze dziecko.- Zayn pocałował mnie w usta wcale nie krępując się tym, że jesteśmy w ich garderobie z innymi ludźmi i on sam jest tylko w spodniach.
- Właśnie Malik suń się. Wujek Harry wkracza do akcji.- Harry odepchnął Zayn'a ode mnie i sam przytulił się do brzucha. Na pewno wyglądało to śmiesznie. Pewnie bym się śmiała gdyby nie to, że znów się skrzywiłam z bólu. Zayn najwyraźniej musiał to zauważyć bo w ekspresowym tempie znalazł się obok mnie.
- Usiądź.- Podtrzymał mnie za rękę, a ja jakoś usiadłam. Starałam się głęboko oddychać. Dzisiaj to już chyba trzeci taki szybki i mocny ruch który wywołuję u mnie ból.
- Nic mi nie jest. Po prostu dziecko jest trochę dziś nie spokojne.- Dotknęłam policzka Malika aby go uspokoić. Już mnie przechodziło. Wszystko zawsze dzieję się szybko. I dobrze nie wiem ile bym tak pociągnęła. 
- Na pewno? Może pojedziemy do szpitala?- Zayn ubrał koszulkę która moim zdaniem była całkowicie zbędna. 
- Spokojnie. Jeżeli mielibyśmy tak jeździć do szpitala z lekkim bóle to w ogóle by mnie nie wypuścili.- Uśmiechnęłam się i wstałam ponieważ niezbyt wygodnie mi się siedziało. Jakaś kobieta powiedziała chłopakom, że mają się zbierać co również było sygnałem dla mnie, że trzeba się po woli ruszyć. Przez brzuch poruszałam się jak ślimak. 
- Alex ubierz moją bluzę, zmarzniesz tam.- Zayn pomógł mi się ubrać, a ja dotknęłam brzucha aby maleństwo choć na chwilę się uspokoiło. Mali, chwycił mnie za rękę i razem ze mną po woli szedł w stronę sceny. 
- Papa maluszku bądź grzeczny.- Zayn pocałował mój brzuch, a potem mnie. Zawsze gdy musieliśmy się na chwilę rozstać tak robił. Jak zawsze dla mnie był postawiony mięciutki fotel z którego i tak nie korzystałam. Przywitałam się z dziewczynami. No tylko z Jess, Dan, i Ann. El jest w jakieś trasie czy coś i nie może nas odwiedzić, a Meg jest z Dylanem na wycieczce. No i świetnie. Ann, cóż jest fajna. Dogaduję się z nią i nawet ją polubiłam. 
- Może sobie usiądziesz?- Dan uczyła się opiekuńczości od Zayn'a. 
- Dan ja nie mogę siedzieć. Jak stoję to dziecko się wierci i kopie, a jak siądę to dopiero będzie. 
- Myślałam, że takie wiesz kopanie i ruchy dziecka są przyjemne.- Ann jeszcze czuła się trochę skrępowana w naszym towarzystwie ale dziewczyna się rozkręci i będzie dobrze.
- Bo jest na prawdę. Ale ja już dostałam tyle razy, że nie raz to mam dość ale i tak będę za tym tęsknić.- uśmiechnęłam się do nich.- Daj rękę.- Dziewczyna podała mi rękę, a ja przyłożyłam ją do brzucha. Chwila spokoju, a potem kopniak. Po uśmiechu na twarzy dziewczyny mogłam się domyśleć, że poczuła.
- Łał.- Tylko tyle udało jej się wydusić. Nie dziwię się jej. Wszyscy reagują tak samo. To jest niesamowite, że tam w środku pod warstwą skóry jest mały człowieczek. Chłopaki zaczęli śpiewać, a ja miałam spokój. Głosy przyszłych wujków i tatusia zawsze działały kojąco na mnie jak i na dziecko.  Słuchałam w skupieniu i nie mogłam oderwać wzroku od Zayn'a. Jesteśmy razem już dziewięć miesięcy, a ona nadal działa na mnie tak samo. Przyspieszone bicie serca, uśmiech na twarzy. To niesamowite. 

Siedziałam w garderobie chłopców gdy oni śpiewali ostatnie piosenki. Musiałam się na chwilę położyć. Normalnie nogi mi wysiadają. Mój wzrok przykuła torba którą zawsze mam pod ręką. Nigdy nie wiadomo kiedy dzidziuś będzie chciał do nas przyjść, a gotowym trzeba być. Wstałam i skrzywiłam się lekko. Poczułam jak coś spływa mi po nogach. 
- O nie, nie. Poczekaj chwilę.- Zaczęłam głęboko oddychać i chwyciłam się ręką oparcia kanapy. Drzwi się otworzyły, a w nich ujrzałam wesołych chłopaków, a za nimi dziewczyny.
- Alex?- Zayn chciał do mnie podejść, ale gdy krzyknęłam zatrzymał się.
- Dalej Malik twoje dziecko chce na świat.!- Nie mogłam już normalnie mówić. Wszystko mnie bolało. A on? Stał i patrzył na mnie jak na jakiś obraz. 
- Ośle ona rodzi!- Liam jako pierwszy podszedł do mnie i wziął za rękę pomagając mi się ruszać.
- Torba. Nie zapomnijcie torby!- No ja się po nią raczej nie cofnę. Po chwili obok mnie pojawił się mój narzeczony który również pomagał mi iść. 
Gdy tylko doszliśmy do ich limuzyny szybko wpakowali mnie do środka i zajęli miejsca po czym zaczęli się drzeć na kierowcę, że ma łamać wszystkie przepisy i szybko jechać do szpitala. Chwyciłam rękę Zayn'a i ścisnęłam z całej siły, aby ulżyć sobie choć trochę w tym bólu.
- Kochanie oddychaj. Tylko spokojnie.- Zaczął mi szeptać do ucha, a ja miałam ochotę go udusić. Jak mam być spokojna? Wszystko mnie boli i czuję jakby mnie rozrywało. 
- Przecież oddycha kretynie!- Wykrzyczałam do niego i pożałowałam tego ponieważ zabolało mnie jeszcze bardziej. 
- To chyba serio boli.- Harry przypatrywał się mi z zaciekawieniem, a Ann zdzieliła go w łeb za to co powiedział. Później jej podziękuję.
Starałam się sama iść ale jednak chłopaki znów musieli mi pomóc. Gdy w recepcji mnie zobaczyli od razu posadzili na wózek.
- Kto jest ojcem?- Zapytała się starsza pani która prowadziła mnie. Cała zgraja szła za nami.
- No ja.- Malik ze strachem podniósł rękę.
- To zapraszam. Przywita pan dzidziusia.- Zayn chyba nie zajarzył bo stanął jak wryty i gdyby nie Lou który go popchnął pewnie by tam został. 
Położyli mnie na łóżku i unieśli nogi do góry. Obok mnie pojawił się Zayn w fartuchu z przerażoną minął. Wziął mnie za rękę w geście dodania otuchy. Lekarz co chwilę mówił mi, że mam przeć ale ja już nie miałam siły. Po woli traciłam kontakt z rzeczywistością. 
- Kochanie dasz radę. Wieże w ciebie.- Zayn spisywał się bardzo dobrze. Cały czas do mnie mówił i trzymał mnie za rękę. Pomógł mi. Gdy lekarz krzyknął, że już z całej siły jaka mi została zaczęłam przeć puki nie usłyszałam płaczu dziecka. Opadłam zmęczona i spojrzałam z uśmiechem na Zayn'a. On też się uśmiechał. 

