czwartek, 27 grudnia 2012

Rozdział 28 ! ' Nie prawda! Ona miała taki turbo-dopalacz.'

Otworzyłam oczy, a w pokoju panowała ciemność. Na moim brzuchu leżała czyjaś ręka. Spojrzałam w bok i zobaczyłam zarysy twarzy Zayn'a który zasnął wczoraj u mnie. Uśmiech pojawił się na mojej twarzy. Chciałam zasypiać i budzić się przy nim codziennie. Chciałam go całować i przytulać bez żadnego skrępowania. Chciałam aby był tylko i wyłącznie mój. Cóż pewnie to brzmi egoistycznie ale tak czułam. nie chciałam aby jakieś inne panny go dotykały czy coś. Pogładziłam go po lekko zarośniętym policzku. Na jego twarzy pojawił się uśmiech i lekko zamruczał. Jego oczy się otwarły i zaczęły wpatrywać we mnie.
- Przepraszam nie chciałam cię obudzić.- Posłałam mu lekki uśmiech.
- Nic się nie stało. Możesz mnie budzić kiedy chcesz.- Pocałował mnie lekko. Cóż jak na niego to dużo. Dobrze wiem, że on nie znosi wcześnie wstawać.
- Spij jeszcze. Ja już muszę wstawać.- Odkryłam się i usiadłam prosto. Zayn jęknął i przeciągnął się. Usiadł bok i przytulił się do mnie.
- Zostań dzisiaj. Powinnaś odpocząć.- Zaczął całować moją szyję i byłam skłonna mu ulec ale wiedziałam, że nie mogę. Muszę przecież chodzić do szkoły.
- Zayn nie mogę. Muszę iść.- Pocałowałam go w policzek i zapaliłam nocną lampkę. Malik położył się głową w poduszkę i jęczał coś tam sobie pod nosem. Pokręciłam głową i weszłam do garderoby. Cóż trzeba iść na zakupy i kupić coś cieplejszego. Już koniec października więc zimno się robi. A w Londynie to już wieje jak cholera.
Wysuszyłam dokładnie swoje mokre od wody ciało, włosy rozczesałam i zostawiłam w tak zwanym artystycznym nieładzie. Lekki makijaż i ubrałam na siebie ciuszki. Wróciłam do pokoju i ku mojemu zdziwieniu nie zastałam tam Malika. Zapakowałam potrzebne książki które nie miałam schowane w szafce szkolnej i zeszłam na dół. Zachowywałam się cicho aby ich nie pobudzić. Nawet Liam spał no chyba, że nie wrócił do domu na noc, tego to ja już nie wiem. Zostawiłam torbę tradycyjnie na szafce w korytarzu i poszłam do kuchni. Gdybyście wiedzieli jakie było moje zdziwienie gdy zastałam tam Zayn'a całkiem ubranego i wesołego o tak WCZESNEJ porze.
- Zaczynam się ciebie bać.- Nalałam sobie soku do szklanki i patrzyłam na niego chcąc zauważyć jakieś oznaki tego, że a) coś pił i nie wie co robi, lub b) naćpał się.
- Oj kotek ja tylko chciałem ci śniadanko zrobić.- Postawił przed mną talerz z jakąś sałatką. To robi się co raz dziwniejsze ale chyba pozostawię to bez zbędnego komentarza.
- Ok. Gdzie jest ten Zayn Mali który nie wstawał przed dziesiątą i nie robił nikomu śniadania?
- Zniknął gdy dowiedział się, że teraz musi dbać o dwie osoby, a nie jedną.- Przytulił mnie od tyłu i położył głowę na moim ramieniu.
- Powiedz to.- Wyszeptałam modląc się aby tego nie usłyszał. Poczułam jak się uśmiech. Chciałam usłyszeć słowa które bardzo by mnie podbudowały.
- Kocham cię Alex i nigdy nie opuszczę.
- Też cię kocham Malik.- Uśmiechnęłam się sama do siebie.
- Lubię jak mówisz do mnie po nazwisku.- Pocałowałam go w usta.

Zayn znów chciał mnie odprowadzić więc szliśmy ulicami Londynu trzymając się za ręce i rozmawiając o byle czym. Kilka razy zrobiono nam zdjęcia ale jakoś się tym nie przejmowaliśmy. Chcą niech robią.
- O której dziś wracasz?- Stanęliśmy przed bramą pod drzewem żeby aż tak się w oczy nie rzucać. poprawiłam sobie grzywkę i spojrzałam na niego.
- Wpół do trzeciej.- Malik zrobił smutną minkę i spojrzał na mnie swoimi brązowymi oczkami.
- Przyjadę po ciebie i pojedziemy sobie coś zjeść tylko we dwoje. Sorry we troje.- Uśmiechnął się i lekko dotknął mojego brzuszka. Rozbawiała mnie jego opiekuńczość.
- Dobrze, ale teraz muszę iść. Pa.- Pocałowałam go w policzek i weszłam na głupi teren szkoły. Na dworze było prawie pusto, a nigdzie nie wypatrzyłam dobrze znanej dla mnie grupki nastolatków. Weszłam do szkoły i od razu kilka par oczów spoczęło na mnie. Wywróciłam oczami i szłam dalej przed siebie nie zwracając na nich większej uwagi. Przed moją szafką gromadziła się cała banda.
- No hej robaczki.- Lekko ich wystraszyłam z czego się zaśmiałam. Wpakowałam do szafki nie potrzebne książki, a zabrałam te które musiałam dzisiaj mieć. Uśmiechnęłam się do Nicka, a ten mnie zignorował i odszedł od nas bez słowa.
- Alex ja....- Dylan zrobił jakiś dziwny gest ręką w powietrzu pocałował Meg i odszedł za przyjacielem. Spojrzałam na dziewczyny z nadzieją,że coś powiedzą.
- Mam dość. Cholera o co mu chodzi co? Ja pierdole no...Nie miałam się denerwować a tu proszę!Jak Malik się dowie to już mi załatwi te zasrane domowe naucza...- Ugryzłam się w język zdając sobie sprawę, że one jeszcze o niczym nie wiedzą, a ja w tej chwili gadam jak potłuczona.
- O czym ty gadasz?- Meg była wyraźnie niezorientowana co w jej przypadku było mało spotykane i jakoś do niej nie pasowało.
- Dobra co mi tam i tak się dowiecie. Tylko nikomu nie mówcie. Jestem w ciąży.
- Co?!- Meg krzyknęła najgłośniej jak umiała i zwróciła na nas uwagę kilku ciekawskich lasek które za pewno chciały mnie zabić za mój związek z Malikiem.
- Z kim?- Oczy Jess świeciły się jak żarówki a ona sama wydawała się jakaś podniecona tym wszystkim. Całkowita odwrotność zdruzgotanej Meg.
- Z Niall'em, jasne, że z Zayn'em.- Wywróciłam oczami i zatrzasnęłam szafkę. Skierowałyśmy się w stronę klasy od biologi z racji tego, że mamy lekcję wychowawczą. Z daleka widziałam Kim i jej przydupasów. Dziewczyny spojrzały na mnie ale ja to zignorowałam. Nie bałam się ich. Nie bałam się tej tlenionej blondyny, a ni jej wiernych kopi do których zaczęłam wliczać również Fredda.
- Gratuluję. Odważna jesteś. Po tym wszystkim co ci powiedziałam. Ale wiesz co? To, że jesteś odważna nie znaczy, że mądra.- Oparła rękę na biodrze, a ja zaśmiałam się cicho. Miałam jakiś dziwny przypływ emocji który kazał mi wyładować się na niej.
- W porównaniu do ciebie to ja lśnię inteligencją. Nie zapominaj co ci powiedziałam w piątek, a po za tym Zayn'owi i reszcie chłopaków nie podoba się to jak mnie traktujesz i chyba pozwolę im iść na policję.- Wzruszyłam ramionami i odeszłam od niej wraz z Meg i Jess która ledwo co powstrzymywała się od śmiechu.

Freddie. 

Czekałem na nią przed wyjściem ze szkoły. Doskonale wiedziałam o której kończy lekcje bo jest w tej samej klasie co moja dziewczyna. Tak, moja dziewczyna. Ale dlaczego? Dlaczego on nią jest? Bo chciałem wzbudzić w Alex zazdrość. Jak widać nie wyszło mi to tak jak planowałem. Więc dlaczego nadal jestem z Kim? Chyba z przyzwyczajenia i strachu... Strachu, że będę sam, że nie będę miał z kim porozmawiać. Nick i Dylan się ode mnie odsunęli po tym co zrobiłem Alex, a z resztą chłopaków nie chcę się zadawać. Kim może wydawać się pustą laską która lubi wszystkimi rządzić ale na prawdę jest inna. Może teraz to brzmi jakbym ją bronił ale gdy jesteśmy sami ona jest inna. Potrafi mnie wysłuchać, pomóc, doradzić, wesprzeć. Nie wiem dlaczego nie jest taka w szkole ale nie będę na nią naciskać. Jeżeli nie chcę taka być to najwyraźniej ma do tego jakiś powód. 
Zeszła powoli po schodach rozglądając się uważnie. Chyba nie wypatrzyła tego czego szukała. Za nią wyszło pełno innych uczniów i skierowali się na parking porywając ją ze sobą w tłumie. Popędziłem za nimi. Szukałem wszędzie czerwonego punktu oznaczającego, że to ona. Zauważyłem ją szła w kierunku Malika który opierał się nie dbale o samochód i patrzył na mnie z uśmiechem na twarzy. Zabolało mnie to. Sam w jakiś dziwny sposób powiedziałem, jej z kim ma być ale widywać ją teraz z nim jest bardzo trudno znieść. Każdemu było by trudno znieść widok dziewczyny która była twoja ale ją straciłeś przez głupotę z innym facetem. A teraz gdy jestem pewien swoich uczuć do niej to wszystko boli jeszcze bardziej. Teraz mogę śmiało przyznać, że nadal ją kocham, a może jeszcze bardziej niż wcześniej. 

Alex.

Wyszłam na dwór i rozejrzałam się po dziedzińcu szkoły. Nie było go. Stwierdziłam, że pewnie jest na parkingu. Ruszyłam w tamtą stronę razem z innymi uczniami. Od razu rzucił mi się w oczy. Stał tam nonszalancko opierając się o swój samochód pokazując cały swój wdzięk. Ruszyłam w jego stronę, a na jego twarzy pojawił się uśmiech który tak kocham. 
- Witam moją ukochaną.- Objął mnie w pasie przysuwając do siebie bliżej. Położyłam ręce na jego klatce piersiowej.
- No hejka. Jak dzionek?- Chciałam pokazać mu, że mam wspaniały humor i nic mi go nie zepsuję. Mam nadzieję, że on też taki ma. 
- Bez ciebie okropnie. Ale teraz jest wspaniale.Masz dobry humor, co się stało?- Wywróciłam oczami i westchnęłam 
- Jak mam dobry humor to coś musi się stać?
- No... Tak jakby. Więc co?
- Zayn, a może już stąd pojedziemy? Wszyscy się na nas gapią.- Malik oderwał wzrok ode mnie i rozejrzał się. Wszyscy którzy tu byli stali i przypatrywali się nam, niektórzy nawet zdjęcia robili.
- Dobry pomysł, milordzie.- Otworzył mi drzwi od strony pasażera, a po chwili usiadł obok mnie. Posłał mi uśmiech formowy namber for i odpalił silnik. Odprowadziły nas ciekawskie i wścibskie spojrzenia. Zauważyłam, że między siedzeniami leży zwinięta gazeta. Rozłożyłam ją i zobaczyłam nas na pierwszej stronie.
Ustawione, czy prawdziwe?
Od wczoraj wszystkie fanki wiedzą, że sławny Zayn Malik ma dziewczynę. Tą szczęściarą okazała się Alexandra Mrzejewska która jest kuzynką Liam'a. Alex od samego przyjazdu do Londynu nie wychylała się ze swojej dziupli. Nie ogłaszała wszystkim kim jest jej kuzyn. A teraz? Jest z jego przyjacielem. Doszły nas plotki, że ich związek jest ustawiony! Para często pokazuję się razem, Zayn odprowadza Alex do szkoły. Ostatnio zostali zauważeni gdy wychodzili razem ze szpitala. Zapytani w wywiadzie dlaczego tam byli Alex odpowiedziała, że się czymś zatruła, a Malik po nią przyjechał. Cóż, ciekawe prawda? Zobaczymy jak to będzie dalej się toczyło. Czy para jakoś odniesie się do plotek czy raczej nie będą poruszać tego tematu? Wydaje wam się to podejrzane? A może sądzicie, że ich związek jest tylko i wyłącznie z miłości? Odpowiedzi piszcie na naszym forum internetowym.
Pod artykułem były nasze dwa zdjęcia. Jedno jak wychodzimy ze szpitala, a drugie dzisiaj rano sprzed szkoły.
- Nie źle nam pojechali, co nie?- Zayn spojrzał na mnie przelotnie i znów zapatrzył się w drogę. Spojrzałam na niego i parsknęłam śmiechem.
- To co odwołujemy się czy zostawimy to w spokoju?- Zrobiłam tajemniczą minę i zmrużyłam oczy.. Zayn zaśmiał się i pokręcił głową.
- Przystopuj Bond. Paul na pewno coś z tym zrobi. Nie chcę wywoływać niepotrzebnych skandali. Ale musisz przyznać, że ktoś ma wielką wyobraźnię.
- Tak jak Hiszpania. Nie jestem pewna czy Paul coś tutaj zdziała. On mnie chyba nie lubi.
- Alex rozmawiałaś z nim raz. Jak możesz wywnioskować, że cię nie lubi? On jest na prawdę spoko, tylko czasem ma takie gorsze dni.
- A co on baba i okres ma? Proszę cię Zayn spójrz prawdzie w oczy. Nie lubi mnie i tyle. Jakoś się tym nie przejmuję.- Uśmiechnęłam się do niego szczerze, a on to odwzajemnił. Zaparkował samochód i razem go opuściliśmy. Od razu spletliśmy nasze palce razem. Niech sobie myślą i piszą co chcą. Ważne, że nasi przyjaciele znają prawdę. Weszliśmy do jakieś kawiarenki. Mało ludzi i taka boga cisza. Zajęliśmy miejsce przy oknie i za chwilę przyszła do nas kelnerka. Ja postawiłam na sałatkę grecką i sok grejpfrutowy, a Zayn stwierdził, że weźmie to samo. 
- Paparazzi na drugiej.- Zayn wskazał głową jakiś punkt za mną. Uśmiechnęłam się cwano chcąc zrobić jakąś małą aferkę. Wzrok Malika zajaśniał.
- Myślisz o tym samym co ja?- Przygryzłam dolną wargę. Zayn pochylił się nad stolikiem więc i ja to uczyniłam. Nasze usta spotkały się i złączyły w pocałunku. Nie trwaliśmy w nim długo. Jak zrobił zdjęcie niech się cieszy, jak nie toooo: MÓWI SIĘ PESZEK I ŻYJĘ SIĘ DALEJ!! Kelnerka przyniosła nam nasze zamówienia i zajęliśmy się posiłkiem, a nie wywoływaniem małego skandaliku.

