wtorek, 27 listopada 2012

Rozdział 22 ' Kocham cię, Alex.'

Niall.

Opowiedziałem jej wszystko i czekałem aż zaśnie. Nie chciałem jej zostawiać samej. Jest dla mnie jak siostra i nie mogę patrzeć na jej cierpienie. A to co zrobił jej Malik jest... No po prostu nie w jego stylu. Jak może tak krzywdzić dziewczynę którą kocha? Przecież to jest nie do pojęcia. 
Spojrzałem ostatni raz na dziewczynę i wyszedłem po cichu z pokoju. Wiedziałem, że wszyscy czekają na mnie i na to co im powiem. Zszedłem na dół. Nie pomyliłem się. Siedziała cała czwórka ze zmartwionymi minami. Usiadłem na kanapie i zakryłem twarz dłońmi. Zmęczenie dawało o sobie znać ale nie mogłem jeszcze odpocząć muszę im wszystko wyjaśnić.
- I? Co z nią?- Liam przerwał moje rozmyślanie. Wyglądał jeszcze gorzej niż Malik. Co się dziwić. W końcu to jego młodsza kuzynka. Chce dla niej jak najlepiej i nie chce aby jeszcze więcej cierpiała.
- Niby ok, ale to tylko taka powłoka. Płakała przez dłuższy czas. Jest taka przygaszona jak nie Alex. Ja tam nie wiem Zayn co jej powiedziałeś bo wszystkiego mi nie powiedziała. Ale z tego co wiem to jesteś kretynem żeby ją tak potraktować. Ona widziała w tobie Roberta. Bała się ciebie. Myślała, że jej coś zrobisz.- W oczach Zayn dostrzegłem łzy, a Liam'a to już kompletnie dobiłem. Ale nie mogłem ich okłamywać. Przecież jesteśmy przyjaciółmi, a Alex jest ważna dla nas wszystkich. 
- Coś ty jej powiedział? Wiesz, ile ona już przeszła! Chcesz jej jeszcze dołożyć?!- Liam prawie nigdy nie krzyczał. A teraz był wściekły, że zaraz się chyba na tego biedaka rzuci.
- Liam cicho. Dopiero co usnęła. Nie ważne co jej powiedział. Trzeba coś z tym zrobić. Myślałem trochę nad tym i chyba to dobry pomysł. Może zapiszemy ją do psychologa? Sami wiecie, że miała depresję. Jak tak dalej pójdzie to znów w nią popadnie, a tego nie chcemy. Wszystko co się teraz stało pogarsza jej sytuację. Mogliśmy to zrobić od razu po tym całym gwałcie. Ale trudno trzeba chociaż teraz spróbować.- Wytłumaczyłem im co o tym sądzę. Jak dla mnie to jest najlepsze rozwiązanie. Alex niby starał się nie rozsypać ale nawet ona tak długo nie pociągnie i w końcu się podda, a to będzie najgorsze.
- Masz rację. Jutro z nią o tym pogadamy. A teraz idę spać. Mam już dość tego dnia.- Liam wstał i udał się na górę. Louis i Harry poszli w jego ślady. Zostałem sam z Malikiem. Patrzył się w jeden punkt i wyglądał jakby był w innym świecie. 
- Zayn idź się połóż. Wyglądasz jak cień człowieka.- Położyłem mu rękę na ramieniu. Nawet sobie nie wyobrażam jak on teraz cierpi. Wie, że to jego wina, i jeszcze świadomość, że skrzywdził osobę którą kocha go jeszcze bardzie dobija. 
- Niall czy ty ją kochasz?- Spojrzał na mnie przenikliwie. Uśmiechnąłem się lekko. 
- Czy ją kocham? No pewnie. Ale spokojnie. Alex jest dla mnie jak siostra, moje serce skradł już ktoś inny. - Poklepałem go po plechach i poszedłem do siebie aby choć trochę odpocząć przed jutrzejszym dniem.

Alex.

Obudziłam się o 6:00. Stwierdziłam, że nie ma sensu aby znów zasypiać bo i tak muszę niedługo wstać. Nie chcę się natknąć na żadnego z chłopaków, nawet Niall'a więc muszę się trochę pośpieszyć. Nie wiem co im odwala, że wstają tak wcześnie. Wstałam i po cichu udałam się do swojej łazienki. Wykonałam tam poranną toaletę i ubrałam się. Na dworze robi się co raz zimniej. Co się dziwić to już połowa października, a raczej końcówka. Zapakowałam do torby potrzebne książki na dzisiaj i po cichu z telefonem w ręce zeszłam na dół. Zabrałam sobie jabłko i wyszłam z domu, zakluczając za sobą drzwi. Muszę się udać do bankomatu. I trzeba by było na jakieś zakupy iść. ale to w sobotę, teraz to mi się jakoś specjalnie nie chce.


Sobota.