Liam.

Siedzieliśmy na tym głupim korytarzu i nasłuchiwaliśmy. Na początku była cisza, potem krzyki Alex i lekarza, potem samego lekarza i znów Alex. Słychać było, że cierpi.
- Jezu ile to jeszcze może potrwać? Drze się już od pół godziny.- Harry strasznie się niecierpliwił. On sam też bardzo się cieszył, że u nas w domu pojawi się mały człowieczek.
- Harry spróbuj przepchnąć coś wielkości arbuza przez dziurkę wielkości cytryny to pogadamy.- Sam się skrzywiłem na słowa Dan.
- To aż tak źle?- Spojrzałem na swoją dziewczynę, a ona tylko pokiwała głową. Na korytarzu zrobiło się cicho, a my wpatrywaliśmy się w siebie z przerażeniem. Alex znów zaczęła krzyczeć, a gdy umilkła słychać było stłumiony płacz małego dziecka. Stanęliśmy razem na równe nogi i zaczęliśmy się szczerzyć. Właśnie zostałem prawowitym wujkiem. Posiedzieliśmy jeszcze chwilę aż po chwili zjawił się uśmiechnięty Malik.
- No i? Mów.- Louis dopadł go jako pierwszy. Zayn cały czas się szczerzył jak naćpany. Chyba nie mógł uwierzyć, że to już. 
- Sami zobaczcie.- Uśmiechnął się i zniknął za drzwiami, a my nie pewnie ruszyliśmy za nim.

Alex.

Lekarze badali dziecko, a mnie w tym czasie przebrali i przewieźli na salę. Jak na razie dziecko widział Zayn i lekarze, ja znam tylko płeć. Do pokoju wszedł Zayn, a za nim reszta.
- Jak się czujesz?- Dziewczyny dopadły mnie i uśmiechały się. Ja też się uśmiechałam.
- Czuję się sama nie wiem jak. Wszystko mnie boli.- Zaśmiałam się, a do sali weszła pielęgniarka z małym różowym zwiniątkiem na rękach. Podała mi dziecko i bez słowa zostawiła nas samych. Przypatrywałam się temu małemu skarbowi i zaczęłam płakać. A więc ten mały niewinny człowieczek nie dawał mi spać po nocy. Spojrzałam na Zayn'a który stał obok mnie. W jego oczach zbierały się łzy ale on nie płakał.
- Przedstawiamy wam Melindę.- Zayn dotknął główki dziewczynki, a ta otworzyła oczka. Były brązowe jak jego.
- Jaka śliczna.- Harry wpatrywał się w małą z wielkim zainteresowaniem. Ciekawe czy wie kto do niej i co mówił.
- Chcesz potrzymać?- Loczek spojrzał na mnie przerażony ale lekko skinął głową. Podałam mu Melindę, a ten trzymał ją jakby miała mu zaraz spaść.
- Jest piękna.- Spojrzałam na Zayn'a. Ocierał właśnie łzy z policzka. Złapałam go za rękę i spojrzałam na loczka który zaczął mówić do małej.
- Już na mnie leci.- Stwierdził, a każdy z nas się zaśmiał. Teraz tylko czekać aż wypuszczą mnie do domu i będę mogła się cieszyć swoim małym skarbem

Dwa dnia później.