- Och proszę cię! Prawie ją przejechałeś!- Wysiadłam z samochodu i nadal kłóciłam się z Zayn'em o to, że prawie rozjechał starszą panią na pasach.
- Nie prawda! Ona miała taki turbo-dopalacz.- Zaśmiałam się z jego argumentów. Otworzyłam furtkę i zastygłam w miejscu gdy zobaczyłam kto siedzi na schodach.- Co tak stoisz....- Zayn stanął obok i spojrzał w to samo miejsce co ja.
- Idź. Pogadam z nim.- Popchnęłam Malika w stronę drzwi i sama podeszłam do chłopaka. Ukucnęłam przed nim i uniosłam jego głowę do góry. Płakał. Po jego twarzy spływały gorzkie łzy. Poczułam od niego odór alkoholu. 
- Alex jesteś.- Jego oczy zrobiły się większe, a na twarzy pojawił się uśmiech który rozjaśnił jego oczy jak i całą twarzy.
-Nick co tu tutaj robisz? 
- Przyszedłem bo muszę ci coś powiedzieć. To nie daję mi spokoju już od dłuższego czasu, a wiem, że chcesz znać prawdę....
- Wstawaj wejdziemy do środka.
-....cholera Alex ja cię kocham. Słyszysz? kocham cię bardzo. A gdy dowiedziałem się, że jesteś z Malikiem to...
- Nick jesteś pijany. Chodź do środka.- Pomogłam mu wstać i jakoś wtoczyłam się z nim do środka..- Harry, Lou!- Obaj pojawili się obok mnie w ekspresowym tempie.- Weźcie go połóżcie w pokoju gościnnym. Jest zalany w trzy dupy.- Chłopaki przejęli ode mnie majaczącego Nicka. Poszłam do salonu.
- U góry?- Zayn sprecyzował pytanie tak dokładnie, że aż żal dupę ściska.
- Tak. Niall zadzwoń do Jess i powiedz jej, że Nick jest u nas i zostanie na noc.- Podeszłam do Zayn'a.- Kochanie idę spać. Zmęczona jestem.- Pocałowałam go w usta i szybko pobiegłam na górę. Wzięłam szybki prysznic przebrałam się w swoją prowizoryczną piżamkę i położyłam się z buzującymi myślami w mojej głowie.

środa, 26 grudnia 2012

Rozdział 27 ! 'Myślisz, że nas słyszy?'

Otworzyłam oczy, cała zalana potem i wystraszona. Rozejrzałam się po pomieszczeniu w jakim się znajdowałam. Jasne ściany, rażące światło.
- Alex?- Podszedł do mnie uśmiechnięty Zayn. Moje serce biło tak szybko iż myślałam, że zaraz wyleci mi z piersi.
- Co ja tutaj robię?- W głowie cały czas miałam ten dziwny sen, słowa, smutne miny. Cały czas próbowałam sobie przypomnieć wszystko co przeżyłam, i udawało mi się to. Czyli to tylko sen. Nie ma czym się martwić.
- Musiałaś się wczoraj poślizgnąć na schodach i uderzyłaś się w głowę.- Wziął mnie za rękę, a moje serce zaczęło bić w miarę normalnym tempie.
- Co z dzieckiem?
- Wszystko w porządku. Martwiłem się o ciebie. Byłaś taka niespokojna.
- Miałam cholernie dziwny sen. Ale nie ważne. Chcę wracać do domu.- Uśmiechnął się do mnie promiennie. Odwzajemniłam gest, a on szybko wyleciał ze sali chyba w poszukiwaniu lekarza.
Nie myliłam się. Po chwili wszedł dumny prowadząc za sobą młodego lekarza.
- Dzień dobry. Jestem pani lekarzem prowadzącym. Dobrze się pani czuję? Nic nie boli?- Sprawdził coś w swoich kartkach, popatrzył na jakiś wykres i uśmiechnął się do mnie promiennie.
- Czuję się wspaniale, a teraz chcę już wracać do domciu.- Zayn zaśmiał się i pokręcił głową.- Czego rżysz? Serio chcę do domu i Li. A po za tym mamy w domu ogórki?
- Zachcianki? Serio? Tak to ma być przez dziewięć miesięcy?- Tego nie powiedział do mnie tylko do lekarza który już się z nas śmiał.
- Dojdą jeszcze humorki.- Poklepał Zayn'a po plecach.
- A męcz się gadzino. Ale teraz na serio. Mogę już iść do domu?
- Oczywiście. Zaraz przyniosę pani wypis.- Puścił do mnie mnie jeszcze jeden uprzejmy i słodki uśmiech po czym wyszedł. Jak się okazało Zayn przywiózł mi coś na przebranie. Zamknęłam się w łazience szybko opłakałam stan swojej twarz bez makijażu i ubrałam się. Chciałam jak najszybciej stąd uciec.
Gdy wróciłam do sali Zayn już miał mój wypis i mogliśmy jechać do domu. Cały czas trzymaliśmy się za ręce. Gdy na korytarzu zobaczyłam siedzące ciężarne kobiety ze swoimi mężami, lub z małymi dziećmi na rękach uśmiech sam wpełzał mi na twarz.
- Nie długo też będziemy tak siedzieć.- Zayn ucałował mnie w głowę z dumą i uśmiechem.
- Tak, niedługo będę wyglądać jak ciężarówka.
- To co? Dla mnie zawsze będziesz najpiękniejsza.
- Jasneee. A te wszystkie laski z cyckami do ziemi, szczupłą sylwetką to się ni liczą?
- Nie. Dla mnie liczysz się tylko ty.- Uśmiechnęłam się pod nosem. Miło było usłyszeć takie coś od kogoś kogo się kocha.


Weszłam szczęśliwa do domu. Hałas jak zawsze, ktoś chyba płacze, ktoś się śmieje. Wszystko w porządku. Stanęliśmy z Zayn'em w progu i próbowaliśmy ogarnąć to co się działo w środku.
- Coś mi się wydaję, że będziemy musieli ukrywać nasz dziecko przed nimi.- Parsknęłam śmiechem i tym o to sposobem zwróciłam na nas uwagę reszty. Liam od razu mnie przytulił i zasypał pytaniami bez sensu. Harry zaczął dotykać mój brzuch co mnie zaczęło irytować.
- Styles! Ogarnij!- Odczepił się ode mnie chowając się za Lou. Pokręciłam głową i oznajmiłam, że idę do siebie. Rzuciłam się na łóżko z westchnieniem. Czułam się zmęczona ale nie wiem czym. Zaczęłam wpatrywać się w sufit i zastanawiać co dalej będzie. Co ze szkołą? Co z trasami? Co z nami? Do szkoły chodzić muszę więc tutaj to chyba wszystko przesądzone. Co do tras to nie wiem ale przecież nie mogę odciągać Zayn'a od pracy. Chcę z nim być, ale nie wiem jak to jest z nim. Przecież nie mogę go zatrzymać na dziecko. Muszę teraz zachowywać się jak dorosła i muszę zacząć myśleć za nas dwóch. Przecież teraz noszę pod sercem owoc naszej miłość, noszę w sobie kogoś kto będzie mnie uszczęśliwiał swoim uśmiechem.
- Nie przeszkadzam?- Zayn położył się obok mnie. Spojrzałam na jego piękną twarz i idealne oczy. Ciekawe czy nasze dziecko też takie będzie miało....
- Ty? Nigdy.
- Myślisz, że nas słyszy?- Zayn położył rękę na moim brzuchu. Przyjemne ciepło rozniosło się po moim całym ciele jak jakiś prąd.
- Nie wiem. Ma dopiero tydzień.
- To nie wiarygodne, że tam w środku jest mały człowieczek który jest nasz.
- Wiem. Myślisz, że Liam jest na mnie zły?
- Na ciebie? Jak już to na mnie. Jestem starszy i powinienem pamiętać o konsekwencjach.
- Muszę z nim pogadać.
- Razem to zrobimy. Mam do ciebie dwie sprawy. Pierwsza jest taka, że załatwimy ci domowe nauczanie abyś nie musiała się męczyć w szkole. A druga, że za godzinę mamy wywiad.
- Ok. Po pierwsze: to dobry pomysł. Po drugie: nie obrazisz się jeżeli dzisiaj nie pojadę? Jakoś mi się nie chce.
- Kotek nie zrozumiałaś. Ty też masz wywiad. Cała nasza szóstka.- Jęknęłam zrezygnowana i wtuliłam się w jego ramie.


Rzuciłam się na kanapę w garderobie w jakimś tam studio. Nie chciałam iść na ten głupi wywiad jeszcze w niedzielę wieczorem gdy jutro muszę iść do szkoły.
- Alex wybrałem ci rzeczy.- Harry rzucił we mnie jakimś zestawem, a ja nie chętnie się podniosłam. Nawet nie spojrzałam na to co mi przygotował. Zaczęłam się przebierać przy nich wcale nie przejmując się spojrzeniami w lustrze które mi posyłali. Spojrzałam na siebie w lustrze i miałam ochotę się poryczeć.
- Matko Boska niedługo to będę mogła pomarzyć o takich rzeczach.
- Czemu?- Louis zajadał się marchewką już gotowy aby iść i spowiadać się ze swojego życia.
- Bo będę jak ciężarówka!
- Skarbie mówiłem ci coś na ten temat.- Zayn wywrócił oczami zapinając kolejne guziki od swojej koszuli.
- No wiem, ale to będzie straszne.- Nałożyłam sobie jeszcze trochę pudru na ryj, żeby zakryć te niedoskonałości i też byłam gotowa. Jak zwykle na końcu. Przeszliśmy przez długi korytarz i stanęliśmy za kamerami. Jakiś mężczyzna do nas pomachał i zaczął odliczać. Gdy powiedział Już razem weszliśmy w światło i przed kamery. Nakleiłam sobie na twarz sztuczny uśmiech i szłam blisko Li i Zayn'a. Przywitaliśmy się z prowadzącą Carmen i byłam gotowa zmierzyć się ze wszystkim. Oczywiście ku mojemu szczęściu na początku omijała mnie i wypytywała chłopaków o płytę, koncerty i inne takie. Ale przecież w końcu musiała zejść na życie prywatne i nie było już tak miło.
- Alex, Zayn mówcie jak to z wami jest. Tylko prawdę proszę. Mamy dowód, że między wami iskrzy.- Na telebimie pojawiło się nasze zdjęcie jak trzymamy się za ręce i wychodzimy szczęśliwi ze szpitala. Spojrzałam na Malika i napotkałam jego spojrzenie.
- Dobra i tak długo tak nie pociągniemy. Jesteśmy razem od tygodnia.- Powiedziałam i znów spojrzałam na Malika który był wyraźnie zadowolony z tego co powiedziałam.
- Tak Alex mówi prawdę. Wczoraj była taka nasz mała rocznica.- Splótł nasz palce razem.
- Oooo, jak słodko. A dlaczego wychodziliście ze szpitala?- Co za wredna baba!
- Zatrułam się i musiałam zostać tam na noc. Zayn po mnie przyjechał.
- Liam nie jesteś zazdrosny? Przecież to twoja młodsza kuzynka.
- No może tak trochę to jestem ale wiem, że Malik jej nie skrzywdzi i wiem, że jest szczęśliwa.- Li posłał mu groźne spojrzenie, a ja się zaśmiałam pod nosem.
- Chłopaki, a jak wy odbieracie ich związek?
- Jak widzę ich czułości w domu to aż mi się nie dobrze robi więc idę sobie z Gasparem na spacerek.- Harry wzruszył ramionami.
- Ja sam mam dziewczynę więc nie przeszkadza mi jak ni się całują czy coś.- Louis puścił nam w powietrzu buziaka, a Malik udał, że go łapie i przykłada do serca.
- Mi też to jakoś nie przeszkadza. Wolę jak są razem i się nie kłócą niż jak mają na siebie krzyczeć o byle co jak było do tej pory.- Niall miał trochę racji, ale chyba nie było aż tak źle. Pomęczyła nas jeszcze trochę i dała spokój żegnając się z nami i życząc mi  szybkiego powrotu do zdrowia. Chciałam się zaśmiać i powiedzieć, że wyzdrowieję za dziewięć miesięcy ale dałam sobie już z tym spokój.