Stałam z rękami na biodrach i patrzyłam na wielki bałagan panujący w moim pokoju. Na podłodze jakieś rzeczy, kartki, książki. Biurka to wprost nie widać. Sama nie wiedziałam od czego mam zacząć. Zrezygnowana usiadłam na moim rozkopanym łóżku. I chyba nici z moich zakupów. Teraz to miałam ochotę porozmawiać z którymś z chłopaków. Nie rozmawiałam z nimi od wtorku. Co dziennie wracałam do domu zamykałam się w pokoju, Niall przynosił mi coś do jedzenia i picia. Nie schodziłam na dół bo się bałam. Byłam pewna na 100%, że go tam spotkam i dla tego nie schodziłam. Siedziałam tutaj pod pretekstem, że mam dużo nauki i takie tam. Co prawie nie mijało się z prawdą. Jesteśmy dopiero w pierwszej klasie liceum, a z matmy mamy zadane trzy razy więcej niż inni. Trafiliśmy na takiego nauczyciela który uczy nas jak radzić sobie ze stresem w czasie lekcji, kartkówek i takich tam dupereli. Jakoś nam to nie pomaga, a wręcz przeciwnie. 
- Cześć. O boże...- Liam stanął w drzwiach i chwycił się za głowę widząc mój pokój w pięknym układzie ''wszystko na ziemi''.
- Hej. Wiem, że jest burdel, ale sama nie wiem od czego mam zacząć.- Uśmiechnęłam się do niego.
- No może najpierw znajdź biurko, a później odkop podłogę.- Zamknął za sobą drzwi i usiadł obok mnie.
- Podłogę widać. Tak trochę. Ale nie miałam czasu tego sprzątać. Uczyłam się.
- No przecież nic nie mówię. U Harry'ego jest gorzej.
- Ależ mnie pocieszyłeś.- Wstałam i podeszłam do tego miejsca gdzie powinnam się spodziewać biurka. Nie zwracałam na kuzyna uwagi dopóki nie włączyła na moim laptopie który leżał na łóżku czegoś czego często słuchałam.( ..... ) A właściwie to tylko jednego co odtwarzałam sobie na okrągło.
But I wanna tell them
I wanna tell the world 
That you're mine, girl
 Spojrzałam na Liam'a, a ten od razu uśmiechnął się lekko do mnie. Usiadłam obok niego. Z moich oczu zaczęły sączyć się słone kropelki. Brakowało mi ich wszystkich, a Malika to już w szczególności. Przez te dni gdy z nim nie rozmawiałam zaczęłam rozumieć moje uczucia co do niego. Nie wiem czy go kocham, ale czuję do niego coś co nie pozwala mi normalnie funkcjonować bez niego. Liam objął mnie ramieniem. 
- Nie płacz mała. Wszystko się ułoży.- Spojrzałam w jego oczy. Wydawał się taki pewny swoich słów. Ale dlaczego ja nie była tego pewna? 
- Liam tęsknię za nim. Za jego głosem, dotykiem, wyglądem. Za tym jak mi dokucza, jak się ze mną droczy. Tak bardzo mi go brakuję.
- To idź do niego. On czeka. Sam się boi coś zrobić, bo nie wie jak na to zareagujesz. 
- Boję się Li. Wtedy gdy on był taki zły, ja... Znów czułam ten paraliżujący strach. Chcę go dotknąć, przytulić ale nie mogę. 
- Alex, wiem, że jest ci trudno ale sama musisz przyznać, że nie możecie bez siebie żyć. Ty i on. Siedzicie całymi dniami w pokojach. Ty nie chcesz schodzić bo się boisz, że go zobaczysz. On nie chce schodzić bo nie chce się na ciebie natknąć abyś bardziej się do niego nie zraziła. Cholera jasna! Weźcie się w garść bo to nas wszystkich już męczy.- Otarłam policzki łez i wstała chwytając go za rękę.- Co ty robisz?- Wstał posłusznie.
- Idziemy na dół.- Otworzyłam drzwi i zeszłam na dół nie czekając na niego. W salonie zastałam wszystkich, no prawie. Brakowało tylko Zayn'a. Usiadłam obok loczka.
- Hej.- Uśmiechnęłam się do nich. Wszyscy to odwzajemnili. 
- No wreszcie. A gdzie Liam?- Spojrzałam na schody ale go nie zobaczyłam. 
- Nie wiem. Może zachciało mu się posprzątać u mnie w pokoju. 
- Na pewno nie. Już próbowałem.- Harry wywrócił oczami. pokręciłam głową z lekkim uśmiechem. 
- To dlatego chcesz spać ze mną! - Podskoczyłam lekko na krzyk Lou. Spojrzałam na niego. Siedział z groźną miną i wskazywał palcem na Hazzę. 
- Co? Oczywiście, że nie...- Nawet ja wiedziałam, że kłamie. 
- Foch! Jak posprzątasz u siebie możesz wrócić do mnie. - Zaśmiała się i wymieniłam z Horanem porozumiewawcze spojrzenia. Harry teraz siedział smutny bo będzie musiał posprzątać w pokoju, Lou siedział obrażony bo przyjaciel go wykorzystał, Niall siedział z nosem w telefonie i za każdym razem gdy było słychać wibrację szczerzył się jak głupi do sera, Liam nie schodził na dół ( może serio sprząta mi w pokoju) co by wytłumaczyło długość jego nie przybycia do nas, Zayn pewnie siedzi u siebie tak jak to mówił Li.
- Alex? Możemy porozmawiać?- Odwróciłam się szybko i zobaczyłam stojącego za mną mojego przyjaciela. Pokiwałam głową i udałam się za nim na taras. Wyglądał okropnie. Cienie pod oczami, potargane włosy, jak nie Zayn Malik. I to tak trochę prze ze mnie tak wygląda więc mam wyrzuty sumienia. Usiadłam pierwsza, a Malik usiadł jak najdalej ode mnie. Wkurzyłam się i usiadłam obok niego. Był widocznie zdziwiony ale się nie odsunął więc raczej mu to nie przeszkadzało.
- Chciałeś porozmawiać, więc słucham.- Spojrzał na mnie przestraszony moją stanowczością. Wciągnął głęboko powietrze i po woli je wypuścił. Cały czas unikał mojego wzroku.
- Ja chciałem cię przeprosić. Nie chciałem tego powiedzieć, na prawdę. To te nerwy i w ogóle. Wiem, że do niczego nie doszło między tobą, a Nickiem. Ja po prostu byłem zły i chyba zazdrosny.
- Zazdrosny? Ale o co? Cholera Malik.
- Czekaj. Daj mi skończyć. Ja chciałem ci to powiedzieć już dawno ale wiesz byłaś szczęśliwa z Freddiem, później byłaś zła na wszystkich za to co ci zrobił, ale ja w końcu muszę to powiedzieć bo już tak nie potrafię.
- Czekaj, Zayn....
- Kocham cię, Alex.- Widocznie mu ulżyło, ale mnie zatkało. Wiedziałam do czego zmierza ale gdy to usłyszałam to mnie sparaliżowało. No serio, bo co ja mam zrobić? Powiedzieć, że go kocham? Nie bo skłamię. Powiedzieć, że go NIE kocham? Nie, bo też skłamię.
- Alex. Powiedz coś. Krzycz. Cokolwiek.- Nie myśląc dużo pocałowałam go.
Na początku był zdziwiony moją reakcją ale po chwili załapał i sam zaczął mnie całować jakby od tego zależało nasz życie. Nie powiem podobało mi się to. Jego ciepłe usta przyjemnie pieściły moje, jego ręce trzymające mnie pewnie w talii, jego zapach. Wszystko dawało mi wielkie ukojenie, i uczucie że nic nie może się stać złego, że zawsze będę szczęśliwa i bezpieczna.
Odsunęłam się od niego i spojrzałam w jego błyszczące od przypływu radości oczy. Błądził nimi po całej mojej twarzy starając się na siłę zapamiętać jej najmniejszy kawałek, każdą jej niedoskonałość.
- Zawsze ciałem to zrobić.- Uśmiechnął się lekko, co odwzajemniłam.
- Ale wiesz praktycznie to ja cię pocałowałam, pierwsza.
- No bo ja nie chciałem abyś miała mnie za jakiegoś psychopatę który całuję kuzynki swoje przyjaciela.
- Tak, tak. Tłumacz się Malik.
- Właśnie to zrobiłem. Wybaczysz mi?- Przejechał swoimi ciepłymi palcami po moim policzku.
- Oczywiście, że tak. Nawet nie wiesz jak mi ciebie brakowało przez te dni.
- Ależ oczywiście, że wiem.
-....twojego dotyku....
- ....głosu....
-....uśmiechu....
- ....żartów.....
- ....wyglądu....
-....niebieskich oczu.....
- Och weźcie zaraz rzygnę tęczą.- Odwróciliśmy się w strony drzwi tarasowych. Stała w nich czwórka uśmiechniętych chłopaków. Znaczy trójka się uśmiechała, a jeden się krzywił.
- Oj, Harry zobaczmy jak ty się zakochasz.- Liam szturchnął go lekko.
- Ja się nie zakocham. Eee, gołąbeczki to jesteście razem czynie?- Malik spojrzał na mnie, a ja się uśmiechnęłam.
- Oczywiście, że nie, Malik za wysokie progi jak dla ciebie.- Szturchnęłam go w ramie. Odchodząc słyszałam jeszcze jego piękny melodyjny śmiech który działała na mnie jak marihuana, czyli wywołując u mnie na twarzy wielki uśmiech.

sobota, 24 listopada 2012

Rozdział 21 'Alex czy on cię uderzył?'