Byłam już spakowana i gotowa do domu. Jeszcze tylko poczekać na Zayn'a i możemy odebrać Melindę. Te głupie dwa dni ciągnęły się jako cholera. Do sali wpadł zmachany Malik, a ja zaczęłam się z niego śmiać. Chłopak bez słowa wziął moją torbę, a ja powoli zaczęłam wstawać. gdyby nie bolące krocze wszystko było by dobrze. Ale cóż lekarz mówił, że mogę tak pocierpieć jeszcze przez kilka dni. 
- Jak mała dzisiaj spała?- Zayn objął mnie ramieniem i razem przekroczyliśmy próg sali położniczej. W inkubatorach znajdowały się malutkie dzieci które był takie spokojne. 
- Nie była całą noc. Jak się najadła to siostra ją zabrała żebym mogła się przespać.- Jedna z sióstr poszła po nasze maleństwo. Tak trudno mi uwierzyć, że ona jest już wśród nas. 
- Chłopaki już nie mogą się jej doczekać.- Zayn pocałował mnie w czubek głowy.
- A ciocia już jest?- Dzisiaj miała przyjechać do nas ciocia, razem z Robertem, Alanem i Zu. Wszyscy chcą zobaczyć maleńką. Nie ma co się dziwić. 
- Jak wychodziłem to ich nie było. O patrz idzie nasza księżniczka.- Siostra podała mi dziewczynkę, a Zayn włożył ją ostrożnie do nosidełka. Oczywiście podał mi je bo sam jeszcze boi się mieć dłuższy kontakt z małą. Zaczęliśmy iść ku wyjściu, a Melinda nawet nie płakała. Normalnie złote dziecko.
Droga minęła nam bez żadnych ekscesów. I dobrze. Chyba nie chciałabym uspokajać dziecka w samochodzie. Przed szpitalem zrobili nam kilka zdjęć, ale starali się nie świecić małej po czach, ale nas to nie zaoszczędzili. Zayn otworzył przede mną drzwi, a ja powoli weszłam do środka. Wyjęłam Mel z nosidełka i wzięłam ją na ręce. Uśmiechnęłam się do niej i ruszyłam w głąb domu. Jak zawsze wszyscy siedzieli w salonie. Harry gdy nas zobaczył pisnął szczęśliwy jak dziecko.
- Harry ciszej, ona śpi.- Usiadłam obok niego tak aby mógł na nią spokojnie patrzeć.
- Teraz to chyba będzie trzeba być cicho.- Louis chyba chciał go pouczyć ale przecież to on robi najwięcej hałasu.
- Tak Lou będzie trzeba.- Liam pogroził mu palcem, a Mel otworzyła oczka i zaczęła się wszystkiemu przypatrywać. po chwili nie z tego ni z owego zaczęła płakać. Zaczęłam ją kołysać, i nic. Zaczęłam z nią chodzić i dalej nic. 
- Zayn weź ją.- Chciałam wypróbować go. Gdy on do niej mówił to zawsze była spokojna gdy jeszcze była w brzuchu. może to nadal działa.
- Ja?
- No jesteś w końcu ojcem. Nie bój się.- Podałam mu dziewczynkę, a on umilkła. Malik spojrzał na nią, a potem na mnie i się uśmiechnął. 
- Idę na górę. Muszę się położyć.- Wzięłam swoją torbę i poszłam po schodach. Nim doszłam na górę odwróciłam się do nich i spojrzałam na piątkę chłopaków których zainteresowała mała dziewczynka.
- Tylko jej nie zamęczcie i jak dacie radę to uśpijcie. Jak nie to mi ją przynieście ok?
- Tak jest pani mamo.- Louis mi zasalutował i znów zwrócił uwagę na małe dziecku które trzymał Malik. 
Otworzyłam oczy i przeciągnęłam się lekko. W pokoju nie było ani Zayn'a ani Mel czyli są na dole. Postanowiłam się szybko wykąpać i zejść do nich. Szybki prysznic, ubrałam się i z mokrymi włosami zeszłam na dół. Wszyscy wraz z moją ciocią siedzieli na dole w salonie.
- Alan!- pisnęłam na widok kuzyna i mocno się do niego przytuliłam. Później przyszła klej na Zu która już sporo urosła. Następna w kolejce była ciocia, a potem Patryk. 
- Ale macie śliczną córeczkę.- Ciocia wpatrywała się w dziecko które teraz trzymał Liam. Pasowało mu. Wyglądał na jeszcze dojrzalszego. 
- Dziękujemy. Spała?- Usiadłam między Zayn'a, a Liam'a. 
- Tak. jak ty zasnęłaś to ona też.- Zayn chyba dumny był z tego, że sobie poradził. 
- Dlaczego mnie wcześniej nie obudziłeś?
- A po co? My sobie ze wszystkim radziliśmy. A po za tym tak ślicznie wyglądałaś gdy spałaś, że nie miałem serca cię obudzić.
- To nasza córka jest lepsza. Ona ma serce mnie budzić. Odczujesz to dzisiaj.- poklepałam go po policzku i przejęłam od Li maleństwo. 
- Ciociu co ile powinno się karmić takie małe dziecko?- Spojrzałam na ciocię z ciekawością. Ja sama nie miałam pojęcia, a ona ma dwójkę dzieci to powinna wiedzieć.
- Alan jadł tylko trzy razy dziennie, a Zu to zależy.- Ok. Czyli każde dziecko inaczej. Świetnie. Wiedziałam, że nie będzie łatwo ale coś czuję, że będę potrzebowała dużo pomocy.
- Aha, czyli jeżeli teraz ją nakarmię to do rana spokój?- Ciocia się zaśmiała, a ja spojrzałam na kruszynkę którą trzymałam na rękach. Wyglądała tak niewinnie, spokojnie.
- Uwierz mi, że sama będziesz wiedziała kiedy.- Ciocia miło się do mnie uśmiechnęła, a ja już sama nie wiedziałam co robić. Mała ziewnęła i zaczęła wpatrywać się we mnie tymi dużymi czekoladowymi oczkami jak u tatusia. Raczej trzeba ją nakarmić, skoro jadła tylko rano, a potem nic. Już jest ciemno więc raczej jest głodna.
Wstałam powoli jak pokraka i skierowałam się na górę.
- Mogę popatrzeć?- Harry był bardzo chętny, ale Malik z powrotem go posadził na kanapie i pogroził palcem.
Mała nic nie chciała jeść. Może w szpitalu coś jej dali. nie będę wmuszała w nią na siłę bo jeszcze się zakrztusi i co. Siedziałam z nią na łóżku i kołysałam lekko na rękach.
- No co? Wreszcie z nami jesteś. Zobaczysz będziesz miała najlepszych wujków na świecie, tatusia który będzie o nas dbał, nie pozwoli aby nam się coś stało.- Uśmiechnęłam się do niej, a ona jakby w skupieniu słuchała każdego mojego słowa.
- Mogę?- Zayn otworzył lekko drzwi i jak zobaczył, że sobie siedzimy usiadł obok i uśmiechał się do Mel. Przez nią wszyscy się szczerzą.
- Reszta śpi?
- Oprócz Louis'a, Harry'ego i Zu to tak. Nasza trójca siedzi i demoluję salon. Mam nadzieję, że Mel będzie odpowiedzialniejsza niż oni.
- Na pewno. Zobaczysz ona będzie jeszcze Hazzę kultury uczyć.- Szturchnęłam go lekko łokciem, a on pocałował mnie w czoło. Taki mały gest, a cieszy człowieka.
- Ona jest taka mała.- Stwierdził patrząc na nią.
- No. I tylko nasza Zayn.
- Jestem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie.

czwartek, 17 stycznia 2013

Rozdział 31 ! 'Te gadziny są nie śmiertelne.'