- Niall!- Wrzasnęłam nad nim aż się chłopaczek wystraszył.
- Co?
-Jajco!- Spojrzał na mnie jak na kretynkę i chyba nie zajarzył co to miało znaczyć.- Jess do ciebie.- Podałam mu swoją komórkę, a on przejął ją i wyszedł z salonu, a ja zajęłam jego miejsce.- Co robicie?- Spojrzałam na laptopa Styles'a i zobaczyłam, że chcą zrobić Twitcama. Skrzywiłam się i odsunęłam trochę ale gdy Malik usiadł na przeciwko mnie to przesiadłam się na jego kolana. Objął mnie ręką w pasie i uśmiechnął słodko.
- Jestem wygodniejszy?- Wyszeptał mi do ucha lekko przygryzając płatek mojego prawego ucha.
- O wiele.- Uśmiechnęłam się do niego zadziornie i pocałowałam w usta.
- Ugh. Teraz fani będą wiedzieli dlaczego chce mi się rzygać jak was widzę.- Odwróciłam się i zobaczyłam, że ten cymbał miał wycelowaną w naszą stronę kamerkę i wszyscy nas teraz widzieli. Pisnęłam i schowałam twarz w zagłębieniu szyi Malika. On natomiast się zaśmiał.
- Harry bo ci krzywdę zrobię.- Mój głos był stłumiony przez Malika ale byłam pewna, że mnie zrozumiał. Zaryzykowałam i spojrzałam na niego. Tym razem to Louis trzymał laptopa i kierował go na nas.
- Tomlinson to ciebie też się tyczy dziadzie.
- Jakoś się ciebie nie boję mamuśka.- Wstałam z kolan Zayn'a i chciałam go zdzielić ale on przeleciał przez oparcie kanapy i wylądował na podłodze. Harry szybko zaczął go filmować, a my śmiać.
- I widzisz co ci ta moja mamuśka zrobiła? Ze pchała cię z kanapy siłą woli.- Zayn objął mnie od tyłu i położył głowę na moim ramieniu.
- Ja ci dam mamuśka. Pożałujesz tego.- Odepchnęłam go od siebie i zajęłam jego miejsce. Liam wszedł do salonu i spojrzał na Louis'a który próbował się podnieść.
- Dobra nie wnikam. Jadę do Dan. Cześć.- I tyle go było widać. Zayn usiadł przed fotelem na ziemi i zaczął bawić się moimi nogami. Ignorowałam go i rozsiadłam się wygodniej. Harry i Louis coś tam nawijali do kamerki, Niall jak zniknął z moim telefonem to go nie widać, z Zayn'em mam separację, a Liam wyszedł. Zostałam sama...
- Ałć....- Przekręciłam się na fotelu, a Malik wstał jak oparzony.
- Co cię boli? Już dzwonię po pogotowie.
- Opanuj się. Noga mi zdrętwiała.- Zaśmiałam się z jego wystraszonej miny. Wstałam i udałam się do swojego pokoju. Wzięłam laptopa na łóżko i zalogowałam się na fb i tt. Miałam pełno powiadomień, wiadomości i próśb o przyjęcie do znajomych przez nie znane mi osoby. Wszystko zignorowałam. Postanowiłam dodać zdjęcie na fb. Nie wiem o co chyba tak dla lepszego samopoczucia. Po chwili pod zdjęciem było pełno komentarzy od prawie nie znanych dla mnie osób jaka to jestem piękna i jakie Malik ma szczęście, lub, że mam się schować bo na małpy polują. Jakoś się tym specjalnie nie przejęłam. Na samym dole był komentarz od Zayn'a Malika.
Ależ mam piękną dziewczynę! Nie gniewaj się już na mnie... :(
Postanowiłam mu odpisać. A co! Nie będę gorsza.
Nie podlizuj się Malik. Przyjdź do mnie to zobaczysz czy się gniewam ;D
Długo nie musiałam czekać na Zayn'a. Wszedł nie pewnie do pokoju. Odłożyłam laptopa i pocałowałam go najdelikatniej jak potrafiłam.
- Nie gniewasz się już?- Pogładził mnie po policzku.
- Nie tatuśku.- Pocałowałam go jeszcze raz i wtuliłam się w niego. po chwili moje powieki stawały się co raz cięższe i sunęłam wtulona w miłość moje życia.

niedziela, 9 grudnia 2012

Rozdział 26 ! ' Przykro mi ale nie. Wiem tylko to co mi powiedzieliście... '

Sobota.

Zeszłam na dół szczęśliwa, że dzisiaj mogę sobie poleniuchować. Nie muszę nigdzie wychodzić, nie muszę nic robić. Pełen luz. 
Dzisiaj mija tydzień jak jestem z Malikiem. Wszystko sobie wyjaśniliśmy, i jest między nami dobrze, a nawet lepiej. Jednak postanowiliśmy się aż tak nie afiszować z naszym związkiem. Jeżeli zapytają go o to czy jesteśmy razem powie prawdę, jeżeli nie będziemy dalej żyć naszym szczęściem. 
Usiadłam przy stole z telefonem w ręce. Odpisywałam na SMS-a Zayn'a. W czwartek pojechał odwiedzić rodziców i strasznie za nim tęskniłam. Jeszcze teraz szykuję nam się krótka rozłąka. Zbliża się 1 listopada więc ja pojadę do Polski, a on do swojej rodziny. Ale cóż damy radę. Musimy. 
- Odłóż już ten telefon. Przecież dzisiaj wraca.- Liam postawił przede mną talerz z tostami. Odsunęłam go od siebie z zniesmaczoną miną. Znów mnie trochę zemdliło. Zatrułam się jakimś badziewiem i teraz muszę cierpieć. Już nigdy nie będę jadła obiadku na mieście. Serio, nie wiem co mi dali ale jak tylko poczuję coś upieczonego, smażonego to zaraz mi nie dobrze. Albo jak wstaję rano...
- Spostrzegawczy jesteś. Pyta się czy coś potrzebujemy bo może wstąpić do sklepu.
- Nie, później pojedziemy to kupimy co trzeba.- Napisałam to mojemu CHŁOPAKOWI. Ale czad. No i koniec naszej korespondencji. Nie będę do niego pisała jak ma prowadzić, aż tak głupia nie jestem. 
- Zjedz coś.- Liam znów podsunął mi talerz, a ja uczyniłam to samo co wcześniej. 
- Zabierz to. Nie dobrze mi się od tego robi.
- Może pójdziesz w końcu do lekarza? Nie wiesz co ci jest a sama się leczysz. Mogę cię dzisiaj zawieźć. 
- Może później.
- Za 30 minut. My pójdziemy do sklepu a ty do lekarza i tyle.- Nawet nie zaczynała z nim kłótni i to i tak bez sensu. 
Wybrałam sobie rzeczy odpowiednie na dzisiejszą pogodę i poszłam się ogarnąć. Nachyliłam się by podnieść ręcznik z podłogi, i od razu musiałam podbiec do toalety. Dobra to już przesada. Nie wiem dlaczego ale w oczy rzucił mi się kalendarz i zaznaczona w kółko data. 25. Dzisiaj jest 27. Dobra dwa dni spóźnionego okresu to nic, co nie? Chociaż powiem szczerze zaczynam się bać. Bez jaj przecież to tylko zatrucie, no nie? Tak, właśnie. 
Szybko się ubrałam i umyłam zęby. Mam nadzieję, że nie będę musiała na nich czekać. Chce mieć to już za sobą. 


Nie poszłam do normalnego lekarza. Najpierw wolałam pójść do ginekologa i upewnić się, że to tylko głupie zatrucie. Denerwowałam się co raz bardziej bo wiedziałam, że przychodzi kolej na mnie. Nie które pary wychodziły, szczęśliwe, inne trochę zawiedzione. Te kobiety w ciąży po których było to widać były uśmiechnięte radosne. A jeżeli ja też będę tutaj siedziała za kilka miesięcy z brzuchem? To dopiero będzie jazda. 
Nadeszła moja kolej. Weszłam niepewnym krokiem do środka i zamknęłam za sobą drzwi. Trafiłam na kobietę która sprawowała wrażenie i miłej i wyrozumiałej.
- Witam panią. Co panią do mnie sprowadza?- Ściągnęła z nosa okulary i uśmiechnęła się życzliwie.  (jkjkj)
- Od kilku dni mam mdłości rano i jak poczuję coś usmażonego.
- A okres się spóźnia?- Zaczęła zapisywać coś na jakiejś kartce. 
- Tak, dwa dni. Ale to nie musi oznaczać, że jestem w ciąży, prawda?
- Oczywiście, że nie. Mdłości mogą być wywołane jakimś zatruciem, a spóźniający się okres wynikiem stresu, zmiany w odżywianiu. Ale zrobimy potrzebne badania i wszystko będzie jasne. 


Siedziałam na zimnej ławce czekając aż po mnie przyjadą. Nie przejmowałam się zimnym wiatrem który rozwiewał moje włosy. Byłam po części smutna po części szczęśliwa. No bo co ja mogę? Nic, mogę tylko żyć i udawać, że wszystko jest dobrze..


- Dobra, mów co ci lekarz powiedział.- siedzieliśmy w salonie i czekaliśmy na Malika. Długo myślałam co im powiedzieć. Prawdę czy na razie to wszystko ukrywać. Ale, hej długo to tak nie pociągnę. 
- A więc tak... Em wolałabym poczekać na Zayn'a.
- Mów!- Liam spojrzał na mnie wzrokiem zabójcy. Oj stoisz to sobie zaraz usiądziesz. 
- Nie poszłam do tego lekarza.
- Co?
- Nie przerywaj mi. Poszłam do innego. A właściwie to do ginekologa. Musiałam zrobić badania i być pewna. 
- Ale czekaj, cz ty chcesz mi pow....
- Zamknij się! Możesz nie utrudniać, sprawy?- Wstałam i podeszłam do okna. Samochód Zayn'a stał przed garażem więc zdążył na najlepsze. Ma on wyczucie czasu. Na szybie pokazały się małe kropelki które zaczęły spadać po szybie. Usłyszałam zamykane drzwi. Zaraz tutaj wejdzie. Odwróciłam się w stronę wejścia do salonu. Zobaczyłam go. Uśmiechniętego, szczęśliwego. A ja? Ja zaraz to zepsuję.
- Masz wyczucie czasu.- Harry wykonał gest rękom który miał mnie zachęcić do kontynuowania mojej jakże zacnej wypowiedzi.
- Dobra. Ogłaszam wszem i wobec, że jestem w ciąży, a obecny tutaj Zayn Malik będzie prawowitym ojcem. Szczęśliwi?- Każdy wyglądał tak samo śmiesznie i przerażająco. Ale co ja mogę? No cholera czasu nie cofnę. Skorzystałam z ich hipnozy i po prostu wyszłam z domu po drodze zabierając swój płaszczyk.
Ciekawe czy się skapną, że mnie nie ma.
Deszcz delikatnie gładził moją twarz i rozpływał się na rękawach mojego płaszcza. Miałam wielką ochotę stanąć na środku ulicy i krzyczeć ze złości i frustracji. Nie wyobrażam sobie teraz mojego dalszego życia. Jedno się ułoży to następne psuję. Ja mam dopiero 17 lat. Zayn ma przed sobą karierę i nie mogę pozwolić aby zaprzepaścił to wszystko przeze mnie. A jeżeli on nie będzie chciał tego dziecka? Przecież może się tak stać. Mogą mnie wyrzucić. Mam tylko 17 lat, a będę miała pierwsze dziecko, obiecałam nie narobić im problemów, a właśnie teraz szykuję się jeden wielki problem. I tyle z moich wielkich obietnic.
Usiadłam na ławce, w prawie pustym parku. Tylko gdzieniegdzie byli ludzie którzy biegali z parasolami w ręce, śpieszyli się do domu lub do pracy. Mieli własne, swoje spokojne życie. Niektórzy mieli rodzinę która na nich czekała, dzieci które czekają na powrót rodziców.

Wahałam się przed naciśnięciem klamki. Bałam się ich reakcji. Co mogą zrobić? Co powiedzą? Najczarniejsze scenariusze przelatywały mi przez głowę. Weszłam jeszcze na jeden schodek i prawie bym otworzyła drzwi gdyby noga mi się nie osunęła. Upadłam i uderzyłam się w głowę. Przez chwilę widziałam przed oczami mroczki, a po chwili całkowita ciemność.

Zayn.

- Dobra, idę jej szukać.- Wstałem z kanapy i na pewno nie pozwolę się znów zatrzymać. Nie ma jej już 2 godziny. Wyszła gdy my nie mogliśmy nic zrobić przez nasze spóźnione przyswajanie wiadomości. Chwyciłem kurtkę z wieszaka i z zamachem otworzyłem drzwi. U spodu schodów leżała dziewczyna. Po mokrych czerwonych włosach rozpoznałem Alex. Szybko wziąłem ją na ręce i wniosłem do domu. Ze skroni sączyła się po woli krew.
- Zadzwońcie po karetkę!- Położyłem dziewczynę na kanapie i patrzyłem na jej twarz. Ktoś krzyczał, ktoś płakał. Nie wiem kto. Teraz czekałam aż ujrzę jej piękne niebieskie tęczówki. I zacznie mnie wyzywać jaki jestem głupi.