Machałam ręką w poszukiwaniu tego nieszczęsnego budzika. W końcu udało mi się go zrzucić i przestał dzwonić. Uśmiechnęłam się pod nosem i przykryłam szczelniej kołderką. Niestety nie było mi dane dzisiaj zaspać do szkoły, ponieważ ktoś wleciał do mojego pokoju. Odsłonił okna, przez co w pokoju zrobiło się jasno. Przykryłam sobie oczka poduszeczką i dalej chciałam spać ale ktoś ściągnął ze mnie kołderkę. Wkurzyłam się i usiadłam przecierając zaspane oczy. W pokoju stał Harry z kotem na rękach i Louis. Obaj szczerzyli się jak głupi.
- Czego?- Warknęłam na nich i wstałam z łóżka. Już wiedziałam, że będę miała dzisiaj kiepski dzień. 
- Wstawaj, szkoda pięknego dnia. Śniadanko zaraz będzie, a później odwieziemy cię do szkoły.
- Spierdalać.- Spojrzeli na mnie zdziwieni ale posłusznie sobie poszli. Chciało mi się spać, nie chciało mi się iść do szkoły, miałam wszystkiego dość, brzuch mnie bolał, nic nie umiem na fizykę a ten mi tu wyjeżdża z pięknym dniem. No zabić i nic więcej. Zeszłam na dół w celu zjedzenia czegoś, żeby się nie czepiali. Nawet nie przejrzałam się w lustrze. Chyba wolę tego nie widzieć. W kuchni siedziała tylko trójka chłopaków. Dwójka ćwoków którzy mnie obudzili i mój ukochany kuzynek. 
- Uwaga! Alex kanibal przyszła!- Louis zaśmiał się i przybił piątkę z Harrym. Pochwyciłam jabłko i rzuciłam w Lou. Oberwał i spadł z krzesełka. Uśmiechnęłam się i zajęłam miejsce. 
- Dzisiaj przyjdę do ciebie do szkoły.- Liam podał mi talerz z kanapkami. 
- Dzięki. Po co?- Wzięłam jedną kanapkę i zaczęłam po woli przeżuwać. Li usiadł na przeciwko mnie z kubkiem kawy. 
- Wczoraj wieczorem dzwoniła twoja wychowawczyni. Chce ze mną porozmawiać.- Spojrzał na mnie tak jakby czekał na moją jakąkolwiek reakcję. Ale co ja miałam zrobić? Nie wiem po co do niego dzwoniła, nie wiem o czym chce z nim rozmawiać. 
- Aha.- Nic więcej do nich nie powiedziałam. Nie miałam co. Liam wydawał się jakiś przybity, chłopaki wyszli, a ja nie miałam o czym z nim rozmawiać. Między nami się pogorszyło i to bardzo. Nie wiem czemu. Przecież jedna kłótnia nie może chyba przekreślić naszych relacji. Ale może to moja wina? Może nie powinnam była tak się na nich wściekać? Przecież oni się o mnie martwią, chcą dla mnie dobrze a ja tak na nich nawrzeszczałam. Ale wkurzyli mnie. Przecież nic mi się nie stało i ryzykowałam na własne życzenie. 
Posprzątałam po sobie i poszłam się ogarnąć. Zabrałam wczoraj przygotowane rzeczy i udałam się do łazienki. Wykonałam poranną toaletę i ubrałam się. Bluzy nie zapinała, podwinęłam rękawy. Zwędziłam ją Zayn'owi więc jest na mnie o dwa rozmiary za duża ale ten fakcik można pominąć. Zrobiłam sobie makijaż i wróciłam do pokoju po torbę z książkami. Zeszłam na dół i wpadłam na Zayn'a. niby nic, ale gdy go zobaczyłam  w mojej głowie od razu usłyszałam jego słowa w wpisie:
 Świadomość, że osoba którą kochasz jest na wyciągnięcie ręki, ale ty nie możesz jej mieć bo ona kocha kogoś innego, zabija. Wypala od środka. . 
Właśnie...czy to do mnie? Czy może już mu przeszło? Ale to nawet nie jest takie istotne bo on i tak się do mnie nie odzywa więc po co mam się zamartwiać? Od niedzieli nie powiedział do mnie ani jednego słowa. I to jest najgorsze. Przecież się przyjaźnimy, a on mnie olewa. 

Zayn.

Od niedzieli nie wypowiedziałem do niej ani jednego głupiego słowa. Czemu? Kurwa sam nie wiem do końca. Jestem trochę zły za to, że olała sobie tego Roberta, ale tak trochę jakby uraziła moją dumę...Nie wiem dlaczego tak sądzę. Z dnia na dzień czuję do niej coś więcej ale boję się jej przyznać do tego. I jeszcze to jak powiedziała Liam'owi, że nie może jechać na tą wycieczkę bo jedzie Freddie i ona go kocha bla bla bla.... Wtedy to tak jakby zraniła mnie jeszcze bardziej ale nie świadomie. Wiem, że coś jeszcze do niego czuję ale...Ech, sam nie wiem czy jest jakieś ale. Wczoraj dodałem wpis na Twittera, i wiem, że to czytała. Ciekawe czy się domyśliła, że to do niej. Może? A może pomyślała, że mam inną? Kurdę, co ona ze mną robi... To jak na nią wpadłem, a raczej ona na mnie, to jak spojrzała mi w oczy, jak zobaczyłem w jej pięknych niebieskich oczach ból, smutek i tęsknotę  to tak jakby była moja wina. Obiecałem jej, że zawsze przy niej będę, że zawsze może na mnie liczyć, a teraz? Teraz sam się od niej odsuwam, byle nie cierpieć, ale czy to na tym polega przyjaźń? Chyba nie. Jeżeli jedna osoba cierpi to druga również nawet jeżeli nie zna tego pieprzonego powodu. Ale z nią jest inaczej. Ona sprawia mi ból bez świadomości tego co robi. O to jej winić nie mogę. 
Wyminęła mnie bez słowa i wyszła trzaskając za sobą drzwiami. Wszedłem do kuchni i zastałem tam siedzącego Liam'a. Usiadłem obok niego.
- Cześć.- Odezwałem się pierwszy.
- Hej. Wiesz co jest Alex?- Tak stary, wiem. Jest na mnie zła, zawiodłem ją. 
- Tak po części to chyba tak...- Spojrzałem na niego niepewnie.
- Nie wnikam. Nie wiem jak ja mam do niej dotrzeć. Jarzę ten wiek dojrzewania i w ogóle ale ile można? Ja staram się być miły, a ona to szkoda gadać.
- Może ma po prostu gorszy dzień? A po za tym wiesz ona jest jeszcze na nas zła, za to w samolocie. 
- No ale przecież wiesz jakie to było głupie z jej strony.
- Wiem Li. Ale nie powiesz, że ona nie ma racji, bo ma. Mogliśmy tak na nią nie naskakiwać. Powinniśmy jej ufać. A my wtedy pokazaliśmy, że nie mamy do niej zaufania, i to ją najbardziej zabolało.
- Pewnie masz rację. Weź z nią pogadaj. Ty i Niall najlepiej się z nią dogadujecie.
- Taaa, chyba tylko Niall. Nie odzywa się do mnie. Nawet mnie nie wyzywa. A wiesz to już by było lepsze niż ta głupia cisza między nami. 
- Czujesz jeszcze coś do niej?
- Z dnia na dzień co raz więcej. I to jest chyba mój problem. 
- To czemu z nią nie pogadasz? Znając ją i jej charakterek na pewno nie wróci do Freddiego więc wiesz droga wolna. Tylko jej nie zrań. Ona i tak już dużo się wycierpiała.- Chyba chciał coś dopowiedzieć ale zadzwonił jego telefon. Może ma rację? Może powinienem jej wszystko powiedzieć? 