- Dobra nie wiem dlaczego ale jestem co raz mniej przekonana do tego waszego pomysłu.- Meg usiadła na fotelu i skrzyżowała ręce na piersi. Postanowiłyśmy z Dan, że Meg i Jess również będą uczestniczyć w naszej zemście. El jest u rodziców więc nam nie pomoże, a Per nie może ma nie ma czasu.
- Kurwa Meg! Serio? Teraz się wycofujesz?- Jess spojrzała błagalnie na przyjaciółkę, a ta zmieszała się pod jej spojrzeniem.
- Nie tylko może to zbyt brutalne?
- Święta Meg się włączyła. Zmień odbiornik dziewczyno. A co jak zacznie się dowalać do twojego chłopaka?- Jess chyba nie chciała jej odpuścić. Ale ma rację. Jeżeli Dylan tutaj przyjdzie to ona na pewno sobie go nie oszczędzi.
- Dobra przekonałaś mnie.- Mego rozłożyła ręce z bezradności i już się nie udzielała. Spojrzałam na Niall'a i chciało mi się śmiać z jego miny.
- Kocham cię Jess, ale czasem mnie przerażasz.- Skwitował krótko, a ja parsknęłam śmiechem. Jess uśmiechnęła się i posłała mu buziaka w powietrzu.
- Dobra ale teraz Dan wytłumacz mi jak ty chce jej te żaby tam wrzucić?- Zwróciłam się do dziewczyny, a ta wskazała głową na Niall'a który zrobił się cały blady.
- Ooo, nie. Na pewno nie. Ja jej nawet kijem bym nie tknął.- Podniósł ręce w geście obronnym i spojrzał błagalnie na Jess.
- Ja się nie mieszam.- Pokręciła głową i już się nie wtrącała. Postanowiłam wziąć sprawy w swoje ręce. Podeszłam do blondyna i położyłam jego rękę na moim brzuchu.
- Niall zrób to dla dzidziusia. On na ciebie liczy.- patrzyłam na niego przez chwilę, aż chłopak się ugiął i wyszedł z pokoju zrezygnowany. Uśmiechnęłam się zwycięsko i przybiłam z Jess piątkę. Chwyciłam się za brzuch i lekko zgięłam. Znów poczułam ukłucie tylko, że teraz silniejsze.
- Alex?- Dziewczyny stanęły obok mnie i wyglądały na przerażone. Poczułam jak mnie mdli i szybko udałam się do łazienki zamykając drzwi przed zdezorientowanymi dziewczynami. Usiadłam na ziemi i oprałam się placami o ziemne płytki na ścianie. Chciałam wstać, ale znów poczułam mdłości i tym razem zwymiotowałam. Spłukałam wodę i zaczęłam pukać usta gdy ktoś zaczął dobijać się do drzwi.
- Chwila!- Krzyknęłam zdenerwowana i spojrzałam w swoje odbicie. Wyglądałam okropnie. Blada cera, cienie pod oczami, rozczochrane czerwone włosy. Nie za ładny widok.
- Alex kochanie to ja! Otwórz proszę!.- Zayn był widocznie zdenerwowany. Ciekawe czy znów zacznie na mnie krzyczeć, że zachowuję się jak nastolatka z zachwianiami emocjonalnymi. Otworzyłam drzwi i wyszłam z łazienki. Wszyscy siedzieli w moim pokoju zdenerwowani. Nawet Susie ale ona jakoś nie szczególnie przejęła się sytuacją.
- Co to zebranie?- Siliłam się na lekki ton aby tylko nie pokazać, że niezbyt dobrze się czuję. Co zapewne widać po kpiącej minie blondyny która świeci cyckami na prawo i lewo.
- Matko Alex to moja wina. Jaki ze mnie debil. Jesteś w ciąży, a ja jeszcze cię denerwuję. Nie chciałem na prawdę.- Zayn przytulił mnie do siebie, a na mojej twarzy pojawił się lekki uśmiech. Nie żeby to była jego wina ale słodko wyglądał gdy się tak denerwował i przepraszał.
- Co? Ona jest w ciąży z tobą?- Susie wstała i patrzyła na nas jak na debili.
- No tak. Ja i Alex jesteśmy razem i będziemy mieli dzidziusia. Fajnie nie?- Zayn objął mnie ramieniem, a mina dziewczyny zrzedła. Mruknęła tylko pod nosem, że fajnie, fajnie i wyszła z pokoju.
- Co mi się wydaję, że możemy odwołać naszą misję.- Meg chyba odetchnęła z ulgą, że nie będzie musiała uczestniczyć w żadnej misji która mogła się dla co niektórych źle skończyć. Oczywiście źle to by się skończyła tylko dla żab i Susie.
- A miało być tak fajnie. Chodź kochanie rozwalę cię w wyścigach.- Jess chwyciła Niall'a za rękę i wyciągnęła z pokoju. Jej to chyba nikt nigdy nie zrozumie.
- A więc tak to się teraz nazywa.- Louis uśmiechnął się i zniknął śpiewając jakąś sprośną piosenkę. Wszyscy chyba zajarzyli, że to miało być do naszych zakochanych grających w wyścigi.
W końcu zostałam sama z Malikiem i jakoś mi to odpowiadało. Usiadłam na brzegu łóżka, a za mną Zayn który oplótł mój brzuch rękami i położył głowę na moje ramię.
- Jak myślisz to będzie chłopczyk czy dziewczynka?- Wyszeptał mi do ucha wywołując tym u mnie przyjemny dreszcz.
- Nie wiem. A co byś wolał?
- Najpierw chłopak, a potem dziewczynka. Jako starszy brat będzie jej bronił i nie pozwoli żeby jakiś chłopak się do niej dowalał.- Zaśmiałam się nie tyle z jego słów, a z tego co sobie przypomniałam.
- Co w tym takiego śmiesznego?- Pocałował mnie w szyję. Uwielbiał się ze mną tak drażnić.
- Przypomniało mi się jak tata kiedyś mi powiedział, że jak zobaczy jakiegoś chłopaka który przyszedł do mnie to biedaczek nawet furtki nie otworzy bo tata będzie go gonił, a jeżeli tego nie dożyję to będzie siedział na murku i jak przyjdzie to zdzieli go porządnie w głowę i będę sama.
- Jej. Ostro. Ale jestem pewny, że mnie by na pewno polubił.
- Tak. Na pewno. Szkoda, że go nie poznałeś. Na pewno byś się dowiedział ciekawych rzeczy na mój temat.
- Na szczęście mogę teraz się cieszyć jego piękną córką.
- Serio? A kto to?- Zayn przekręcił mnie jakimś magicznym sposobem tak, że leżałam teraz obok niego. Uśmiechnęłam się do niego i położyłam na plechach. Jego ręka wsunęła się pod moją koszulkę i zaczął gładzić mój brzuch.
- Ja bym wolała dziewczynkę.
- Ok. A więc chłopak Max, a dziewczynka?- Zayn już dawno wybrał imię dla dziecka jeżeli to będzie chłopczyka, ale nad dziewczynką się nie zastanawialiśmy.
- Melinda.- Uśmiechnęłam się lekko i spojrzałam na niego. On też się uśmiechał. Wyglądał tak szczęśliwie, że aż w moich oczach pojawiły się zły.
- Hej, kochanie dlaczego płaczesz?- Dotknął zmartwiony mojego policzka, i zaczął całować mnie po głowie. Często to robił.
- Czym ja sobie zasłużyłam na to? Mam ciebie, chłopaków małego człowieczka w sobie. Nic więcej mi nie potrzeba.
- No ja chyba wiem. Poczekaj chwilę.- Pocałował mnie w policzek i wyszedł z pokoju. Nie miałam pojęcia co mu znów do głowy strzeliło, ale kocham go za taką spontaniczność. Przecież to fajne jak nie ma się wszystkiego do końca zaplanowanego, prawda? Drzwi się otworzyły, a ja znów ujrzałam mojego ukochanego. Podał mi rękę abym wstała i stanął na przeciwko mnie zdenerwowany. Ręce mu się trzęsły, a na twarzy miał nie pewny uśmiech. Uklęknął przede mną i chwycił mnie za rękę. Spojrzałam na niego, a on wyciągnął z kieszeni małe pudełeczko.
- Alex ja wiem, że my jesteśmy razem bardzo krótko, ale ja jestem pewny swoich uczuć. Chcę spędzić z tobą resztę życia. Wiem, wiem powinna być restauracja, kwiaty ale wiesz teraz jestem już wszystkiego pewny i nie mogłem czekać. Alexandro czy uczynisz mnie najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi i zostaniesz moją żoną?- Cały czas wpatrywałam się w jego oczy które błyszczały od niepewności. Zayn otworzył pudełeczko, a mnie jeszcze bardziej zatkało. Nie mogłam z siebie wydusić żadnego słowa. Oczy zaszły mi mgłą, a po chwili po policzkach zaczęły spływać łzy. Łzy szczęścia. Normalnie jestem szczęśliwa! Aaa, on czeka. Ogar.
- Oczywiście, że tak.
- Wiedziałem, że za wcześnie... Chwila co?- Jego oczy zajaśniały, a na twarzy pojawił się wielki uśmiech który oświetlił całą jego twarz.
- Tak, Zayn zgadzam się.- Malik delikatnie wsunął pierścionek na mój palec, w stał i mocno mnie przytulił. Chyba nikt nie może pojąc tego jak bardzo jesteśmy teraz szczęśliwi.