Siedzę na tym głupi krzesełku i czekam aż Liam wyjdzie z tego gabinetu i wszystko nam powie. Rozejrzałem się w około. Louis przytula roztrzęsionego Harry'ego. Dylan trzyma w objęciach Meg, Jess cicho płacze w ramionach Niall'a. A ja? Sam nie wiem co się ze mną dzieję. Drzwi na przeciwko mnie się otworzyły i wyszedł z nich zmęczony Liam. Od razu wstałem i podszedłem do niego  jak cała reszta.
- Obudziła się.- Uśmiechnąłem się na jego słowa, ale coś czułem, że to nie wszystko.- Tylko, że nic nie pamięta. Byłem u niej. Nie wie kim jestem, nie pamięta nas. Nawet nie wiedziała jak ma na imię.
- A dziecko?- Mój głos drżał, ale musiałem poznać odpowiedź.
- Wszystko z nim w porządku. Lekarz powiedział, że jak chcemy możemy do niej iść ale nie za długo.

 Alex.

Obudziłam się w nie znanym dla mnie pomieszczeniu. toś siedział obok. Nie znałam go, nie wiedziałam kim ja jestem. Nie wiedziałam niczego.Mam wielką czarną dziurę w głowie. Wpatruję się w swoje odbicie ale nie poznaję siebie. Nie wiem dlaczego mam czerwone włosy, po kim mam takie głębokie niebieskie oczy. Nie wiem niczego.
- Alex?- Spojrzałam w stronę drzwi. Stał w nich ten chłopak co tutaj był. Podobno jest moim kuzynem. Nie był sam. Weszli do sali. Były z nim dwie dziewczyny i sześciu chłopaków. 
- Cześć. Emmm, ja przepraszam ale nie wiem kim jesteście ani jak macie na imię. Więc jakbyście mogli mi powiedzieć to byłoby fajnie.- Uśmiechnęłam się do nich lekko. Każdy z nich zaczął mi się przedstawiać i mówić kim jest dal mnie. Został tylko ten mulat który wpatruję się we mnie i nic nie mówi.
- A ty?- Spojrzałam w jego brązowe oczy. Wydawały się pełne bólu i smutku. Ale w jakimś sensie wydawały mi się znane, tylko nie wiem dlaczego i jak bardzo je znam. 
- Jestem Zayn. Alex pamiętasz chociaż coś? Mały urywek? 
- Przykro mi ale nie. Wiem tylko to co mi powiedzieliście. Wiem, że mam na imię Alex. Mam 17 lat. Mieszkam z moim kuzynem Liam'em i jego przyjaciółmi, chodzę do liceum i co mnie strasznie dziwi i przeraża jestem w ciąży tylko cholera z kim? Co?
- Ze mną. Ja jestem ojcem i twoim chłopakiem. Ma na szyi łańcuszek który dałem ci w dzień twoich urodzin tydzień temu. Właśnie wtedy postanowiliśmy być razem.- Moje oczy to były chyba jak pięciozłotówki. Trzęsącą ręką sprawdziłam czy mam coś na szyi. Był tam. Cieniutki srebrny łańcuszek z serduszkiem. Bardzo ładny, ale nieznany dla mnie. Widziałam go chyba pierwszy raz.
- Przepraszam, że przeszkadzam. Panno Alex za chwilę zrobimy pani badania i będzie pani mogła wrócić do domu.- Lekarz uśmiechnął się przyjaźnie, ale widząc moją minę szybko dodał.- Spokojnie utrata pamięci w pani przypadku jest tymczasowa.


Na dworze robiło się jasno, a ja dopiero wchodziłam do domu w którym podobno mieszkam. Nie wiem czy to prawda. Niby skąd mam wiedzieć? Usiadłam z chłopakami w salonie i wpatrywałam się w różne przedmioty z nadzieją, że w głowie zobaczę obrazy, miejsca i osoby które znam.
- Opowiedz mi coś.- Sama przerwałam cisze która trwała i robiła się nieznośna. Spojrzałam na MOJEGO chłopaka i czekałam aż mi coś powie.- Skoro byliśmy, znaczy jesteśmy parą to wiesz o mnie wszystko.
- To my może was zostawimy.- Poczekaliśmy aż pozostali wyjdą. Chciałam się czegoś o sobie dowiedzieć. Chciałam coś wiedzieć ze swojego dawnego życia.
- Przyjechałaś do nas pod koniec wakacji. Na początku niezbyt się lubiliśmy. Byłaś w stosunku do nas wredna i taka oschła. Później zaczęliśmy rozmawiać, poznałaś Jess i Meg. Zagraliśmy w butelkę i wtedy się właśnie pierwszy raz pocałowaliśmy ale wiesz to było nasze zadanie więc się nie liczyło. Nie dla ciebie. Ja już wtedy zacząłem czuć do ciebie coś więcej. Zakochiwałem się w tobie co raz bardziej. Postanowiłem zapomnieć o tobie więc znalazłem sobie dziewczynę. Okazało się, że to taka pusta laska z twojej klasy. Uwielbiasz jej dokuczać, no ale wtedy ona tak jakby dowiedziała się czegoś czego nie powinna. Powiedziała o tym całej szkole ale ty jesteś za twarda żeby się poddawać i masz ich zdanie głęboko w szafie.
- Dobra chwila. Powiedziałeś mi chyba prawie wszystko. Teraz kolej na moje pytania. Tylko masz mówić prawdę. Dlaczego mieszkam z wami? Gdzie są moi rodzice?
- Twoja mam zmarła przy twoim porodzie, a twój tata on.... Mieliście wypadek i ona wtedy....
- Czyli nie mam rodziców?- Coś bardzo mocno zabolało mnie w środku. Ale to był taki ból samotności i rozpaczy.
- Masz w Polsce ciocię, i ona pewni przyjedzie najszybciej jak będzie mogła. Alex pamiętaj nie jesteś sama, masz nas. Wszyscy ci pomożemy, tylko musisz z nami rozmawiać. Nie zamykaj się w sobie, dobrze? Pozwól nam z tobą być.
- A jeżeli ja sobie nie przypomnę? Cholera nie wiem czy to co mi mówicie to prawda, czy na prawdę mam na imię Alex, czy jesteś moim chłopakiem, czy Liam to mój kuzyn, czy moi rodzice nie żyją. Czy ja tu mieszkam. Nie wiem nic.
- Poradzimy sobie. Zobaczysz. nie długo wszystko sobie przypomnisz.
- Mam taką nadzieję, Zayn.

środa, 5 grudnia 2012

Rozdział 25 ! 'Zajęcia praktyczne z wychowania do życia w rodzinie.'

Piosenka
Leżałam na łóżku i zastanawiałam się czy moja decyzja jest aby dobra. Niby tak, a niby nie. Jest jeszcze jedna opcja ale ona wcale mi się nie podoba. Wstałam i po cichu wyszłam z pokoju. Zapukałam do drzwi na
przeciwko mnie. Usłyszałam ciche proszę więc weszłam do środka. Zayn leżał na łóżku z laptopem na kolanach.
- Psujesz sobie wzrok.- Stwierdziłam i położyłam się obok niego. Jak się okazało pisał ze swoją siostrą. Napisał jej, że musi kończyć bo inna niewiasta pragnie spędzić z nim czas. Poczekałam aż odłoży laptopa i nadal zastanawiałam się nad swoją decyzją.
- Co się stało, księżniczko? Jesteś jakaś smutna.- Pogładził mnie po policzku i uśmiechnął ciepło. Czym ja sobie zasłużyłam na takie szczęście? Chyba swoją głupotą bo niczym innym.
- Martwi mnie ta sprawa z Kim.
- Kotek my ci wierzymy. Nie wiem dlaczego ona to wszystko wymyśla, ale prawda w końcu wyjdzie na jaw. Nie martw się.- Przytulił mnie do siebie i choć trochę poprawił mi tym humor. Z sekundy na sekundę moja decyzja wpadała w zaniki pamięci. I dobrze, niech spada.
- Ale nie o to mi chodzi. Wiesz jak wy tam siedzieliście z tymi policjantami to Kim chciała pogadać. No i powiedziała mi, że jak was nie zostawię w spokoju to będzie więcej takich niemiłych incydentów. Zayn ona kazała mi cię zostawić, albo wyjechać.- Podeszłam do okna i spojrzałam na ciemną i spokojną ulicę. Wszystko ciche, i czekające na to co przyniesie nowy dzień.
- Nie. Nie zgadzam się. Nigdzie nie wyjedziesz.- Objął mnie od tyłu. Przyjemnie było poczuć jego ciepło przy sobie. Działał na mnie uspokajająco.
- Wiesz, że musimy coś z tym zrobić, prawda? Ona nie da nam spokoju.
- Spokojnie coś się wymyśli.- Odwróciłam się do niego przodem. Jego oczy były pełne zrozumienia. Wyrażały więcej niż 1000- słów. Że się tak wyrażę.
- Chyba nie możemy się aż tak afiszować z naszym związkiem. Nie chcę narobić wam niepotrzebnych kłopotów. Po za domem musimy zachowywać się jak przyjaciele.- Chciałam za wszelką cenę z nim być, ale musiałam też zważać na ich opinię.
- Czyli co, jeżeli się zapytają o ciebie mam powiedzieć, że jesteśmy tylko przyjaciółmi? Cholera Alex ja tak nie chcę. Co ona może nam zrobić?- zaczynał podnosić głos, co trochę mnie zdenerwowało.
- Możesz ciszej? Wiem, że to nie jest świetne i mi też się nie podoba. Ale jeżeli nasza miłość jest tak wielka jak nam się wydaję to damy sobie radę.
- Czyli teraz zarzucasz mi to, że cię nie kocham?!- Nie wiem czym się tak zdenerwował. Odsunął się ode mnie. Jednym gestem uraził mnie dość mocno i teraz nerwy mi puściły.
- Nic takiego nie powiedziałam!- Na pewno pobudziliśmy naszymi krzykami tych którzy spali, ale on zaczął, a ja po prostu kontynuuję.
- Ale chciałaś!
- I tu cię zdziwię mój kochany. Sama nie chcę tego ale wiem, że ona nie zatrzyma się na te głupiej policji! Sam wiesz, że jest zdolna do wszystkiego.!
- I nagle się nią przejmujesz?! Wiesz co mi się wydaję, że ty tylko szukasz pretekstu żeby się ode mnie odsunąć.!
- Teraz to żeś dowalił.! Co jeszcze mi ciekawego powiesz?! No dalej nie krępują si! Dowal mi! Na co czekasz!
- Ja po prostu nie chcę się ukrywać!
- A myślisz, że ja chcę?! Nie chcę!
- Wiesz może będzie lepiej jak nie będziemy niczego udawali i ukrywali. Bo po co?
- Tak masz rację. Po co?- Spojrzałam na niego ze łzami w oczach i opuściłam jego pokój. Na korytarzu stali chłopaki wraz z Perrie która u nas zostaje na nie wiem ile.
- Alex, co się stało?- Liam podszedł do mnie i chyba sam nie wiedział co ma zrobić. Martwił się o mnie i to było wyraźnie widać.
- Koniec, Liam. Właśnie to.- Ominęłam go i spokojnie weszłam do siebie. Zamknęłam cicho drzwi i dopiero teraz pozwoliłam aby słone kropelki zaczęły ze mnie wypływać. Zsunęłam się po drzwiach i podciągnęłam kolana pod brodę.
Czy właśnie Kim osiągnęła swój zasrany cel? Czy właśnie przez nią nasz krótki związek dobiegł końca? Sama już nie wiem. W głowie miałam tylko jego zasrane słowa które mnie zraniły: Wiesz może będzie lepiej jak nie będziemy niczego udawali i ukrywali. Bo po co? On chyba sam sobie nie zdaję sprawy z tego co mi zrobił.

Zayn.

Nie rozumiem dlaczego aż tak bardzo zareagowałem na jej słowa. Przecież chciała dobrze, a ja na nią naskoczyłem. Nie powinienem tego robić. Teraz rozumiem, że ona chce wszystkich ochronić od jakiś głupich plotek. Sama się już tyle wycierpiała, a ja zamiast ją chronić od cierpienia, właśnie jej go dołożyłem. 
- Czy ty w ogóle nas słuchasz?- Liam spojrzał na mnie groźnie. Gdy Alex wyszła przyszła cała piątka i prawią mi kazania. A najwięcej to Per i jakoś mnie to nie dziwi. 
- Po co Liam? Sam wiem co spieprzyłem. Nie musisz mi tego przypominać.- Znów utkwiłem wzrok w ciemnościach za oknem. 
- To idź to napraw kretynie. Samo się to nie zrobi. Czemu jesteś aż tak tępy?- Głosik Per dobrze docierał do moich uszu ale nie do rozumu. Bałem się, że ona nie będzie chciała ze mną rozmawiać po tym co jej powiedziałem. 
- Chyba już nie ma co naprawiać.- Powiedziałem i wyszedłem z pokoju. Mimo słów które do nich powiedziałem i tak do niej poszedłem. Nie odpowiadała na moje pukanie więc lekko uchyliłem drzwi. Leżała skulona na podłodze i chyba spała. Podszedłem do niej i wziąłem ją delikatnie na ręce. Położyłem ją na kółku i nakryłem kołdrą. Nie mogłem oderwać wzroku od jej twarzy. Wydawała się taka bezbronna, spokojna, pełna tajemnic które chciałem i musiałem odkryć. Zauważyłem, że na szyi ma łańcuszek ode mnie. Gdy go wtedy zobaczyłem w sklepie od razu do głowy przyleciał mi obraz Alex, która się uśmiecha. Musiała go mieć, on po prostu jest stworzony dla niej. 
- Bardzo cię kocham.- Ucałowałem ją w czoło i zostawiłem samą.