Alex.

Dwie pierwsze lekcje minęły nam spoko. I wiecie co? Nie mam fizyki! Coś tam się stało z pani samochodem i mamy zastępstwo z naszą wychowawczyni. Super co nie? Normalnie mam taką fazę, że nawet powiedziałam cześć Freddiemu i Kim. Chyba mam dzisiaj dzień dobroci dla zwierząt. 
- Cześć moje kochanie.- Nick przytulił mnie od tyłu, a ja walnęłam go po rękach. Dylan zaśmiał się cicho. 
- Cześć kretyni. Dylan jak Meg?- Ruszyliśmy po woli korytarzem. Mieliśmy lekcję obok siebie także spoko. 
- Masakra. Jej tata zabronił mi ją odwiedzać, żeby mnie nie zaraziła.- Zrobił smutną minkę. Uśmiechnęłam się lekko.
- Tak, tak. My już wiemy jak wy byście się zarażali wzajemnie.- Nick przybił mi piątkę. Dylan chyba na początku nie zajarzył ale po chwili lekko się uśmiechnął.
- Cicho. Lepiej mówcie jak w łazienkach. Muszę namówić na to Meg. Jak sądzisz Alex zgodzi się?- Walnęłam go w ramie.
- Wiesz Dylan'ku. Alex jest świetna w te klocki. Mogę ci ją wynająć jak chcesz.- Nick objął mnie ramieniem, a ja szybko strząsnęłam jego rękę. Zaśmiał się i poszedł z Dylan'em do swoich kumpli. Pewnie bym poszła z nimi gdyby nie Freddie i Kim. Usiadłam na ziemi po 'turecku' i wzięłam telefon do ręki.
Do Liam:
O której bd w szkole?
Od Liam:
Nie będzie mnie. Jestem u Dan jest chora. Przybędzie ktoś inny niewiasto.
Do Liam:
Dobra, młotku. Pozdrów Dan.
Ktoś inny? Ciekawe kto...Tylko nie Harry albo Louis wtedy to się chyba załamię. 
Zajęłam swoje miejsce na końcu lasy pod oknem. Pani pozwoliła nam robić co chcemy tylko za głośno mamy nie hałasować. Ha! Ale kawał. Ktoś zapukał do klasy i weszła dwójka chłopaków. 
- Nie! Tylko nie wy!- Krzyknęłam i wstałam z miejsca. Za Li przyszli Harry i Louis. Nie mógł chociaż jeden? Czemu aż dwa młotki?
- O witam. Alex chodź tu do nas.- Podeszłam do nich.Posadzili mnie przy biurku i pani zaczęła tłumaczyć chłopakom w jakiej obecnie jestem sytuacji, co mam do poprawy, co do napisania, a co mi odpuścili. Po ich minach mogłam stwierdzić, że nic ni zrozumieli. Pani chyba też to zauważyła, bo poszła im to wydrukować. 
- Nie mógł przyjść Niall, albo chociaż Zayn?- Spojrzałam na nich. Louis miał jakiś dziwny błysk w oku, jakby się cieszył ze swojej obecności tutaj. 
- Spoko Alex. Liam dał nam już wykład jak mamy się zachowywać. Przecież jesteśmy grzeczni.- Harry wypiął dumnie pierś do przodu.
- Ej, Alex wiesz jak się nazywa murzyn w śpiworze?- Louis zaczął podskakiwać na krzesełku.
- Oświeć mnie.- Machnęłam ręką.
- Czekotubka!- Walnęłam się w czoło z otwartej dłoni. Boże co za idiota.... Co ja takiego złego zrobiłam, że muszę ich znosić? No co?! 
Pani podała chłopakom kartkę z listą.
- Jest jeszcze jedna sprawa. Chodzi o to, że po szkole chodzą plotki, że Alex uprawiała stosunek płciowy w toalecie ze starszym od siebie kolegą.
- To dobrze, że nie z młodszym.- Zdzieliłam Harry'ego w głowę za ten jakże trafny komentarz.
- Chciałabym dowiedzieć się czy to prawda Alex?- Spojrzeli na mnie. W oczach chłopaków mogłam dostrzec rozbawienie i prośbę abym powiedziała tak.
- Nie to nie prawda. 
- To co tam robiliście?
- Po prostu miałam taką chwilę słabości i Nick to zauważył. Posiedział ze mnę, pomógł mi się uspokoić  tyle. Nie wiem kto wymyślił tą plotkę ale +10 punktów za kreatywność.- Coś tam jeszcze gadała, i pożegnała chłopaków. Wróciłam na swoje miejsce i włączyłam sobie jakąś stronę plotkarską. Nie wchodzę na takie badziewne strony ale wiało nudą więc nie mam wyboru. Teraz będę mogła się trochę pośmiać. Przewijałam sobie stronę aż zaciekawił mnie jeden z nagłówków. 

Zdrada, słodkiej Alex, czy jej przystojnego chłopaka?
Kliknęłam w ten link z wielką ciekawością.