Siedzę z całym towarzystwem na dole i jest tak sztywno, że masakra. Liam jest czymś wyraźnie zainteresowany a tym czymś jesteśmy my. Znaczy ja i Zayn. niby przygląda nam się z ukrycia, ale wcale się z tym nie kryję, Harry i Lou robią coś na laptopie, Niall pisze zapewne z Jess która już się zmyła wraz z Meg,Dan jest cała czerwona od powstrzymywania śmiechu, Zayn siedzi jak na szpilkach, jest zdenerwowany i co raz mocniej ściska mnie za rękę. A ja? Ja sama nie wiem jak mam się zachować. Pierścionek wrzynał mi się w palca za każdym razem gdy Zayn uciskał mocniej moją rękę. Zaczynało mnie to denerwować.
- Dobra mam dość. Li o co chodzi?- Spojrzałam na mojego kuzyna, a on spojrzał na Malika. Mnie zignorował i nie zaszczycił swoim spojrzeniem.
- O nic. No chyba, że wy chcecie nam coś powiedzieć? Nie musicie się krępować.- mówił to z takim spokojem, że aż się przeraziłam. Spojrzałam na Zayn'a, a on na mnie. Był na prawdę przerażony. Ale z resztą ja też zaczynałam się bać człowieka który jest zazwyczaj spokojny.
- Nooo, właściwie to tak.- Zayn zaczął nie pewnie i wstał ciągnąc mnie za sobą.- Harry, Lou możecie na chwilę przerwać oglądanie tych pornosów i spojrzeć na nas?- Chłopaki odłożyli laptopa, i wcale nie skomentowali tego co powiedział Zayn. Chyba nie chcę wiedzieć co oni tam robili.
- Ja czy ty?- Zapytałam mojego narzeczonego, a on chyba przez chwilę rozważał jak bardzo ucierpi jego twarz po spotkaniu z pięścią Liam'a.
- A więc jak wszyscy wiecie Alex jest w ciąży i dzisiaj postanowiłem pójść dalej. A właściwie to Alex zgodziła się zostać moją żoną..- Malik ledwo co wydusił z siebie zdanie, a ja wyszczerzyłam się szeroko tak dla lepszego wizerunku. Wszyscy mieli zdziwione miny. Cóż chyba nikt nie spodziewał się tego, aż tak szybko.
- Aaaaa! Pokaż pierścionek!- Jako pierwsza ogarnęła Dan i pisząc podbiegła do mnie. Zaśmiałam się i wyswobodziłam rękę z uścisku Malika.- Jezu piękny...- Dan mocno mnie przytuliła, a ja ją. Chłopaki też mniej więcej zajarzyli i stali przy Zayn'ie. Przytuliłam każdego, a na koniec zostawiła sobie Li. Podszedł do mnie i zatopił w uścisku.
- Jesteś pewna?-Wyszeptał mi do ucha, a ja się uśmiechnęłam.
- Kocham go Li.
- Na to nic nie poradzę.- Zaśmiałam się i pokiwałam głową na znak zgody. Ulżyło mi. Nie zabiję Malika i to się liczy.
- Eee, nie żeby coś ale to wszystko jest w sieci.- Louis podrapał się po karku, a ja szybko odsunęłam się od kuzyna i spojrzałam na niego.
- Ups. Nie wyłączyliśmy kamerki.- Harry uśmiechnął się uroczo i razem z Lou uciekli z salonu.
- No to zajebiście.- Usiadłam na kanapę i schowałam twarz w dłoniach.

- Żyją jeszcze?- Zamknęłam za sobą drzwi od pokoju Zayn'a i usiadłam obok niego. Zamknął szybko laptopa i spojrzał na mnie lekko zdenerwowany.
- Te gadziny są nie śmiertelne.- Uśmiechnęłam się i spojrzałam pytająco na Zayn'a. Ten westchnął i podał mi laptopa.
- Dziękuję.- Otworzyłam go i zobaczyłam, że w internecie już jest o nas artykuł.
Już wszytko wiemy!
Dzisiaj Louis i Harry zrobili sobie Twitcama i nie wyłączyli go gdy Alex i Zayn chcieli im coś powiedzieć. A mianowicie para ogłosiła im, że zaręczyli się!. Tak, ale to nie wszystko. Dowiedzieliśmy się również, że Alex jest w ciąży. Coś szybko im to idzie. Są ze sobą nie całe dwa tygodnie, a już spodziewają się dziecka i są zaręczeni. Może byli już razem, ale nie chcieli się ujawnić? Wiemy, że Zayn jak i Alex mają za sobą nie udane związki, ale to Zayn ma ich więcej. Czy Alex dołączy do byłych dziewczyn Malika? A może wreszcie będzie wierny jednej dziewczynie?
- Ale to było fajne...- Oddałam mu laptopa całkiem nie przejęta tym co przeczytałam. Już jakoś to na mnie nie działa. Niech sobie piszą co chcą. Nic mnie to nie obchodzi.
- Nie przejęłaś się tym?
- Nie. Już mi przeszło.- Pocałowałam go w usta, a on uroczo się uśmiechnął. Wyciągnął swój telefon i pomachał mi nim przed oczami. 
- Uśmiechnij się.
- Zapomnij.- Zakryłam sobie usta, a on i tak zrobił zdjęcie. Odłożył telefon zrezygnowany i spojrzał na mnie smutny.
- Jesteś złą kobietą.- Położył się obok mnie, a ja zaczęłam się bawić jego ręką. 
- Kocham cię.- Spojrzałam w jego oczy, a on się uśmiechnął.
- Nie mocniej niż ja.- Uśmiechnęłam się i zamknęłam oczy szczęśliwa.

czwartek, 10 stycznia 2013

Rozdział 30 ! 'Czas zmierzyć się z blond Godzillą [...]'