Alex.

Obudziłam się o 5 nad ranem i już nie udało mi się zasnąć. Cały czas miałam w głowie krzyki Zayn'a skierowane w moją stronę. Sama już nie wiem czy jest jakiś sens abym tutaj została. Po co? Kim chce mnie zniszczyć i przy okazji chłopaków, Zayn myśli że go nie kocham i mam w głębokim poważaniu. Gdybym zniknęła oni mieli by spokój, a ja nie musiałabym znosić widoku Malika i jego przyszłej dziewczyny która za pewne nie długo się u nas zjawi.
Ktoś zaczął chodzić po korytarzu i pukać do każdych drzwi. Spojrzałam na budzik 06:30. Pewnie Liam budzi chłopaków. Muszą być na 8 w studio, a my nie daliśmy im w nocy spać. Będzie źle. Mnie nikt nie obudził ale też postanowiłam wstać. Przecież mam dzisiaj szkołę i muszę się tam zjawić choćby po to by nie dać satysfakcji Kim.
Wykonałam poranną toaletę, ubrałam się, doprowadziłam moją twarz do porządku dziennego, i lekko podkreśliłam oczy. Nałożyłam jeszcze tą swoją świetną czapeczkę i byłam gotowa. Była dopiero 7 więc miałam sporo czasu. zabrałam torbę i zeszłam na dół. Położyłam ją na szafce w holu i poszłam do kuchni. Brakowało tam trójki chłopaków. Lou, Harry'ego i pana Malika. Ku mojemu zdziwieniu przy stole siedziała jeszcze Per.
- Hej.- Przywitałam się krótkim i zwięzłym słowem. Niech się cieszą. Dzisiaj wyjątkowo zrobiłam sobie herbatkę i usiadłam obok Liam'a.
- Widać łańcuszek.- Szepnął mi do ucha. Dotknęłam palcami miejsca gdzie znajdowało się serduszko i mimowolnie się uśmiechnęłam.
- Wiem. Dostałam go od przyjaciela.- Chyba muszę się przyzwyczaić do tego, że będę go nazywała przyjacielem. Będzie ciężko, ale dam sobie radę. No chyba, że wybiorę tą łatwiejszą opcję.
- Dzisiaj wracasz później, tak?
- Nooo. Dzwoniła?- Liam pokiwał głową z niezadowoloną miną. Nie dość, że policja u nas w domu to jeszcze telefon od wychowawcy. Ciekawe która gazeta napiszę pierwsza o naszych wieczornych gościach.
- Ej, Alex wiesz co trzeba zrobić żeby dzik nie chodził głodny?- Niall jak zwykle zaczyna nas zasypywać swoimi super nieśmiesznymi sucharami.
- Nie, nie wiem.- Powiedziałam od niechcenia żeby już zakończył ten swój wyczyn i był spokój.
- Trzeba obciąć mu nogi.- Mimo, że to było głupie jak cholera to cała nasza czwórka włącznie z Niall'em się zaśmiała. nie raz to jest tak głupie, że śmiejesz się bez powodu ale to i tak jest bezsensu jak i w tym przypadku.
- Czyżby Horan zaczynał dzień od sucharów?- Do kuchni wtoczyły się nasze gołąbeczki. Jeden z kotem na rękach co zaczynało mnie drażnić.
- Tak i jestem z tego dumny.- Niall wypiął dumnie pierś do przodu. Harry usiadł z kotem do stołu co już kompletnie mnie wkurzyło. No jak tak można?
- Cholera Harry możesz nie siadać z kotem do stołu? Trochę higieny, no.- Styles spojrzał na mnie smutny.  Ha! Nic to nie dało. Nadal wpatrywałam się w niego dopóki nie puścił kota.- Dziękuję.- To już powiedziałam milszym tonem.
- Gdzie kupiłaś taką czapusię?- Harry spojrzał utęsknionym  wzrokiem. Bałam się, że zaraz zerwie mi z głowy czapkę i mogę się z nią pożegnać.
- Walić czapkę, lepiej mów gzie dostałaś taką bluzkę.- Louis i jego mania na bluzki w paski to takie trochę psychiczne ale raczej tego nie zmienię.
- Nie powiem wam żule.- Dopiłam swoją herbatkę i zastanawiałam się co mam dalej ze sobą począć. Pewnie gdyby nie Zayn który zjawił się w kuchni siedziałabym z nimi dalej. A tak odłożyłam swoją szklankę i chciałam wyjść z kuchni ale nie oczywiście Liam musiał mnie zatrzymać. Kiedyś to go normalnie wykastruję.
- To o której będziesz?
- Jak wrócę to będę.
- Alex możemy pogadać?- Tym razem.....Tadam: Malik! Chyba moim błędem było odwrócenie się w jego stronę i spojrzenie w jego zmęczone oczy. Ale nie! Nie dam się>!
- Spieszę się do szkoły. Cześć.- Wyszłam szybko i chwyciłam po drodze torbę po czym zniknęłam za drzwiami.


- Cześć.- Podeszłam do dziewczyn i naszych ulubieńców. Nick unikał mojego wzroku, a Dylan tylko szturchnął go w ramię. Nie jarzę ich ale spoko.
- O co chodzi z tą wczorajszą akcją z Kim?- Jess, jak Jess od razu do konkretów.
- Skąd wiecie?- Jeżeli wszyscy w szkole o tym wiedzą to będzie jednym słowem maskara. No bo dajcie spokój brak prywatności.
- Rozmawiałam z Niall'em. Powiedział mi o wszystkim.- Uspokoiła mnie tym. A Horanowi to muszę podziękować, że mnie wyręczył. Chyba by mi się nie chciało opowiadać im wszystkiego z wczorajszego wieczoru.
- Wymyśliła, że na nią naskoczyłam i ona się mnie teraz boi. Wczoraj przyjechała do nas z Freddiem i policją. Wcisnęła im ten kit i ryczała jak głupia. Później powiedziała mi, że jeżeli ja ni...- Ugryzłam się w porę w język. Spoko, dziewczyny mogą wiedzieć ale chyba bym nie chciała aby chłopaki wiedzieli. Ale zresztą są moimi przyjaciółmi i powinni wiedzieć.- Jeżeli nie zostawię Zayn'a albo nie wyjadę z Londynu to ona ich i mnie zniszczy. Wiecie jak działa prasa. I wyszło tak, że nie jestem już z Malikiem. Kim dopięła swego ale teraz będą mieli spokój i będzie dobrze. Ja tam sobie jakoś poradzę.
- Ale zostajesz, tak?- Meg.
- Tak, na razie tak. Ale to nic. Najlepsze jest to, że nim oni przyjechali do nas to był u mnie Freddie i darł się na mnie, że nie muszę jej tak atakować. Powiedziałam mu, że to nie ja tylko ona bo taka jest prawda, to mi nie uwierzył i jeszcze mnie wyśmiał, że nie potrafię się przyznać do błędu. Ale to on tego nie potrafi zrobić. Nie mogę uwierzyć, że byłam aż tak głupia, że z nim byłam. Serio. A jak Louis się o tym dowiedział to zaczął planować z chłopakami atak na niego. Jakoś ich z Liam'em powstrzymaliśmy ale serio było blisko.
- Alex.- Jess wskazała głową coś za mną. Odwróciłam się i ujrzałam świtę debili. Freddie obejmował Kim ramieniem jakby chciał ją obronić. Ciekawe ile słyszeli. Może wszytko? Nie byłoby to takie złe.
- Miło było usłyszeć o sobie nowe rzeczy.- Jako pierwszy odezwał się Freddie.
- Polecam się na przyszłość.- Uśmiechnęłam się do niego wrednie. Nie będę udawała, że cieszy mnie spotkanie z nimi bo wcale nie cieszy.
- Może chcesz usłyszeć coś o sobie?- Freddie chyba dalej zamierzał prowadzić tą bezsensowną wymianę zdań.
- Nieeee wiesz jakoś nie. Znam opinię swoich PRAWDZIWYCH- nacisk na prawdziwych- przyjaciół i m to starcza. Ale wiesz jak już sobie tak stoimy i gawędzimy to może odpowiesz mi na krótkie pytanko. Dlaczego przeleciałeś tamtą laskę?
- Serio? Musimy akurat teraz o tym rozmawiać?
- A czemu nie? Masz coś do ukrycia przed swoimi przyjaciółmi? Bo wiesz jakoś nie chce mi się czekać nim znów do mnie przyjdziesz zaczniesz krzyczeć, że napadam na twoją dziewczynę. A tak po za tym to wiesz mogę iść z tym na policję. Grożenie i nachodzenie jest karalne. Twoja dziewczyna na pewno coś na ten temat wie.
- Taka jesteś mądra jesteś? Ciekawe jak tam zespół twojego chłopaka i kuzyna, co? Jak sądzisz jak długo się utrzymają?- Tym razem Kim zaczęła się odzywać jakby olśniło ją.
-Nie udzielaj się plastic- fantastick. Albo czekaj. Przypominasz sobie taką scenę koło tych szafek? Jak pobiłaś mnie z tymi swoimi przyjaciółeczkami? Bo wiesz co pobicie jest karalne. A do tego spowodowałyście śmierć.
- Jaką śmierć co ty pierdolisz?
- Byłam w ciąży. Przez was poroniłam. To się zabójstwo nazywa.- Nie spodziewała się, że wytoczę aż tak mocne działo. Nie wzniosłam wtedy oskarżenia. Ale jeżeli tak dalej pójdzie to sobie trochę porozmawiam z policją.
- Nie wierzę ci.- Dalej obstawała przy swoim ale widać było, że zaczyna się bać. I to tak na poważnie. I dobrze nie mam zamiaru ich oszczędzić. Zwycięzca może być tylko jeden.
- Nie musisz. Badania mówią same za siebie. Jeżeli dalej będziesz wymyślać na mnie jakieś bajeczki i nasyłać policję, grozić mi albo chłopakom, to sobie pogawędzę z policją. Obiecuję ci to przy światkach. Odpierdol się od mojego życia raz na zawsze.- Ominęłam ich i dumna z siebie poszłam na lekcję.



- Wróciłam.- Rzuciłam torbę na ziemię i udałam się do miejsca gdzie na pewno będą siedzieć moi przyjaciele. Wcale się nie myliłam. Rzuciłam się na kanapę. Po chwili leżałam z głową na kolanach Zayn'a, a nogami na kolanach Louis'a.
- Co ty masz taki dobry humor? Takie masz fajne te zajęcia dodatkowe?- Jej jak wrócę ze szkoły wesoła to też źle? Oj nie zrozumiem móżdżku mojego krewnego.
- Tak.- Krótko zwięźle i na temat.
- A co to za zajęcia?- Harry chyba też był bardzo ciekawy.
- Zajęcia praktyczne z wychowania do życia w rodzinie.
- Ja też chcę!- Harry szybko się zgodził chodzić ze mną. Spojrzałam na mojego kuzyna. Jego mina bezcenna.- Starożytna historia.
- Ja jestem zajęty we wtorki. Chodzisz sama.- Oj, Harry, Harry...
- To nadal nie wyjaśnia dlaczego masz taki dobry humor.
- Dowaliłam dzisiaj tak wiecie słownie Kim i mam świadków, że jej nie nachodziłam czy coś. I jestem pewna, że da nam wszystkim spokój.
- Ale to znaczy, że...- Oczy Zayn'a rozświetliły się radośnie.
- Tak.- Uśmiechnęłam się do niego, a on bez chwili namysłu mnie pocałował.
- Ja jakoś tego nie jarzę. O co wam chodzi, co?- Louis spojrzał na nas zirytowany. Sama zaczynam się w tym gubić ale to chyba można pominąć.
- Nie ważne.- Malik znów złożył na moich ustach pocałunek, ale tym razem delikatny i wyrafinowany jak na gentelmena przystało. 

niedziela, 2 grudnia 2012

Rozdział 24 ! 'Szczerość kurwa to się szczerość nazywa!'