Zapewne wszyscy już wiedzą, że nasza słodka Alex,(16 lat) to kuzynka Liam'a Payn'a. Jak na razie była w związku z starszym do siebie o rok chłopakiem Freddiem Snow'em. Właśnie,: BYŁA. Jak donoszą nasze źródła z otoczenia dziewczyny chłopak w czasie pobytu w Polsce wraz z Alex i jej przyjaciółmi zdradził dziewczynę. Wszystko wskazuję na to, że Alex nie zamierza wybaczyć Freddiemu zdrady. Ale to nie wszystko. Słyszeliśmy plotkę, że Alex uprawiała stosunek w męskiej toalecie w szkole, ze swoim przyjacielem i Freddiego. Ale również sam Freddie został przyłapany na całowaniu innej dziewczyny na drodze. Czyżby między nimi trwała jakaś wojna?  Może poznamy odpowiedź na to pytanie już nie długo. Ale co jest pomiędzy Alex, a przystojnym Malikiem? Może to on był powodem to skoku w bok Freddiego? Odpowiadajcie w komentarzach, jakie jest wasze zdanie w tej sprawie. 
***
- Malik!- trzasnęłam drzwiami i słyszałam jak ktoś biegnie z góry. Zaczekałam na wadź pana w salonie. Zjawił się błyskawicznie.
- Co jest?- Dyszał jak po jakimś maratonie czy coś. 
- Czytałeś może ostatnio jakiś bardzo interesujący artykuł na temat: Dlaczego związek Alex się rozpadł? Bo wiesz ja dzisiaj znalazłam taki dość interesujący i nawet o tobie nie zapomnieli.
- Aaa, to. No czytałem rano. I co? 
- I co? Nie masz zamiaru czegoś z tym zrobić?
- A co mam zrobić, co? Przecież to nie moja wina, że sobie tak piszą.
- Kurwa! Jesteś gwiazdą tak? Więc zrób coś! Przecież nie mogą wymyślać takich plotek. Jeszcze nie długo wyjdzie, że jesteśmy razem.
- Boże, Alex ale przeżywasz. Pogadają, pogadają i przestaną.- Jego bezinteresowność tą sprawą zaczynała mnie drażnić. 
- Tak, pogadają, pogadają. Tylko wiesz co? To ze mnie robią dziwkę, a nie z ciebie.
- Przecież nic takiego nie napisali.
- Jeszcze. Najpierw to, że była z Freddiem, później, że pieprzę się z przyjaciółmi w łazienkach szkolnych, a na deserek Zayn Malik! No po prostu świetnie.
- Czego się na mnie drzesz! Nie moja wina, że dałaś dupy Nickowi w kiblu.! Było trzeba najpierw o tym pomyśleć!- Odwrócił się i roztrzaskał wazon o ścianę. Podskoczyłam, i cofnęłam się o krok. Przerażał mnie w tej chwili. Nikt nie zszedł żeby nas uciszyć co oznacza, że jesteśmy sami w domu. 
- Przecież ja....
- Co?! Hmm?! Przecież to nie prawda!? Błagam cię aż tak nisko upadłaś?! Martwisz się, że zrobią z ciebie dziwkę w mediach, ale to ty sama się tak zachowujesz.!- Dotknęło mnie to bardzo. Właśnie oświadczył mi, że uważa mnie za dziwkę. Och jak miło. W moich oczach zaczęły wzbierać się łzy.
- Jak miło poznać szczerą opinię przyjaciela na swój temat.- Otarłam policzki. Malik zrobił krok w moją stronę, ale ja momentalnie się cofnęłam. Bałam się go tak samo jak Roberta. Przed moimi oczami zaczęły przewijać się obrazy gdy Robert mnie trzymał nie chciał puścić. Wszystko powróciło ze zdwojoną siłą. 
- Alex ja....- Nie wiedział co ma dalej powiedzieć. Jego mina wyrażała wszystkie uczucia jakie nim targały. Drzwi się otworzyły, a do salonu weszli roześmiani chłopcy. Gdy tylko zauważyli łzy na mojej twarzy spoważnieli. Liam spoglądał to na mnie, to na Malika.
- Co się tutaj stało?- Liam podszedł kawałek, ale ja znów się odsunęłam. Nie panowałam nad sobą. Wszystkie moje ruchy były powodowane jakimiś dziwnym impulsem. Znów zaczęłam się bać. Zaczęłam się bać własnego kuzyna. 
- Alex?- Niall był przerażony moim zachowaniem. Po woli się wycofałam i wbiegłam po schodach do swojego pokoju. Zamknęłam drzwi i położyłam się na łóżku. Szybko oddychałam jakbym się topiła, musiałam walczyć o każdy mały haust powietrza. Z dołu mogłam usłyszeć krzyki: 'Zadowolony jesteś z siebie?' 'Dopiłeś celu? Jak tak, to gratuję' Zakryłam uszy dłońmi aby nie słyszeć krzyku. 
- Alex?- Podniosłam się szybko i spojrzałam w stronę drzwi. Niall właśnie je zamykał i stał nie wiedząc co ma zrobić. Zamknęłam oczy i czekałam na jaką reakcję ze strony blondyna. Poczułam jak łóżko się ugina i po chwili do moich nozdrzy doszedł słodki zapach perfum Niall'a. Otworzyłam oczy i spojrzała na niego. Przyglądał mi się w skupieniu. 
- Chcesz wiedzieć, prawda?- Mój głos był lekko zachrypnięty ale to pewnie przez łzy.
- Chcę. Ale poczekam aż mi powiesz. Nie będę naciskał.
- Powiedział, że jestem dziwką. A gdy rozbił ten wazon to ja, po prostu ujrzałam w nim Roberta. Przed oczami miałam pełno scen jak on mnie trzymał nie słuchał moich błagań, nie chciał mnie puścić. 
- Alex czy on cię uderzył?
- Nie!. Nie, ale ja nie poznawałam go przez chwilę. Tak jakby przede mną stał jakiś inny chłopak, a nie Zayn mój przyjaciel. 
- Nie wiem co ja ma powiedzieć na jego obronę. Nie wiem czy jest coś co może wytłumaczyć jego zachowanie. 
- Ja też Niall, ja też. Ale czuję, że teraz po tym wszystkim dużo się zmieni. Nie wiem czy na dobre, czy na złe. Ale wiem, że się zmieni.
- A ja wiem jedno na pewno. Ja się nie zmienię. Zawsze będę twoim najprzystojniejszym przyjacielem. 
- Tak. I to jest dopiero pocieszenie.
- No widzisz. Ja to mam dobry wpływ na ludzi.
- Jej skromny jesteś. Niall....Przepraszam.
- Za co?
- Za to, że sprawiam ci tyle problemów. Lepiej mów co u ciebie. 
- Nie masz za co przepraszać. Jestem twoim przyjacielem i twoje kłopoty to moje kłopoty. A tak to wszystko świetnie. Wiesz poznałem taką fajną dziewczynę....-Lekko się zarumienił, a mnie zaciekawił.
- Zalewasz? 
- No wiesz co...
- Sorry. Dobra dawaj dalej Horan. 