Wracałam właśnie z Malikiem do domu. Dzisiaj wyjechaliśmy i dziś wracamy. Może od początku: gdy przyjechaliśmy do jego rodziców wszystko było fajnie. Traktowali mnie normalnie byli dla mnie mili. Później zeszliśmy na temat religii i już zaczęły się schody. Powiedziałam im, że jestem chrześcijanką, co niezbyt spodobało się ojcu Zayn'a. Jego matka powiedziała, że nie ma nic przeciwko temu i ważne abyśmy byli szczęśliwi. Później gdy w końcu powiedzieliśmy o tym, że jestem w ciąży to dopiero zaczął się cyrk. Po pierwsze zjechali nas, że po tygodniu związku jestem w ciąży, później czepiali się Zayn'a o to, że nie uważał, i że mam dopiero 17 lat i to on odpowiadał i będzie ponosił wszystkie konsekwencje. Wkurzyłam się i zaczęłam swoją gadkę. Ej przecież to ich syn, powinni go wspierać co nie? Moje kazanie zadziałało na chwilę. Później tata Zayn'a zaczął gadać o tym jaką religię będzie wyznawać nasze dziecko. Zdziwiło mnie to bo przecież to jeszcze za wcześnie. No i właśnie wtedy Zayn już nie mógł wytrzymać, że oni tak jakby mnie trochę obrażają i wybuchnął. Teraz to on krzyczał, że jestem jego dziewczyną i oni nie mają prawa tak mówić i nie ważne jaką religię będzie wyznawać nasze dziecko.
Jednym słowem: masakra.
- Alex słuchasz mnie w ogóle?- Zayn spojrzał na mnie ukradkiem i znów skoncentrował się na drodze. Pogoda była do dupy. Padał deszcze, była mgła i jeszcze wszystko zaczynało zamarzać. Świetne warunki.
- Przepraszam zamyśliłam się.- Uśmiechnęłam się do niego lekko.- Zayn...
- Nie.- Przerwał mi i na jego twarzy przeszedł grymas złości.- Wiem o czym myślałaś i proszę cię skończ się tym zadręczać. Jest mi wstyd za rodziców. Nie wiem dlaczego oni tak zareagowali. Myślałem, że będą się cieszyć.
- Zayn nie chcę być powodem twoich kłótni z rodzicami.
- Ale ja chcę abyś była powodem dla którego będę mógł się im postawić. Wiesz co? Jeszcze nigdy nie mówiłem do nich tak jak dzisiaj. Po prostu jak usłyszałem gadkę ojca to coś we mnie pękło. Przecież nie mogę pozwolić aby obrażał mi moją dziewczynę i matkę mojego dziecka prawda?- Zrobiło mi się ciepło na serce gdy to powiedział.
- Czyli pokłóciłeś się dzisiaj z nimi pierwszy raz dla mnie?- Nie byłam pewna czy dobrze to wszystko zajarzyłam.
- Tak. Dla ciebie jestem w stanie zrobić wszystko. Kocham cię i jesteś dla mnie najważniejsza.
- Też cię kocham, znaczy kochamy.- Poprawiłam się szybko i uśmiechnęła szeroko.
- Znów to powiedziałaś wiesz?- Jego oczy były radosne, jego twarz rozświetlona uśmiechem. Wszystko o czym mogłam marzyć siedzi obok mnie, a jeszcze jeden ktoś jest we mnie.
- Wiem.- Spojrzałam na mijane przez nas drzewa. Wszystko działo się szybko. Ale byłam szczęśliwa i to się liczyło. Moje powieki zrobiły się ciężkie i zasnęłam szczęśliwa i dumna z mojego chłopaka.

Obudziły mnie dość głośne śmiechy jakby z dalekiej krainy ale ja mogłam je usłyszeć. Usiadłam na łóżku i przetarłam swoje zaspane oczy. Lekko się wystraszyłam gdy dojrzałam jakąś postać siedzącą na podłodze obok drzwi. Jednak po chwili zorientowałam się, że tym kimś jest Niall.
- No wreszcie ile można spać?- Usłyszałam jego melodyjny śmiech i aż sama się uśmiechnęłam. Podeszłam do niego i usiadłam obok opierając głowę na jego ramieniu.
- Wiesz ja teraz śpię za dwóch.- Dźgnęłam go lekko w żebra, a on się oddalił. Dobrze wiedziałam, że nie lubi gdy ktoś mu to robi. Zresztą ja też tego nie lubiłam.
- No wiem, wiem. Tylko ja nadal nie mogę sobie wyobrazić, że tam w środku jest mała istotka która będzie z nami kiedyś biegać.- Dotknął mojego brzucha. Zayn też to często robił, ale nie czułam czegoś takiego jak dziwny dreszcze a przy Niallu czułam. Może po prostu już nie zwracam na to uwagi.
- Może ty też nie długo będziesz oczekiwał przyjścia kogoś na świat, ale lepiej poczekaj.- Zaśmiałam się i nie doczekałam się żadnej reakcji z jego strony. Spojrzałam na niego zdziwiona. Był jakby tak trochę nie obecny.
- Ona się mnie boi.- Usiadłam prosto i uśmiechnęłam się lekko do blondyna. On tylko spojrzał na swoje palce jakby były ciekawsze niż jego przyjaciółka siedząca obok.
- Niall spójrz na mnie.- Nie zareagował więc sama zmusiłam go do spojrzenia na mnie.- Nie możesz tak myśleć. Dziewczyny mają lekką barierę przed pierwszym razem i nie możesz być o to zły na Jess. Ona sama musi sobie wszystko dobrze przemyśleć i na pewno da ci znać gdy będzie gotowa. Podałabym ci przykład mój i Zayn'a ale to trochę nie pasuje biorąc pod uwagę mój stan, ale to jest prawie tak samo jak ja miałam po tej całej sprawie z Robertem. Bałam się czyjegoś dotyku, od razu zapalała mi się czerwona lampka, i ona ma teraz tak samo.
- Wiem Alex ale ja... Sam nie wiem. Prawda jest taka, że my jesteśmy razem już od dłuższego czasu ale nie chcieliśmy wam mówić.
- Co? Mam się fochnąć? Nawet mi nie powiedziałeś?- Szturchnęłam go w ramie, a on się cicho zaśmiał.- Spoko rozumiem. Wiesz najlepiej będzie jeżeli z nią porozmawiasz. Ale wiesz tak szczerze. Ona ci powie o swoich obawach, a ty jej powiedz o swoich.
- Dziękuję Alex jesteś najlepszą przyjaciółką na świecie.- Przytulił mnie do siebie, a ja uśmiechnęłam się szeroko.
- A powiesz tak przy Maliku?- Spojrzałam na niego zaciekawiona, a on się zaśmiał. Ale nie tylko on. Dało się usłyszeć śmiechy z dołu które mnie obudziły. Spojrzałam na Niall'a czekając na wyjaśnienia.
- Lepiej idź sama zobacz.- Wstał i podał mi rękę aby było mi łatwiej się podnieść.
Zeszłam razem z nim na dół i od razu skierowaliśmy się do salonu. Cóż widok jaki zastałam mnie zdziwił. Zayn siedział obok jakiejś panny i śmiał się z czegoś, a chłopaki siedzieli źli z nie wiadomych dla mnie powodów. Spojrzałam na Horana, a ten przewrócił oczami i usiadł obok chłopców. Zrobiłam to samo. Świetnie Zayn to mnie nawet nie zauważył. A ta laska? Gęste doczepiane blond włosy, dwa wielkie arbuzy, idealna tali. No świetnie teraz jeszcze będę się z nią musiała mierzyć. Przecież ja przy niej wyglądam jak jakieś marne coś. Taki defekt fabryczny.
- Cześć kochanie.- Musiałam zwrócić na siebie swoją uwagę. Malik spojrzał na mnie i uśmiechnął się miło.
- O hej Alex. Nie zauważyłem cię. Poznaj Susie moją byłą dziewczynę.- Wskazał na blondynkę która mi pomachała z wymuszonym uśmiechem. Następną byłą dziewczynę? Najpierw Perrie którą nawet polubiłam, a teraz ta cała Susie? Co on ma słabość do blondynek? Ja to co odskocznia jestem?
- No świetnie.- Mruknęłam sama do siebie i skierowałam się do kuchni. Ktoś za mną szedł ale się nie odwróciłam. Nalałam sobie soku do szklanki i poczułam jak ktoś mnie obejmuje od tyłu. Zayn. Odgarnął moje włosy z szyi i złożył na niej subtelny pocałunek. Odsunęłam się od niego.
- Ej, zła jesteś?- Odwróciłam się do niego i zobaczyłam, że jest poważny.
- Jaja se robisz? Może daj mi katalog z imionami i zdjęciami swoich byłych to się łatwiej zorientuję.- Cóż, zdziwił się. Chyba nie sądził, że coś takie powiem.
- Ale proszę cię nie zachowuj się jak jakaś nastolatka z zachwianiami emocjonalnymi.- Jego ton było obojętny.
- Wiesz dla twojej wiadomości to ja kurwa jestem nastolatką z zachwianiami emocjonalnymi, jestem też w ciąży co mi nie pomaga a swoją drogą to też mniej więcej twoja wina więc proszę wybacz mi moje niedojrzałe zachowanie!.- Odstawiłam szklankę najwyraźniej za mocno bo połowa tego co tam się znajdowało wylało się na blat. Mój ton głosu wyrażał to jak byłam zła i nawet nie zamierzałam się hamować. Nic mi nie odpowiedział. Stał zdziwiony, a ja nie mogłam już nieść tego jego żałosnego wyglądu. Ominęłam go i spokojnie opuściłam pomieszczenie kierując się na górę. Zamknęłam się u siebie w pokoju i usiadłam na szerokim parapecie.
Miałam już tego wszystkiego dość. Najpierw reporterzy, później rodzice Zayn'a, i jeszcze teraz ta cała Susie. No świetnie. Nic więcej do szczęścia nie potrzebuję. Poczułam ukłucie bólu w okolicach podbrzusza. Syknęłam i podkuliła nogi.
- Ej, ej. Co tam się dzieje? Rodzynko nawet nie waż się zrobić żadnego numeru mamusi.- Dotknęłam swojego brzucha i poczułam jaki jest twardy. Rozprostowałam nogi i wyprostowałam się. Ból równie szybko zniknął jak i się pojawił.
- Hej.- Do pokoju weszłam Dan z uśmiechem na twarzy.- Liam mi powiedział, że włączył się alarm UAAIZCHT.
- Co?- Zeszłam z parapetu i przytuliłam się do niej.
- Uwaga Apokalipsa Alex I Zayn Chować Talerze.- Zaśmiałam się i usiadłam na łóżku, a obok mnie dziewczyna.
- Sami to wymyśliliście?- Dziewczyna pokiwała głową z dumą i zadowoleniem, że ktoś zauważył jaki mają talent.
- Wiem, wiem świetne. Ale nie o tym chciałam pogadać. Chłopaki mi skrócili waszą rozmowę i Zayna już zjebałam. A teraz się streszczam. Co do naszej Susie to tak: oprócz Niall'a to przeleciała każdego z zespołu. Była z całą naszą inteligentną czwórką. Ja i El nawet Per przez to przechodziłyśmy. Ona jest jak hiena. Żeruję na innych. Zjawia się i znika i tak w kółko. Nie masz co się martwić razem z El wymyśliłyśmy plan jak uprzykrzyć jej życie. Mam nadzieję, że w to wchodzisz.
- Jasne, ale nie rozumiem jednego.
- Czego?
- Dlaczego ominęła Niall'a?
- Nie ominęła. On po prostu powiedział jej, że ma spadać i nie dał się w to wciągnąć, ale za to twój kuzyn to tak ale to później.- Przybiłam z Dan piątkę. Czas zmierzyć się z blond Godzillą i nie ważne co by się działo ja wygram. A dziewczyny i Niall mi pomogą.