- Kochanie, wstawaj.-Ktoś mną potrząsnął lekko i zaczął składać delikatne pocałunki na mojej szyi. Burknęłam coś pod nosem i spróbowałam odgonić intruza.
- Idź sobie, noooo.- Nakryłam się bardziej kołdrą i zwinęłam w kłębek.
- Alex musisz wstać albo Liam przyjdzie cię obudzić.- Jakoś udało mu się tym mnie wybudzić. Pamiętam jeszcze pobudkę zafundowaną prze kuzyna. Stał nad moim łóżkiem i uderzał widelcem w garnek. Myślałam, że go wtedy zabiję. Taka szybko śmierć na miejscu i po krzyku.
- Już, już.- Wypełzałam z mojego ciepłego łóżeczka i zeszłam na dół. Nie mogłam zwiać z powrotem do pokoju bo Malik szedł za mną i śmiał się z mojej postury. Mogę sobie tylko wyobrazić jak wyglądałam. Za długa koszulka mojego taty, rozczochrane czerwone włosy, podkrążone oczy. Gorzej niż z horroru. Weszłam do kuchni i zastałam tam tradycyjnie Liam'a.
- Ooo, Malik szczery podziw nie sądziłem, że ją obudzisz bez garnka.- Zdzieliłam go w tył głowy, a Zayn zaśmiał się szczerze. Zabrałam kuzynowi kanapkę i usiadła na krześle. Mój chłopak ( jak to cudnie brzmi, milordzie) podał mi szklankę soku.
- Dziękuję.- Uśmiechnęłam się do niego. Ale chwila coś tu nie gra....- Czemu ty już nie śpisz?- Zapytałam się go, bo serio to on najdłużej z nas wszystkich spał.
- No bo na 9 mamy jechać do studia to sobie pomyślałem wstanę wcześniej i odprowadzę moją dziewczynę do szkoły.- Wzruszył ramionami jakby to była najnormalniejsza rzecz w świecie.
- Awww, jakie to słodkie.- Dostał ode mnie buziaka w policzek. Dokończyłam swoje skromne śniadanko i poszłam na górę doprowadzić się do stanu w którym nie straszę innych.
Wykonałam poranną toaletę, pomalowałam oczy, i w końcu ubrałam tą głupią czapkę. Oczywiście nie zapomniałam o naszyjniku od Malika. Wczoraj dostałam jeszcze prezenty od innych ale ten to mi się podoba najbardziej. Koszule miałam zapiętą tak aby było widać naszyjnik. A co, będzie szpan! Weszłam jeszcze do pokoju i zabrałam swój telefon i czarną torbę z książkami.
Na dole czekał na mnie gotowy Zayn. Wyszliśmy z domu. Widziałam, że chce chwycić mnie za rękę ale się boi. Boi się, bo nie wiem czy chcę się 'ujawnić'. Nie myśląc za dużo sama splotłam nasze palce. Spojrzał na mnie i lekko się uśmiechnął.
- Jesteś pewna?
- A co mi tam. Niech te wszystkie laski wiedzą, że jesteś mój.
- Och, nie wpadną w depresję i co potem?
- Nie chcesz? Spoko.- Zabrałam swoją rękę, i nie pozwoliłam mu znów jej chwycić. Trochę muszę go pomęczyć. Udawałam obrażoną i nie odpowiadałam na żadne jego pytania.
- Alexxx nooooo, nie chciałem. Odezwij się do mnie.- Zaczął marudzić i lekko dźgać mnie w bok. Strasznie mnie to denerwowało i irytowało ale postanowiłam być twarda i się tak szybko nie złamię. Nie sobie troszeczkę pocierpi. Nic mu się od tego nie stanie. Objął mnie w pasie, ale ja szybko się wywinęłam w wyniku czego szłam jeszcze bardziej od niego oddalona. Byliśmy już na terenie szkoły. Widziałam stojącą dobrze mi znaną grupkę znajomych, i następną grupkę, w której była Kim, Freddie i jeszcze jakieś laski i kolesie.
-Kochanie, odezwiesz się do mnie?- Zayn zatrzymał mnie i spojrzał w moje oczy. Co on myśli, że mina szczeniaczka na mnie podziała? No dobra jeżeli tak myśli to się wcale nie dziwi.
- Pocałujesz mnie wreszcie? Bo wiesz muszę już iść, ale jak nie chcesz to nie będę cię do niczego nama....- Nie pozwolił mi dokończyć bo zamknął mi usta pocałunkiem.
- Przyjechać po ciebie?- Zapytał gdy się ode mnie odkleił.
- Nie, nie trzeba. Pa.- Pocałowałam jeszcze go szybko w policzek i jakby nigdy nic poszłam do swoich przyjaciół. Każdy kto był na dworze na pewno nas widział, ale szczerze? Cieszę się z tego. A z tego, że Kim to widziała to jestem po prostu zachwycona. Tylko tak trochę mi się zrobiło szkoda Freddiego, ale on dobrze wiedział, że teraz jestem z Malikiem.
- Hej.- Przywitałam się z wszystkimi. Odwróciłam się w stronę Freddiego. Uśmiechnęłam się do niego lekko, co odwzajemnił.
- Co ty taka uradowana? Malik wsadził ci język do buzi i będziesz się szczerzyć cały dzień?- Nick nie czekał na moją odpowiedź. Po prostu sobie poszedł. Stałam z otwartą buzią i szeroko otwartymi oczami. Chyba jeszcze tak na serio to nie zajarzyłam chyba jeszcze co się właśnie stało.
- Przepraszam cię za niego. Zrobił się taki od wczoraj. Pogadam z nim.- Jess poklepała mnie po plechach i poszła za bratem.
- Ty.- Wskazałam palcem na Dylana.- O co mu chodzi?- Biedaczek się przestraszył i zakrył Meg. Oni dwoje są jak braci więc na pewno powiedział mu co mu leży, że tak powiem na sercu.
- Ja nic nie wiem.- Powiedział i uciekł. Spojrzałam zdziwiona na Meg. Sama też nie rozumiała zachowania swojego chłopaka.
- Twój chłopak to tchórz.- Powiedziałam do niej, a ta lekko się uśmiechnęła.
- Ale jaki przystojny ten tchórz.
- Gdyby nie Malik i szybko rozchodzące się informacje i słowa które tutaj wypowiadam to bym ci chyba rację przyznała.- Razem ruszyłyśmy w kierunku szkoły.
- Taa, nasza szkoła działa lepiej niż poczta elektroniczna.
- Coś w tym jest.


Lekcje minęły spokojni, a na przerwach Nick starał się mnie unikać za wszelką cenę. Z Dylana nic nie wyciągnęłam, podobnie jak z Jess. Byłam pewna, że wiedzą o co chodzi. Cóż z czasem się pewnie dowiem. Otworzyłam drzwi i weszłam po cichu do domu.
- Dzieci! Wróciłam!- Wolałam krzyknąć, że jestem niż spotkać np. nagiego Harry'ego co już raz mi się przytrafiło po powrocie od dziewczyn.
- W salonie!- Nie mam pojęcia kto to krzyknął ale usłyszałam śmiech który kocham. W pomieszczeniu zastałam chłopaków, Dan, El i jakąś blondynkę która suszyła zęby do MOJEGO chłopaka. No świetnie. Nie dość się po użerałam z Nickiem, to teraz będę musiała znosić jakąś perfekcyjną laskę która szczerzy się do Malika.
- Cześć, jestem Perrie. Ale mów do mnie Per.- Wystawiła do mnie rękę, a ja ją uścisnęłam ze sztucznym uśmiechem.
- Cześć, jestem Alex.- Puściłam jej rękę. Usiadłam między Lou, a Harrym. Nie miałam ochoty siedzieć obok nich, a po za tym mogłam dobrze widzieć co oni robią.
- Coś ty taka zła?- Zayn uśmiechnął się do mnie słodko. Pewnie gdyby nie ta cała Per to bym już się z nim wymieniała zarazkami.
- Nick jest na mnie wściekły nie mam pojęcia o co. Dostałam karę, a właśnie Liam pani będzie do ciebie dzwonić. Kim zaczęła uprzykrzać mi życie, więc planuję cichy zamach na jej nieoszlifowaną mordę. A tak to chyba wszystko dobrze.- Uśmiechnęłam się do niego sztucznie.
- Chwila, czemu pani ma do mnie dzwonić.?- Li obudził się jak na zawołanie.
- A no bo ten. Tak trochę poprztykałam się z Kim i używałam słów których nie powinnam. No tak się zdarzyło, że musiałam iść do dyrektorki, a no i we wtorki będę wracała później.
- Po pierwsze: Pojebało cię? Po drugie:  czemu?- Rzadko się zdarzało aby Li klną, ale cóż raz można tak dla zdrowia.
- Po pierwsze: Tak zdeczka. Po drugie: Za karę muszę chodzić na zajęcia poza lekcyjne.
- Jej, jesteś dokładnie taka jaką opisał cię Zi.- Zdenerwowała mnie ta cała Per tym, że przerwała nam naszą miłą konwersację. I jeszcze te zdrobnienie....Ech, rzygam.
- Jak mi milusio. A tak właściwie to skąd znasz Zi?- Ostatni wyraz wypowiedziałam tak przesłodzonym głosikiem, że aż Harry się skrzywił. Chyba się skapnął, że zaraz będzie wojna. Jeszcze by się tylko kisiel przydał.
- Jestem jego byłą dziewczyną i przyjaciółką.- Słyszałam jak chłopaki siedzący po mojej lewej i prawej wciągają głośno powietrze. No dobra tym to mnie zagięła. Otworzyłam szeroko oczy ze zdziwienia. Dzwonek do drzwi zadzwonił i wybawił mnie z tego dziwnego transu. Nie wiem kto poszedł otworzyć, ale ja już miałam całą serię słów dla tej blondyny.
- Alex do ciebie.- Jednak Niall poszedł otworzyć. Wstałam z kanapy. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam na schodach siedzącego... BUM! Freddiego.
- Właśnie przeszkodziłeś mi w wyzywaniu blondynki.- Usiadłam obok niego. Uśmiechnął się do mnie lekko.
- Nic się nie zmieniłaś.- Stęskniłam się za jego głosem. Dawno ze sobą nie rozmawialiśmy w realu i jakoś dziwnie się teraz czułam.
- Sorry ale ta laska mnie denerwuje.
- Tak jak dzisiaj Kim?- Następna osoba mnie zagięła. Co się ze mną dzieję?
- Tak na moją obronę to ona zaczęła.- Uniosłam ręce w obronnym geście. Freddie przetarł czoło, i spojrzał na mnie badawczym wzrokiem.
- Tak Alex to zawsze ona zaczyna. Może zmienisz stację co? Dlaczego chociaż raz nie możesz się przyznać?Aż tak bardzo ucierpi twoja duma? Przecież gdyby to ona zaczęła to nie ty byś była u dyrektorki, tylko ona.
- Hola, hola kochanieńki. Ja tam nie wiem co ci kartofel naopowiadała ale serio przeginasz.
- Przestań ją przezywać! Czy ty zawsze musisz taka być?
- Jaka? Szczera? Wiesz co to jest dobre możesz kiedyś spróbować. A teraz przepraszam cię, ale muszę zjebać mojego chłopaka. Cześć.- Wstałam i zatrzasnęłam drzwi. Zranił mnie i to dość mocno. Serio, nie sądziłam że on może się tak zachowywać. Zmieniła go, albo on sam postanowił się zmienić. Wróciłam do salonu w jeszcze gorszym humorze niż wcześniej. Zajęłam swoje wcześniejsze miejsce. Nie obchodziła mnie już  ta cała perfekcyjna pani Per, ani to czy dowala się do Malika.
- Co on chciał?- Zayn był wściekły. Czyli Niall mu powiedział którz  to raczył nas zaszczycić swoją obecnością. Spiorunowałam wzrokiem Horana.
- Nagle cię to interesuje?- Chyba go lekko go tym uraziłam. Ale cóż sam mógł mówić do mnie łagodniejszym tonem.
- Zawsze mnie interesowało. Alex co w ciebie dzisiaj wstąpiło?
- Szczerość kurwa to się szczerość nazywa!- Wstałam zdenerwowana i wbiegłam po schodach na górę. Trzasnęłam drzwiami i zsunęłam się po nich na podłogę. Łzy zaczęły spływać po moich policzkach. Dotknęłam serduszka na mojej szyi. Pierwsza kłótnia zaliczona. Świetnie. Nie ma co. Jesteśmy razem od wczoraj, a dzisiaj już się kłócimy.
- Alex, jesteś tam?- Louis zapukał lekko w drzwi.
- Nie, nie ma mnie.- Otarłam policzki z łez. Usłyszałam jego cichy śmiech.
- Dobra, to jak będziesz to daj znać.- Wstałam i otworzyłam drzwi. Usiadłam na łóżku i zaczekałam na Tomo. Zamknął za sobą i usiadł obok mnie przytulając do siebie. Znów się rozpłakałam, mocząc przy tym jego koszulkę.
- Ciii, wszystko będzie dobrze.- Głaskał mnie po plechach i szeptał miłe słówka do ucha. Zaczęłam się po woli uspokajać. Nie wiem dlaczego ale czułam, że teraz powinien tutaj siedzieć Malik i mnie przytulać, a nie Louis.
- Czego chciał ten zdrajca?- Nadal mnie przytulał ale zapewne ciekawość nim przewodziła i musiał wiedzieć. Ale co się dziwić.
- Zaczął mnie atakować, że to ja zaczęłam tą scenę z Kim, że ona nie jest winna tylko ja i, że powinnam się przyznać, że ja to wszystko zaczęłam, a nie ona.
- Ale to nie ty, prawda?
- Prawda.
- Zabiję go.- Puścił mnie i wyszedł z pokoju. Zerwałam się i pobiegłam za nim. Zastałam go akurat gdy tłumaczył wszystko Zayn'owi. Harry i Niall również dołączyli się do planu Louis'a. Liam zaczął się drzeć, że to nic nie da, a narobią sobie nie potrzebnych  kłopotów.
- Zamknąć się!!- Krzyknęłam najgłośniej jak umiała, a oni umilkli.- Sama sobie poradzę z tym kretynem i ziemniakiem.
- Nie pozwolę aby on tak traktował moją dziewczynę.- Zayn wydawał się najbardziej wściekły z ich bojowej czwórki.
- Tak świetnie ale z ciebie macho. Teraz skończ. Zakochałam się w Zayn'ie który jest chociaż trochę odpowiedzialny, a nie tępy jak kłoda.
- Nie jestem tępy.- Powiedział oburzony.
- Tak, tak kochanie nie jesteś.- Nagle cała złość mi minęła i dobrze bo nie wiem ile bym dała radę bez niego funkcjonować. Chyba się tak leciutko od niego uzależniłam.
- Nie jesteś już na mnie zła?- Podszedł do mnie i chwycił moje dłonie.
- Nie. Ale serio jestem dzisiaj już na skraju wytrzymałości psychicznej i nie wiem co mogę jeszcze dzisiaj powiedzieć.
- Mogę się wtrącić?- Harry podszedł do nas, kawałek.
- NIE!- Krzyknęliśmy obydwoje.
- Ale musicie coś zobaczyć.- Znów rozległ się dzwonek do drzwi i tym razem Liam poszedł otworzyć. Wrócił po chwili z dwoma policjantami, Freddiem przytulającym zapłakaną Kim. Louis krzyknął i schował się za Harrym.
- Jezu! Nie dość, że przyszedł potwór to jeszcze nie dobrzy policjanci! Nie lubię takich panów.- Jego głosik był bardzo piskliwy. Harry przyjął pozycję bojową.
- A kysz maszkaro!- Zrobił z palców krzyżyk i wystawił go w kierunku Kim.
- Jak możesz? Po tym co mi zrobiła?- Kim rozryczała się jeszcze bardziej i wtuliła się w Freddiego.
- Boże widzisz, a nie grzmisz.- Harry wzniósł ręce o oczy ku górze.
- Grzmi ale plastik prądu nie przewodzi.- Tym razem to ja się odezwałam, a Malik, Styles, Tomlinson, Horan i ta cała Per powstrzymywali się od śmiechu. Tylko jakoś Liam'owi nie było do śmiechu.