środa, 14 listopada 2012

Rozdział 20 'Tak, wiem. Kiedyś go przerobię na ciepłe kapciuszki'

W samolocie nikt nie zwrócił mi uwagi na moje głupie zachowanie. No i dobrze, ale i tak wiedziałam, że mi się za to oberwie i to dosyć mocno. Teraz to jest taka cisz przed burzą, ale bo nie inaczej cisza przed huraganem. Lecieliśmy ich prywatnym samolotem aby uniknąć jakiś niechcianych spotkań z napalonymi fankami. Spojrzałam na siedzącego obok mnie oburzonego Liam'a. Nie odezwał się do mnie ani słowem, ale ja i tak próbowałam z nim zagadać. Ale co tam nie tylko on jest taki w stosunku do mnie. Reszta chłopaków też się tak zachowuję. Świetnie co nie? Normalnie atmosfera taka jak na wojnie.
- Dobra, dość!- Spojrzeli na mnie, a ja wstałam z miejsca. Miałam dość ich głupiego i dziecięcego zachowania.- Powiedzcie co macie do powiedzenia i skończcie zachowywać się jak dzieci.- Nadal tylko się patrzyli, nic nie powiedzieli, a mnie to wszystko co raz bardziej irytowało.
- A co ci mamy powiedzieć? Dobrze wiesz, że zachowałaś się nieodpowiedzialnie. A co gdyby nas nie było i on by ci coś zrobił? Pomyślałaś o tym? Alex dlaczego jesteś taka nieodpowiedzialna?- Liam stanął obok mnie, a jego słowa dość mnie mocno uderzyły.
- Tylko, że ja z nim byłam sama.- Spojrzałam na niego przelotnie, a jego twarz wyrażała zdziwienie i tak jakby trochę rozczarowanie.
- Żartujesz sobie prawda?- Tym razem głos zabrał Zayn. Ten to dopiero wyglądał. Jakby mu ktoś zdzielił z patelni.
- A wyglądam? Jak byłam na cmentarzu to chciał ze mną porozmawiać. Zgodziłam się. I jakoś nic mi nie jest. A tak w ogóle to dziękuję za trochę zaufania.- Zajęłam swoje poprzednie miejsce i zatkałam sobie uszy słuchawkami, po czym włączyłam sobie pierwszą lepszą piosenkę, a głośność podkręciłam na maksa. Niech wiedzą, że jestem na nich zła, a wprost wściekła. Tak na marginesie to mogliby mi zaufać. Ok, rozumiem, że się martwią i w ogóle ale no dajcie spokój. Przecież nic mi nie jest jestem cała i zdrowa to o co cała ta afera?