sobota, 5 stycznia 2013

Rozdział 29 ! ' A reszta tego pieprzonego świata niech sobie myśli co tam chce.'

- Alex.- Ktoś mną szturchnął, ale ja to całkiem zignorowałam.- Alex!- Wystraszona usiadłam prosto na łóżku i zdziwiona spojrzałam na Stylesa. Co on tu cholera robi?
- Co ty tu Harry robisz?- Przetarłam oczy i wstałam z łóżka. Nie odpowiedział mi tylko wyszedł z pokoju więc postanowiłam zrobić to samo.
W salonie siedział cały zespół, Paul i Nick który wyglądał jak śmierć.
- Powiecie mi co to jest?- Paul rzucił na stolik gazetę.
- No gazeta. Wiesz Paul to podobno tak się zaczyna. Nie wiesz co to jest, a potem już ślepota i dwa metry pod ziemię.- Harry zebrał w łeb za swoją ciekawą wypowiedź. Ja natomiast wzięłam gazetę w rękę i otworzyłam szerzej oczy.
A więc, znów możemy podziwiać naszą piękną parkę. Tym razem udali się na obiad w oddalonej od centrum kawiarence.  Niestety spokój nie był im dany ponieważ nasz fotograf zrobił im kilka słodkich zdjęć. Para podobno zachowywała się normalnie i nie sprawiała wrażenia czymś zestresowana. Całowali się, śmiali, trzymali za rączki. Bardzo romantycznie... Tylko czy to nie jest już przesada?  Mamy dla was nawet zdjęcie z ich spaceru do parku. Słodko, czyż nie?


Spojrzałam na Zayn'a który miał przepraszającą minę. Winił się za to. Codziennie pisali w gazetach o naszym związku i nie powiem denerwowało mnie to ale przecież to nie jego wina. Wstał z kanapy i poszedł na górę bez słowa wyjaśnienia. Zamknęłam oczy i zaczęłam głęboko oddychać aby się choć trochę uspokoić. 
- Jest co raz gorzej.- Liam stał przy oknie i na coś patrzył. Podeszłam do niego i zobaczyłam, że przed domem jest pełno reporterów. Zaczęli robić mi zdjęcia, a ja z frustracji pokazałam im serdeczny palce. 
- Nie pomagasz takim zachowaniem. A po za tym powinniście mnie powiadomić z Zayn'em, że jesteście parą.- Mówiłam już, że Paul mnie nie lubi? Mówiłam, i mogę to powiedzieć jeszcze raz. 
- To nasze życie i gówno ci do tego. A po za tym chyba jest coś jeszcze. Jestem w ciąży i właśnie Malik jest ojcem.- Zostawiłam go oszołomionego z chłopakami. Musiałam pogadać z Zayn'em. Weszłam do jego pokoju bez pukania. Cóż zdziwił mnie fakt, że on się pakuję. 
- Co ty kurwa robisz?- Chyba wszystkich dziś szokuję swoim zachowaniem. Zdarza mi się przeklnąć ale nie w stosunku do niego.
- Pakuję się. Zaraz ci pomogę. Pojedziemy do moich rodziców. 
- Dobra. A co jeżeli ja nie chcę? Jeżeli się nie zgadzam? 
- To wsadzę cię do samochodu siłą i wywiozę.- Wyszedł ze swojego pokoju i pokierował się do mojego. Stałam przez chwilę zdziwiona.
- Że co?!- Wykrzyczałam i poszłam za nim. 

Liam.