sobota, 1 grudnia 2012

Rozdział 23 'Pieprzyli się w nocy, co tu ukrywać'

Posprzątałam cały pokój, nawet biurko odkopałam. Zabrałam swoje książki od matmy i zeszłam na dół. Wszędzie panowała grobowa cisza. Louis i Harry gdzieś poleźli z kotem, Niall wyszedł z Jess, Liam u Dan, a Zayn nie mam pojęcia. Nikt nie wspominał o naszym pocałunku bo nie było sensu. Najpierw my musimy sobie wszystko wyjaśnić, a później możemy im wszytko powiedzieć.
Włączyłam sobie telewizor i nastawiłam na jakąś stację muzyczną.(popo). Wystukiwałam ołówkiem takt na książce i czytałam zadanie. Czarna magia, ale dobra coś trzeba nagryzmolić.
- Alexxxxxxx.- Zayn usiadł na kanapie i zerknął mi w zeszyt. Siedziałam na podłodze więc doskonale czułam jego perfumy.
- Czego?- Warknęłam nie odwracając wzroku od  zeszytu.
- Głody jestem.- Byłam pewna, że robi te swoje maślane oczka.
- W lodówce jest zapiekanka, odgrzej sobie.
- A nie możesz ty?- Odwróciłam się i spojrzałam na niego. No normalnie co za leń. Pewnie bym mu legła gdyby nie to, że on po prostu jest leniwy.
- Ty se kpisz czy o drogę pytasz?
- No weź no...- Zaczął szturchać mnie w ramie.- Idź no. Mi się nie chce, nooooo.
- Nie.! Sam rusz swój piękny tyłek i sobie odgrzej!- Posłusznie wstał i ruszył w stronę kuchni.
- Czyli uważasz, że mam piękny tyłek?- Chwyciłam piórnik ze stołu i rzuciłam w niego. Na jego szczęście zdążył się uchylić. Zaśmiał się z pogardą i poszedł do kuchni pogwizdując radośnie.

- Dobra mam dość.- Zamknęłam książki i zeszyt. Zayn leżał za mną na kanapie i oglądał teledyski, a ja już od dobrej godziny męczę się na tą matmą i zrobiłam chyba tylko trzy zadania na pięć które mamy zrobić. Oparłam głowę o kanapę i zamknęłam oczy. Czułam na sobie jego wzrok. Byłam prawie pewna, że się uśmiecha, jakby zobaczył nie wiadomo kogo.
- Co się tak gapisz, Malik?- Zaśmiał się na głos. Mogłam spokojnie mówić do całej piątki po nazwisku bo te ciapy nie potrafiły wypowiedzieć mojego. A jak już próbowali to śmiałam się jakby coś brała.
- Bo jest na co.- Otworzyłam oczy i spojrzałam na niego gniewnie.- Myślę nad czymś.
- Nie! Ty myślisz!- Chwyciłam się teatralnie za policzki. Zayn zmrużył oczy i pogroził mi palcem. Przetarłam zmęczone oczy dłonią. Czułam się jakby nie wiadomo ile spędziła nad tą głupią matmą. Jednak nauka potrafi zmęczyć, i ja jestem na to naukowym dowodem.
- Pojedziesz gdzieś ze mną?- Zaskoczył mnie. Uśmiechnęłam się lekko mimowolnie i spojrzałam na niego zdziwiona. Był szczery i całkiem poważny, co jeszcze bardziej zbiło mnie z tropu.
- Ale gdzie?- Odwróciłam się do niego przodem, aby mieć lepszy widok na niego i abym mogła choć trochę przewidzieć do będzie robił.
- W takie tajemnicze miejsce. Tylko we dwójkę na noc. Wrócimy jutro przed południem.- Uśmiechnął się do mnie lekko. W jego oczach mogłam bez problemu odczytać strach i nadzieję. W środku krzyczałam: Tak!Tak!, ale jednak mój mózg i zdrowy rozsądek kazał się dobrze zastanowić. Pocałowaliśmy się dzisiaj, a teraz mamy jechać gdzieś na całą noc tylko we dwójkę. Kuszące nie powiem.
- Ok. Czemu nie.- Uśmiechnął się szeroko co od razu odwzajemniłam. Nawet gdybym nie chciała się do niego uśmiechnąć to nic na to nie poradzę. Gdy tylko ujrzę na jego twarzy uśmiech to ja też się uśmiecham i gówno na to poradzę.
- Dobra, to idź po swoje rzeczy. Za 30 minut na dole.- Pokiwałam głową na znak zgody i po zabraniu swoich książek poszłam do swojego posprzątanego pokoju zabrać kilka najpotrzebniejszych rzeczy na jutro.  Wyciągnęłam z szafy swoją torbę i spakowałam sweter, jeansy, trampki, czystą bieliznę, kosmetyczkę. Postanowiłam się jeszcze przebrać, bo w rozciągniętym dresie to raczej nie wyglądam za dobrze. Zabrałam swoją zapakowaną białą torbę i zeszłam na dół. Z kuchni wydobywały się śmiechy, więc postanowiłam tam iść. Chyba będzie lepiej jak ja powiadomię Liam'a o naszym małym wyjeździe z Malikiem.
W kuchni nie było tylko Zayn'a, który pewnie jeszcze siedział u siebie w pokoju.
- Hej.- Uśmiechnęłam się do nich lekko. Harry siedział na blacie i głaskał swojego futrzaka, Louis siedział jak najdalej od niego, Niall znów z telefonem w ręce, a Liam coś tam robił z mikserem. Nie wnikam co on tam wyczyniał.
- Hej. Wychodzisz gdzieś?- Liam wskazał głową na moją torbę którą miała przewieszoną przez ramie. Mogłam ją zostawić w holu, a nie teraz od razu muszę mu powiedzieć. Nie mam już czasu na udobruchanie go. Co za pech. No chyba, że wrobię Malika....Nie, nie, nie. Nie jestem aż taka zła.
- Trochę tak, i trochę nie. Bo ten... Jadę z Malikiem gdzieś tam i wrócimy jutro przed południem.- Ze strony chłopaków dało się usłyszeć ciche 'ooooo'. Natomiast Li miał minę jakby zobaczył mnie z nie wiadomo kim, w nie wiadomo jakiej sytuacji.
- Jakoś nie jarzę. A co jeżeli się nie zgodzę? To co wtedy?- Założył ręce na piersi i udawał wielce dorosłego. Przewróciłam oczami. Zadaje mi głupie pytania jakby nie znał odpowiedzi.
- To i tak pojadę. Ja nie pytam cię o zgodę. Ja cię tylko informuję. Do jutra.- Wyszłam z kuchni i miała wielką nadzieję zobaczyć Zayn'a. Na moje szczęście schodził już ze schodów. Malik poszedł jeszcze na chwilę do chłopaków, a ja już stałam na dworze. Wiał lekki wiatr który drażnił moją twarz, i rozwiewał moje włosy.
- Gotowa?- Odwróciłam się w stronę drzwi. Czekał tam na mnie Zayn z kluczykami w ręce i z wielkim bananem na twarzy. Pokiwałam głową i razem wsiedliśmy do samochodu. Jadę gdzieś z chłopakiem z którym się całowałam, którego darzę z nieidentyfikowanym przeze mnie uczuciem, nie wiadomo gdzie. No świetnie.