###

Zamknęłam za sobą drzwi i udałam się do salonu. Nikogo nie było. No tak Li rano oznajmił, że idzie do Dan, a chłopaki mieli odebrać kota Harry'ego i jechać na kręgle. Wczorajszy cały dzień przespałam co trochę ułatwiło mi wstanie dzisiaj rano do szkoły, ale i tak nie było łatwo. Rzuciłam torbę na kanapę, a za nią siebie. Byłam dziwnie zmęczona sama nie wiem czym. A może wiem? Cóż dwie kartkówki z matematyki które musiałam napisać, jedna z chemii nie zapowiedziana, odpowiedź z historii, sprawdzian z angielskiego. Pfff, pikuś. Jeszcze ta zasrana fizyka. Boże, co to ma być? A najlepsze jest to, że Meg i Jess złapały jakąś grypę i mają zwolnienia do końca tygodnia. Więc nie ma bata muszę się nauczyć na ten głupi sprawdzian. 
- Najpierw obiadek.- Powiedziałam sama do siebie i zwlekłam swoje zwłoki z kanapy, po czym udałam się do kuchni. Okazało się, że chłopaki zostawili mi zapiekankę. O jak miło. Nie odzywamy się do siebie prawie wcale, od rozmowy w samolocie. Ja nie będę ich przepraszać bo nie mam za co, a oni chyba uważają, że nie zrobili nic złego. I tu właśnie się cholera grubo mylą. Spojrzałam na zapiekankę, i jakoś nie miałam ochoty jej jeść. Nigdy nie wiadomo co oni tam dodali. Wyciągnęłam sobie płatki miodowe, nutelle, cukier i dżem. Wszystko razem z płatkami wrzuciłam do rondelka i dolałam trochę gęstej śmietany. Uwielbiam to jeść. Razem z tatą zrobiliśmy sobie kiedyś taki miks, bo nam się nudziło. I tak jakoś to jem, chociaż później jak on to stwierdził: ' Pójdzie ci w biedra. ' Tak, nadal pamiętam wszystko co mi mówił aby mi dokuczyć. W domu dało się wyczuć zapach unoszących się składników. W końcu wyłączyłam kuchenkę i z moim przysmaczkiem udałam się do salonu. Usiadłam na kanapie i nawet telewizora nie włączyłam. Jakoś nie odczułam takiej potrzeby. Jakoś mój humor popsuł się jeszcze bardziej. W głowie zaczęły pojawić się wspomnienia z Freddiem. Dlaczego? Bo go kurwa kocham, albo kochałam? Jakoś dzisiaj w szkole nie było aż tak krępująco jak powinno być. Nawet mu cześć powiedziałam. A to dużo prawda? Ale była jedna sytuacja która mnie zabolała. To jak beztrosko flirtował sobie z Kim. To mnie zabolało i to dość mocno. Nie chciałam tego nikomu pokazać więc schowałam się do łazienki. Akurat dziewczęca jest w remoncie więc musimy korzystać razem z chłopakami. Na szczęście nikogo nie było więc pozwoliłam spłynąć kilku łzą po moich policzkach. No ale było zbyt pięknie więc ktoś musiał się napatoczyć. Tym kimś był Nick. Starszy brat Jess. Lubiłam go, ale nie chciałam aby zobaczył, że płaczę. Tylko, że zobaczył. Nic nie powiedział tylko mnie mocno przytulił pozwalając się wypłakać. I takim oto sposobem: po pierwsze nie poszłam na biologię, po drugie ktoś wymyślił plotkę, że się tam jebaliśmy ładnie to ujmując. A więc nie dość, że cała szkoła wymyśla jakieś dziwne teorię na temat dlaczego ja i Freddie już nie tworzymy szczęśliwej parki to jeszcze gadają, że jebie się w łazienkach z bratem mojej przyjaciółki. Teraz to się zacznie. Pewnie jutro usłyszę, że go zdradziłam i takie tam. Odłożyłam prawie niezjedzone to coś co miałam i rozejrzałam się po pomieszczeniu gdzie się znajdowałam. Nudziło mi się jak cholera, a jakoś do nauki nie ciągnęło. Wyciągnęłam telefon i postanowiłam skontaktować się ze światem zewnętrznym.
Do Jess:
Hej, mogę wpaść? Umieram z nudów.
Od Jess:
Jasne:D Czekam, tylko weź żelki bo mi się skończyły ;(
Uśmiechnęłam się i udałam do kuchni w poszukiwaniu żelusi. Znalazłam! Zabrałam klucze i wyszłam z domu. Jakoś dziwnie było chodzić po Londynie w październiku bez bluzy. Dzisiaj było dość ciepło co mnie nieźle rano zaskoczyło, ale oczywiście pozytywnie żeby nie było. Szłam sobie uśmiechnięta i zadowolona z chwili, nie z życia to za dużo jak na mnie, aż nagle widzę... Freddiego z tą ździrą. On mnie nie zauważył ale ona tak i to wykorzystała. Pocałowała go i to nie tak byle jak. Wpiła się w niego jakby go udusić własnym językiem chciała. Chłopak był wyraźnie zaskoczony ale odwzajemnił to...coś. Dopiero gdy miałam przechodzić obok nich, oni się od siebie odessali. Wtedy mnie zauważył, a jego mina zdradzała wszystko. W jego oczach zobaczyłam pełno smutku i żalu. Ominęłam ich bez pokazywania żadnych uczuć. Nie chciałam dać tej plastikowej lalce z zamurowaną gębą satysfakcji. O nie, na pewno nie to. Niech sobie go całuję, ja już go sobie odpuściłam. Chyba, ale mogę przecież spróbować, prawda?
Zadzwoniłam do drzwi i czekałam aż ktoś mi otworzy. Po chwili drzwi się otworzyły i ujrzałam w nich Nicka. Wpuścił mnie z wielkim bananem na twarzy.
- Witaj, słyszałaś już?- Szliśmy razem do salonu. Wiedziałam o co się pyta.
- No pewnie. A po za tym co miałam słyszeć? Przecież ja sama tego doznałam.- Zaśmialiśmy się i weszliśmy do salonu gdzie siedział Dylan z bardzo chorą Jess. Rzuciłam jej żelki, a to się uradowała jak małe dziecko.
- Oj, biedactwo. Ale ty jesteś strasznie chora.- Zrobiłam smutną minkę.- Mam nadzieję, że poczułaś ten sarkazm.- Usiadłam na fotelu i uśmiechnęłam do niej. Dylan przybił mi piątkę, a Nic zrzucił kota z innego fotela.
- Ej! Uważaj on jest delikatny.- Jess patrzyła za kotem aż gdzieś zniknął.
- Tak, wiem. Kiedyś go przerobię na ciepłe kapciuszki.- Uśmiechnął się do niej ironicznie. Zaśmiałam się, a oni spojrzeli na mnie jakby mnie z wariatkowa wypuścili.
- Możesz spiknąć się z Lou. On też jak widzi kota Harry'ego to ma plany jak się go pozbyć.- Chyba chciał coś powiedzieć ale zadzwonił mój telefon. Nie patrząc kto próbuję nawiązać kontakt z moją jakże zacną osobą nacisnęłam zieloną słuchawkę.
- Masz być za 10 minut w domu.- Po tym zdaniu usłyszałam pikanie które miało mnie powiadomić o tym, że połączenie zostało przerwane. To nic, i tak wiedziałam kot dzwonił.
- Sorry, Jess ale muszę spadać. Li jest zły i kazał mi wracać do domu. Wracaj szybko do szkoły bo mam dość Nicka i Dylana, a to dopiero jeden dzień. Pozdrów Meg.- Pocałowałam ją w policzek.- Pa!- Pomachałam jej i wyszłam z jej domu. Byłam całkiem świadoma, że nie zdążę dojść w 10 minut ale i tak poszłam pieszo. Co mnie obchodzi, że na mnie czekają.
Gdy tylko otworzyłam drzwi dobiegły mnie krzyki. Ale nie chłopaków jak zawsze. Tym razem krzyczał Liam. Ooo, czyli nie pójdzie gładko. Westchnęłam i skierowałam się do salonu. Liam stał z jakąś dziewczyną. Po chwili rozpoznałam w niej Dan. Chłopaki siedzieli przestraszeni i patrzeli na Li z wielkim przerażeniem w oczach.
- Ooo, zjawiła się nasza księżniczka.- Liam klasnął w dłonie i zaśmiał się ironicznie. Już na wejściu wiedziałam, że nie pójdzie mi z nim łatwo, ale teraz to już byłam pewna, że bez krzyków się nie obędzie.
- Witaj królewiczu.- Pewnie źle zrobiłam tak do niego mówiąc ale nie mam zamiaru być jakaś miła tylko dla tego, że ma zły humor. Nie on jeden.
- Możesz mi powiedzieć gdzie ty się włóczyłaś? Dlaczego twoja wychowawczyni dzwoniła do mnie, że nie byłaś na biologi?
- Po pierwsze byłam u Jess, bo jest chora i chciałam ją odwiedzić. Po drugie pieprzyłam się z Nickiem w kiblu, dlatego nie byłam na biologi.- Nagle w salonie zapanowała zbiorowa cisza. Li miał oczy jak pięciozłotówki, ale każdy tak w tej chwili wyglądał.
- Co robiłaś?!
- Czekaj daj dokończyć. Tak twierdzi cała szkoła. Ale on mi pomagał się trochę uspokoić. I tyle.
- Chyba aż tyle. Czemu nie chcesz jechać na wycieczkę do Francji?- A, no tak jeszcze jedno. Dzisiaj nasza pani powiadomiła nas, że jedziemy do Francji. Niby spoko i w ogóle, ale jest jeden fakt który mi nie pozwala tam jechać.
- Bo mamy jechać z klasą do której chodzi Freddie. I tyle. A teraz pozwól, że pójdę do siebie.- Prawie go wyminęłam, że on chwycił mnie za rękę odwracając w swoją stronę.
- Co się z tobą dzieje? Alex którą znam nie przejmowałaby się tym, że jej były jedzie. Tamta Alex zrobiłaby wszystko żeby uprzykrzyć mu ten wyjazd.
- Właśnie Li tamta Alex. Ale wiesz co? Zmieniłam się. I jakoś nie specjalnie nie uśmiecha mi się oglądanie go z Kim jak wymieniają się zarazkami. A po za tym uwierz mi, że trudno jest patrzeć na osobę którą kochasz jak ją tracisz. Oglądałam to raz i nie mam zamiaru drugi.- Wyrwałam się i wbiegłam po schodach trzaskając za sobą drzwiami. Byłam zła, na wszystkich nawet nie wiem czemu. Chyba mogłam zareagować trochę mniej...wrednie? Ale no cholera wkurzył mnie. Nie chcę jechać to nie jadę koniec kropka. Wyszłam na balkon aby pooddychać świeżym powietrzem ale nie było mi to dane. Jakiś reporter stał na drodze i robił mi zdjęcia. Pokazałam mu życzliwe środkowy palec i weszłam z powrotem do pokoju. Ktoś przyniósł tu moją torbę więc wzięłam się za naukę na jutrzejszy sprawdzian. Powtórzyłam sobie zasady Newton, Jula i tych wszystkich innych. Nauczyłam się wszystkich wzorów i rozwiązałam kilka zadań. Nim się obejrzałam na zegarku wybiła 20. Nikt nie przeszkadzał mi od... 2,5 godzin? Jej, szacun dla nich za wytrwałość. Wzięłam do ręki zdjęcie na którym jestem razem z tatą. Kilka łez bezradności wypłynęły na światło dzienne. Niby to już miesiąc ale to krótko, jak dla mnie. Przecież to był mój ojciec, przyjaciel i najważniejsza osoba w moim życiu. Ale gdzieś w głębi siebie wiedziałam, że kiedyś się z nim spotkam i z mamą również. Będę z nimi szczęśliwa gdziekolwiek teraz są. Tylko muszę być cierpliwa i wytrwała. Odłożyłam ostrożnie zdjęcie na półkę i stwierdziłam, że jestem głodna. Bez wahania zeszłam na dół. W salonie siedziała święta piątka. Dan już nie było, a szkoda bo z nią mogłam chociaż pogadać. Ale pech, to pech. Gdy Louis mnie zauważył szturchnął Liam'a który popatrzył się na mnie. 
- Alex...
- Nie chce mi się gadać.- Przerwałam mu i poszłam do kuchni. Słyszałam, że ci kretyni coś między sobą szeptali ale to zignorowałam. Nie chciało mi się wysłuchiwać ich sztucznych przeprosin i tego, że żałują. Co mnie to obchodzi? Ja też wiele rzeczy żałuję. A po za tym to na Li jestem zła podwójnie. Po jaką cholerę on wpycha się w moje życie? Przecież miał tylko objąć na de mną opiekę, nie pchać się tam gdzie nie trzeba. Ok, jestem mu wdzięczna za wszystko co dla mnie zrobił, a ja est tego dużo. Ale nie chce aby on wydawał mi jakieś rozkazy i mówił co mam robić. Przecież ja mu nie każę robić tego, czy tamtego. 
Odgrzałam sobie zapiekankę z obiadu i usiadłam przy blacie. Do kuchni wparował Lou i Harry wraz z kotem na rękach. Usiedli na przeciwko mnie i przypatrywali się. Na początku ich olałam, później trochę mnie to denerwowało, ale teraz wręcz irytuję.
- Czego debile chcecie?- Odłożyłam widelec i spojrzałam na ich uśmiechnięte mordy. Że ich szczęki nie bolą od tego uśmiechu. 
- Prawdy, kochana, prawdy.- Harry puścił kota i zrobił minę konspiracyjną. Louis wyciągnął latarkę i zaświecił mi w oczy. Zasłoniłam je ręką.
- Weź tą latarkę bo za raz znajdzie się tam gdzie nie powinna.- Posłuchał i zabrał latarkę z przerażoną minką.
- Dobra, gadaj.- Louis przybrał podobną minę co Harry i wyczekiwali na bóg wie co.
- Ale co mam gadać?- Włożyłam talerz do zmywarki i zajęłam swoje dawne miejsce. 
- No na prawdę pieprzyłaś się z Nickiem?- Harry'em oczka zajaśniały. Boże, co za nie wyżyty człowiek.
- Nie. Przecież powiedziałam wam, że miałam chwilową załamkę, a Nick mi pomógł.
- Kłamiesz!- Krzyknęli równocześnie i wymierzyli we mnie placami.
- Nie. Jeżeli chcecie to sobie do niego zadzwońcie i tyle.