Siedzieliśmy w salonie i jakoś próbowaliśmy uspokoić Paula. Cóż jakoś nie zbyt nam to wychodziło. Alex zachowała się trochę nieodpowiedzialnie. Ale mogę ją zrozumieć. Nikt nie lubi gdy ktoś miesza się w jego życie prywatne. 
- Że co?!- To był jej krzyk. Spojrzałem na chłopaków, a ci się skrzywili. Później mocny trzask drzwiami i po chwili przyszedł do nas zdenerwowany Malik. Usiadł na kanapie i miał zaciętą minę. 
- Zamknąłeś ją w pokoju?- Tylko takie pytanie mi się nasunęło. Ale zadziałało bo spojrzał na mnie i zmienił wyraz twarzy. Na taki trochę łagodniejszy.
- Sama się zamknęła. Wyrzuciła mnie i trzasnęła drzwiami przed nosem. 
- Musisz ją zrozumieć. To nie jest dla niej łatwe, a jeszcze fakt, że jest w ciąży nie pomaga. Musisz się przygotować na huśtawki nastrojów.- Uśmiechnąłem się do niego lekko.
- No wiem, wiem. Ale ona mnie kiedyś zabiję przez te swoje nastroje.- Umilkł bo na dole pojawiła się Alex z torbą ubrana w czarne rurki i szarą bluzę przez głowę z obszernym kapturem. Na nogach miała swoje znoszone czarne trampki. 
- Zgadzam się, przygłupie. Ale radzę ci się pospieszyć.

Alex.

Siedziałam w kuchni i jadłam śniadanie gdy Malik pakował jeszcze najpotrzebniejsze rzeczy. Cóż jadłam to dużo powiedziane. Jak już to rozgrzebywałam widelcem naleśnika. Cała to sytuacja niemiłosiernie mnie męczyła. Wiedziałam, że wiążąc się z Zayn'em, będę narażona na częste artykuły i w ogóle, ale to już jest przesada. Jak można czatować pod czyimś domem nie pozwalając mu wyjść? Przecież to jest po prostu chore.
- Alex? Możemy pogadać?- Na przeciwko mnie usiadł Nick. Jak na razie on też musi z nami siedzieć bo nie mamy jak go wypuścić, aby nie narazić go na jakieś niepotrzebne plotki. Nie wiem ile on pamięta z wczoraj ale wiem, że muszę go trochę uświadomić i poważnie porozmawiać.
- Pewnie.- Odłożyłam widelec i oparłam się o oparcie obite miękką gąbką.- Nick pamiętasz co wczoraj mówiłeś?- Szybko spuścił wzrok co wzięłam jako potwierdzenie mojego pytania.
- Alex chyba muszę ci wszystko wytłumaczyć. Przede wszystkim to co ci powiedziałem to czysta prawda. Kocham cię i nie mogę tego dłużej ukrywać...
- Nick...- Przerwałam mu nawet nie wiem dlaczego. Może po prostu nie chciałam dalej słuchać o jego uczuciach co do mnie.
-... ale nie będę ingerował w twoje życie. Jesteś z Zayn'em będziesz miała z nim dziecko, widzę, że się kochacie, a ja nie chcę tego popsuć. Tylko zrozum mnie ja nie mogę już przebywać w twoim towarzystwie bez obawy, że powiem coś niestosownego. Chcę się z tobą przyjaźnić, ale muszę sobie zrobić przerwę. Ty teraz wyjedziesz na jakiś czas i dobrze. Mam nadzieję, że zrozumiesz moje zachowanie w stosunku do ciebie w szkole. Życzę ci szczęścia z Malikiem.- Uśmiechnął się do mnie życzliwie i wyszedł. Zostawił samą, tak jakby nie było tych wszystkich słów które do mnie wypowiedział. A przecież były! Przecież przed chwilą przyznał mi, że mnie kocha! I co tak sobie idzie? Nie czekając na moją odpowiedź? A może to lepiej? Co jeśli powiedziałabym o kilka słów za dużo?
- Gotowa?- Poczułam czyjeś ciepłe dłonie na swoim brzuchu i uśmiechnęłam się mimowolnie. Pokiwałam głową i razem z Zayn'em udałam się do salonu.
- A gdzie Nick?- Zapytałam od razu, ponieważ nigdzie go nie zauważyłam. Chciałam się z nim pożegnać bo nie wiem przez ile czasu mnie nie będzie.
- Wyszedł przed chwilą. Powiedział, że już się pożegnaliście.- Niall wytłumaczył mi wszystko chyba najbardziej zrozumiale, a we mnie coś pękło. Poczułam się... zraniona? Tak chyba tak. Ale dlaczego? Przecież nic do niego nie czułam prócz miłości takiej wiecie przyjacielskiej.
- Aha.- Pożegnaliśmy się z wszystkimi i wyszliśmy z domu. Oczywiście w towarzystwie ochroniarzy. Od razu zaczęto robić nam zdjęcia i zadawać miliony pytań. Zignorowaliśmy to i szybko weszliśmy do samochodu. Kilka błysków fleszy i odjechaliśmy. Właśnie wielka sensacja odjechała bez żadnego słowa. Już widzę te artykuły jutro w gazetach.
- Alex? Co się dzieje?- Zayn zerknął na mnie i posłał zatroskany uśmiech. Spojrzałam na niego i lekko się uśmiechnęłam.
- Nic się nie dzieje.- Znów odwróciłam głowę i zaczęłam wpatrywać się w mijane budynki.
- Alex znam cię wystarczająco długo żeby zauważyć, że coś cię trapi. Kochanie możesz mi wszystko powiedzieć, wiesz o tym prawda?- Malik najwidoczniej nie chciał dać mi spokoju. Ale cholera czego ja się spodziewałam?
- Zayn takie życie nie jest dla mnie. To całe zamieszanie w okół naszego związku, te plotki na nasz temat. Ja długo tego nie zniosę.- Zayn zjechał na pobocze i zgasił silnik. Spojrzałam na niego smutno. Wiem, że to nie jego wina ale on myślał inaczej.
- Alex wiem, że jest ciężko. Ale przyżegam ci, że będę się starał aby to wszystko ucichło.. Nie powinnaś się przejmować tym co piszą. Nie znają prawdy. Postaram się aby dali nam spokój.
- Ale nie dadzą. Zayn oni nigdy nie dadzą nam spokoju.- Dotknęłam jego policzka. W jego oczach była jedna wielka pustka która rozrywała moje serce na miliony malutkich kawałeczków.
- Czyli co? Chcesz mnie zostawić? Po tym wszystkim?- W jego oczach wezbrały się łzy, które bardzo często się w nich pojawiają.
- Nie. Nie mogę tego zrobić. Nie przez nich.
- Kocham cię, Alex. Nie ważne co się będzie działo będę tuż obok ciebie.
- To dlaczego uciekamy? Dlaczego pozwalamy im aby przejęli nad nami kontrolę?
- Ponieważ nie chcę abyś się denerwowała, muszę na spokojnie pomyśleć co dalej, a ty musisz poznać moich rodziców.
- Wszystko zaplanowałeś, prawda?
- Jak ty mnie dobrze znasz skarbie.- Pocałował mnie w policzek i znów ruszyliśmy w drogę. Może on ma rację? Może czas przestać się przejmować? Tylko jak? Nie jest łatwo czytać jakiś plotek na swój temat. Nie jest łatwo słuchać, że nasz związek to jedna wielka fikcja.
Chociaż, co mnie to obchodzi? Najważniejsze jest to, że nasi przyjaciele wiedzą, że to prawda. Wiedzą, że się kochamy i to powinno nam starczyć. A reszta tego pieprzonego świata niech myśli sobie co tam chce.