- Dzwoniliśmy.- Louis rozparł się na krześle z dziwnym uśmieszkiem.
- I?- Dopytywałam się. 
- I? Powiedział, że tak. I, że jesteś niezła.- Harry uśmiechnął się i poruszał brwiami. Zaczęłam się śmiać jak opętana. No, tak mogłam się tego spodziewać. Ale serio co to ma być? Oj, Nick ale se nagrabiłeś.
- Uwierzyliście mu?- Pokiwali głowami na znak zgody.- Ale tak na serio? Bo jakoś nie chce mi się wierzyć, że jesteście aż tak mało inteligentni.
- Ale to prawda. Wszyscy to słyszeliśmy. Serio.- Harry jakoś próbował się uratować, ale chyba już sam zaczynał wierzyć w moją PRAWDZIWĄ wersję.
- Oj, chłopcy, chłopcy. A jak wam powie, że Jess na was leci to też uwierzycie? Albo nie zły przykład.- Przypomniałam sobie co ostatnio mi mówiła. 
- A czemu zły?- Razem przysunęli się bliżej mnie i patrzyli jak idioci. 
Bo szczęście to pojęcie względne, a miłość zapomniane.
- Bo szkoda na was słów. Wiecie co? Macie szczęście, że jesteście ładni bo inteligencją to żaden z was nie grzeszy.- Pocałowałam ich w policzek i życzyłam dobrej nocy. W salonie tylko rzuciłam ciche dobranoc do reszty i udałam się do siebie. Wzięłam szybki prysznic, umyłam zęby i w samej koszulce i w mokrych włosach przystąpiłam do okupowania mojego laptopa. Sprawdziłam Twittera i Facebooka. Na ostatnim posiedziałam trochę dużej sprawdzając wszystkie notki. Jakoś mnie wzięło na dodanie jakiejś fotki. Przeszukałam swoją galerię aż coś znalazłam. Podpis wyrażał wszystko co czułam w tej chwili. Moje uczucia do Freddiego jakby, gasło? Nie wiem, ale jakoś tak nie czuję się jak każdego wieczoru gdy z nim byłam. Wtedy czułam potrzebę przytulenia się do niego, pocałowania, powiedzenia głupiego : Kocham cię. A teraz? Teraz myśląc o nim czuję tylko ból, i smutek. Czuję się trochę jak ktoś kto nie mógł mu dać tego czego oczekiwał. Tego czego pragnął ale bał się do tego przyznać. 
Włączyłam sobie jeszcze Twittera i tam też dodałam to same zdjęcie z tym samym podpisem. Ale coś mnie zaciekawiło. A dokładniej notka od Lou.
No weź, Alex się już na nas odbraź. My przepraszamy.... ;(
Uśmiechnęłam się, ale tego nie skomentowałam. Niech się pofatygują i sami przylezą. Było coś jeszcze ale od Zayn'a.
Świadomość, że osoba którą kochasz jest na wyciągnięcie ręki, ale ty nie możesz jej mieć bo ona kocha kogoś innego, zabija. Wypala od środka. 
Dodał to dopiero kilka minut temu ale jest już pełno komentarzy. Tak samo jak u Lou. Nie miałam ochoty tego czytać. Wyłączyłam laptopa i położyłam się wygodnie. Było wcześnie ale chciałam już zasnąć i uciec od problemów. Tylko, że to co napisał Zayn dało mi ważenie, że to było do mnie. On nie wie, że ja wiem, że on coś do mnie czuję. A może już mu przeszło? Może to do kogoś innego? Musiałabym zapytać któregoś z chłopaków, ale czy ja chce poznać odpowiedź.... Zbliżyłam się do Malika i to bardzo. Ciekawe czy aż nie za bardzo...