Zayn zaparkował gdzieś przy jakimś lesie. Wysiadłam z samochodu i poczułam świeże powietrze, nie było słychać żadnych samochodów, krzyków ludzi. Całkowita cisza. Tylko gdzieniegdzie było słychać ciche dźwięki wydawane przez ptaki.
- I jak?- Jakimś dziwnym sposobem Zayn znalazł się obok mnie z zadowoloną miną.
- Jest tak....cicho.- Zaśmialiśmy się razem i ruszyłam za Malikiem. Zaprowadził mnie do jakiegoś domku. Zamiast wejść do środka pobiegłam na mały pomost i stanęłam na końcu. Świeża bryza uderzyła we mnie jak jakiś sztorm, przyjemnie głaszcząc odsłoniętą skórę mojej szyi. Zamknęłam oczy i pozwoliłam wiatrowi kołysać leciutko moim ciałem, i rozwiewać moje włosy na wszystkie strony świata. Czułam się jak małe dziecko które nie ma żadnych problemów, które może zrobić wszystko co sobie tylko zażyczy. Nie wiem ile tak stałam ale w końcu tak lekko zmarzłam i postanowiłam wejść do domku i poszukać mojego towarzysza. Zastałam go w kuchni przygotowującego coś do jedzenia. Usiadłam na krześle przy blacie i zaczęłam go bacznie obserwować.
- Proszę.- Postawił przede mną talerz z jakąś sałatką.
- Dziękuję.- Cały czas się do siebie uśmiechaliśmy. Nie wiem dlaczego, ale nie mogłam się pozbyć uśmiechu z twarzy. A jeżeli udało mi się choć trochę uspokoić, to napotykałam jego oczy i znów się zaczęłam szczerzyć. Co za ironia! Po zjedzonym posiłku pomogłam mu posprzątać i pogadaliśmy trochę. Na dworze zaczęło się robić ciemno, a Zayn poinformowała mnie, że idziemy na pomost. Zabrał ze sobą grupy koc, i poszliśmy. Na początku siedzieliśmy oddaleni od siebie ale w końcu dziwnie mi się zrobiło i przysunęłam się do niego bez większego skrępowania. Zawiał chłodny wiatry, a ja lekko zadrżałam. Zayn okrył nasze ramiona ciepłym kocem. Siedziałam tak blisko niego, że czułam emitujące z niego ciepło i zapach jego wspaniałych perfum. Czułam na sobie jego przenikliwy wzrok więc odwróciłam głowę w jego stronę. Napotkałam jego piękne brązowe oczy, które uporczywie się we mnie wpatrywały. (tytyty)
- Co dalej z nami będzie.- Jego ciepły oddech otulił moją twarz. Zadał mi pytanie które ja sobie sama zadaję od dobrych liku godzin.
- A co chcesz żeby było?- Poszłam na łatwiznę, ale wolę wiedzieć co on  o tym wszystkim myśli niż wypalić z nie wiadomo czym i go zrazić.
- Chcę spróbować.- Uśmiechnęłam się do niego lekko. On chce, ale czy ja tego chcę? Czy to nie jest za szybko? Co sobie inni pomyślą?  Jeszcze ten artykuł... Ale z drugiej strony chyba nie powinnam była się kierować tym co pomyślą inni tylko tym co do niego czuję.
- Chodźmy już do środka..- Otuleni kocem szliśmy w kierunku domku. Nie skomentował mojego braku odpowiedzi na jego zdanie wypowiedziane tak trochę na moją prośbę. Ja przecież sama nie wiem czego chcę, wiem że czuję do niego coś bardzo intensywnego, ale czy przestałam już kochać Freddiego? Dlaczego nie może być wszystko proste tak jak kiedyś? Przecież kiedyś miałam spokojne życie, a teraz muszę wybierać między dwoma chłopakami. Jeden z nich mnie skrzywdził ale zapewnił, że kocha chociaż ma teraz inną. A drugi zawsze jest przy mnie gdy go potrzebuję, potrafi mi pomóc, pocieszy mnie gdy jestem smutna, nie skomentuje mojego trochę nieodpowiedzialnego zachowania, ale gdy mam problemy to mi pomoże nawet jeżeli się ma narazić na jakieś nieprzyjemności ze strony mojego kuzyna. I niby co ja mam zrobić... Obydwoje są cudowni, ale mogę mieć tylko jednego. Jestem pewna, że gdybym zadzwoniła do Freddiego i powiedziała, że mu wybaczam bylibyśmy znów razem. Ale sama nie wiem czy to jest dobry pomysł.
- Zayn ja zaraz przyjdę.- Uśmiechnęłam się lekko co od razu odwzajemnił. Okrył mnie szczelnie kodem i poszedł do domu. Stałam na połowie pomostu i zastanawiałam się czy to co chcę zrobić jest dobre. Podeszłam do końca pomostu i  walczyłam ze swoimi myślami. Wyciągnęłam swój telefon z kieszeni i wybrałam numer którego jakimś cudem nie usunęłam. Zastanawiałam się przez chwilę nad tym co chcę właśnie zrobić. Czy dobrze postępuję? Zaraz się okażę. Przyłożyłam telefon do ucha i czekałam aż osoba po drugiej stronie odbierze.
- Alex? To ty?- Lekka chrypka która dodawał mu uroku wywołała u mnie dreszcz. Jego głos brzmiał na poważniejszy od naszej ostatniej rozmowy.  
- Tak. Sama nie wiem do końca dlaczego dzwonię właśnie do ciebie. Ja... po prostu jestem przed podjęciem decyzji która wpłynie na całe moje życie i.... Przepraszam nie powinnam dzwonić.
- Nie, nie! Nic się nie stało. Mogę spróbować ci pomóc jeżeli powiesz mi co to za sprawa.
- Muszę wybrać między dwoma osobami które darzę szczególnym uczuciem. 
- Domyślam się o kogo ci chodzi. Nie mogę ci powiedzieć kogo masz wybrać ale mogę ci chociaż trochę pomóc. Zastanów się który z nas jest dla ciebie bardziej ważniejszy. Bez którego nie możesz żyć. Pamiętaj, że jeżeli nie skończysz jednego rozdziało to nie zaczniesz następnego. 
- Dziękuję. Mam nadzieję, że będziemy przyjaciółmi Freddie.- Właśnie teraz podjęłam tą głupią decyzję. To jedno zdanie wypowiedziane do niego zaczyna pisać mi połowę mojej przyszłości.
- Też mam taką nadzieję. Malik to szczęściarz. Cześć, Alex.- Nie zdążyłam mu odpowiedzieć ponieważ się rozłączył. Pomógł mi zrozumieć coś czego sama nie mogłam do końca pojąć. Ale to co on teraz zrobił... Sam skreślił się z mojego życia. Dobrze wiedział, że mówiąc mi to o rozdziałach życia skreśla się całkowicie. Ale jeżeli nie byliśmy sobie pisani to właśnie zrobił dobrze i może teraz też zacznie pisać sobie nową, lepszą przyszłość.
Weszłam do środka i zatrzasnęłam za sobą drzwi. Zrzuciłam koc na ziemię i zaczęłam poszukiwania Malika. Na dole go nie było więc zaczęłam wchodzić na górę. Zastałam go wychodzącego z  jakiegoś pomieszczenia. Stanęłam i wpatrywałam się w niego jak w obrazek. Na mojej twarzy pojawiał się co raz większy uśmiech. Podeszłam szybko do Zayn'a i go pocałowałam.
Przez chwilę był oszołomiony tym co zrobiłam, ale po chwili sam zaczął mnie całować z pasją, i wielkim oddaniem. Zaczął schodzić ze swoimi pocałunkami na moją szyję. Odchyliłam głowę do tyłu dając mu do zrozumienia, że podoba mi się to co robi. Podniósł mnie do góry, a ja oplotłam go nogami w pasie i zarzuciłam ręce na szyję. Znów zaczął całować moje usta, a ręką otworzył drzwi za nami. Wszedł ze mną do środka, i delikatnie położył na łóżku nie przerywając pocałunku. Zaczęłam rozpinać mu koszulę, czym był chyba zadowolony. W końcu udało mi się pozbyć go zbędnej bluzki. Teraz Malik jednym płynnym ruchem zdjął ze mnie bluzę i rzucił gdzieś na podłogę. Znów zaczął obdarowywać ciepłymi pocałunkami moją szyję. Czułam wzrastające we mnie podniecenie. Nie wiem jakim cudem zostaliśmy tylko w samej bieliźnie. Zayn spojrzał mi głęboko w oczy, głaszcząc mnie po rozgrzanym policzku.
- Jesteś pewna?- Jego cichu szept był przeznaczony tylko i wyłącznie dla mnie.
- Tak, Zayn. Nie boję się ciebie.- Wywołałam u niego na twarzy radosny uśmiech. Byłam pewna, że nic mi nie zrobi, ale teraz gdy miało dojść co do czego to zaczynałam się trochę bać. Nie jestem już dziewicą, ale nie kochałam się z nikim od gwałtu. Leżałam teraz pod nim całkiem naga, i wcale się tego nie wstydziłam. Zayn wszedł we mnie lekko i delikatnie. Nie powiem na początku trochę mnie to zabolało, ale to było tylko jedno szybkie ukłucie bólu i po chwili już była tylko wielka rozkosz która rozpływała się po moim całym ciele. W pokoju było słychać tylko nasze przyspieszone oddechy które współgrały ze sobą. Jedną rękę położyłam na jego torsie, a drugą zacisnęłam na pościeli. Teraz już wszystkie obawy zniknęły jak za sprawą czarodziejskiej różdżki.  Moje ciało wygięło się w lekki łuk pod napływem rozkoszy którą doznawałam. Po chwili poczułam jak zalewa mnie od środka ciepło.
Leżałam obok osoby którą kocham i próbowałam uspokoić oddech. Nie było mi zimno, a i tak leżałam przykryta i przytulona do niego. Czułam się najszczęśliwszą osobą na tym popapranym świecie.
- Wszystkiego najlepszego, kochanie.- Zayn pocałował mnie w czoło, a ja spojrzałam na niego zdziwiona. Na jego twarzy pojawił się wielki uśmiech.
- O czym ty mówisz? Brałeś coś?
- Ciebie.- Walnęłam go w głowę.- Właśnie jest po północy, czyli 21 październik. Właśnie 17 lat temu urodziła się nijaka Alex.- Kompletnie zapomniałam o swoich własnych urodzinach. Ale skoro, ja nic o tym nie mówiłam to skąd on wie....
- Skąd ty o tym wiesz?
- Liam mi powiedział. Właściwie to wykrzyczał, a potem jeszcze powiedział żebym dał mu spokój. Nerwowy jest.
- Tak, zauważyłam to. Ale do od niedawna tak jest. Muszę z nim o tym pogadać.
- Ale to później.- Pocałował mnie czule w usta. Rozmawialiśmy jeszcze długo, a później wtuleni w siebie zasnęliśmy.


Przetarłam zmęczone oczy i rozejrzałam się po pomieszczeniu. Nie było w nim Zayn'a, czyli musi być na dole. Spojrzałam na zegarek w telefonie. 10:30. To sobie pospałam. Wykonałam poranną toaletę i ubrałam się. Zeszłam na dół i zastałam Zayn'a w kuchni.
- Cześć.- Odwrócił się szybko do mnie i uśmiechnął promiennie. Mogłabym co dziennie podziwiać ten jego uśmiech. No i teraz pewnie będę miała okazję to robić.
- Hej. Zrobiłem ci śniadanko.- Postawił przede mną talerz z pięknym naleśnikiem w kształcie serca.
- Dziękuję.- Pocałowałam go w policzek i zabrałam się za jedzenia. Zayn gdzieś poszedł więc siedziałam w całkowitej ciszy. Pozmywałam po śniadaniu i poszłam na poszukiwania mojego chłopaka. Och, jak to fanie brzmi... Nie było nigdzie w domku, a jakoś nie uśmiechało mi się wychodzić na dwór. Usłyszałam na dole jakiś hałas.
- Zayn?- Zeszłam po woli na dół z co raz szybciej bijącym sercem. Stanęłam w salonie i rozejrzałam dookoła. Nikogo nie ma. Ktoś objął mnie delikatnie w pasie, a ja podskoczyłam.
- Przepraszam nie chciałem cię przestraszyć.- Pocałował mnie w szyję, a ja już się nie bałam. Co jeden człowiek potrafi zrobić z drugim.
- Już jest ok. Musimy się zbierać.- Odwróciłam się do niego przodem. Zrobił smutną minkę, a ja się zaśmiałam.
- Dobrze, ale najpierw prezent.
- Jaki znów preze.....- Nie dokończyłam bo Zayn wyciągnął w moją stronę granatowe pudełko. Otworzyłam je i ujrzałam piękny srebrny łańcuszek. Wydawał się taki delikatny, jakby lekki podmuch wiatru mógł go zerwać. Zayn wyciągnął go z pudełka i zapiął mi na szyi. Wcale nie czułam jego ciężaru. Tak jakby go tam wcale nie było.
- Jest piękny dziękuję.- Pocałowałam go czule w usta. Och, chyba nigdy mi się to nie znudzi.



Malik otworzył przede mną drzwi od domu. Weszłam do niego w świetnym humorze. Wszystko idzie ku najlepszemu.
- Wróciliśmy!- Krzyknęłam i chwyciłam Zayn za rękę. Postanowiliśmy im nic nie mówić, ale również nie będziemy się kryli z naszymi uczuciami.
- Salon!- Poszliśmy razem we wskazany kierunek. W pomieszczeniu siedzieli wszyscy których znam. Chłopaki, Meg'an, Jess, El, Dan, Nick i Dylan. Gdy tylko nas zauważyli, od razu przenieśli wzrok na nasze splecione dłonie.
- Płacicie!- Louis wyciągnął ręce, a Harry, Dylan i Nick zaczęli odliczać dla niego pieniądze. Spojrzałam zdezorientowana na Zayn'a.
- Chyba nigdy się nie przyzwyczaję.- Mruknęłam pod nosem i poszłam się przywitać z dziewczynami. Usiadłyśmy sobie w kółeczku i zaczęłyśmy opowiadać co się wydarzyło od naszego ostatniego spotkania. Nawet Jess wygadała się o Niallu. Bardzo się z tego ucieszyłam ponieważ sądzę, że są dla siebie stworzeni. Teraz już każda z nas jest zajęta. Również razem doszłyśmy do wniosku, że trzeba znaleźć dziewczynę naszemu Hazzie.
- Ej! My tu jeszcze jesteśmy!- Odwróciłyśmy się jak na zawołanie. Nasi mężczyźni siedzieli obrażeni na kanapie. Tak trochę ich olałyśmy ale nie widziałyśmy się cały tydzień więc trzeba to nadrobić.
- To możecie wyjść.- Powiedziałam z uśmieszkiem na ustach. Zayn zrobił wielkie oczy. Chyba nie spodziewał się, że tak powiem.
- Wiesz co? Wczoraj to inaczej mówiłaś!- Wskazał na mnie palcem, ale po chwili przypomniał sobie, że siedzi w jednym pomieszczeni z moim kuzynem. Czułam jak po mojej szyi wspina się rumieniec, a to wszystko przez niego. Teraz to już na pewno, skapnęli się o co mu chodziło.
- Co?- Liam zrobił się czerwony ze złości. Malik chyba zaczynał się bać. I ma czego. Jak Li mu mało wpieprzy to jeszcze ja mu dołożę.
- Li bo chodzi o to, że wczoraj oglądaliśmy horrory i ja się bałam. A on chciał mnie zostawić samą.- Próbowałam nas jakoś bronić, ale chyba nie za dobrze mi poszło.
- Pieprzyli się w nocy, co tu ukrywać.- Harry wzruszył ramionami. Oberwał za to z poduszki od Malika i ode mnie.

wtorek, 27 listopada 2012

Rozdział 22 ' Kocham cię, Alex.'

Niall.

Opowiedziałem jej wszystko i czekałem aż zaśnie. Nie chciałem jej zostawiać samej. Jest dla mnie jak siostra i nie mogę patrzeć na jej cierpienie. A to co zrobił jej Malik jest... No po prostu nie w jego stylu. Jak może tak krzywdzić dziewczynę którą kocha? Przecież to jest nie do pojęcia. 
Spojrzałem ostatni raz na dziewczynę i wyszedłem po cichu z pokoju. Wiedziałem, że wszyscy czekają na mnie i na to co im powiem. Zszedłem na dół. Nie pomyliłem się. Siedziała cała czwórka ze zmartwionymi minami. Usiadłem na kanapie i zakryłem twarz dłońmi. Zmęczenie dawało o sobie znać ale nie mogłem jeszcze odpocząć muszę im wszystko wyjaśnić.
- I? Co z nią?- Liam przerwał moje rozmyślanie. Wyglądał jeszcze gorzej niż Malik. Co się dziwić. W końcu to jego młodsza kuzynka. Chce dla niej jak najlepiej i nie chce aby jeszcze więcej cierpiała.
- Niby ok, ale to tylko taka powłoka. Płakała przez dłuższy czas. Jest taka przygaszona jak nie Alex. Ja tam nie wiem Zayn co jej powiedziałeś bo wszystkiego mi nie powiedziała. Ale z tego co wiem to jesteś kretynem żeby ją tak potraktować. Ona widziała w tobie Roberta. Bała się ciebie. Myślała, że jej coś zrobisz.- W oczach Zayn dostrzegłem łzy, a Liam'a to już kompletnie dobiłem. Ale nie mogłem ich okłamywać. Przecież jesteśmy przyjaciółmi, a Alex jest ważna dla nas wszystkich. 
- Coś ty jej powiedział? Wiesz, ile ona już przeszła! Chcesz jej jeszcze dołożyć?!- Liam prawie nigdy nie krzyczał. A teraz był wściekły, że zaraz się chyba na tego biedaka rzuci.
- Liam cicho. Dopiero co usnęła. Nie ważne co jej powiedział. Trzeba coś z tym zrobić. Myślałem trochę nad tym i chyba to dobry pomysł. Może zapiszemy ją do psychologa? Sami wiecie, że miała depresję. Jak tak dalej pójdzie to znów w nią popadnie, a tego nie chcemy. Wszystko co się teraz stało pogarsza jej sytuację. Mogliśmy to zrobić od razu po tym całym gwałcie. Ale trudno trzeba chociaż teraz spróbować.- Wytłumaczyłem im co o tym sądzę. Jak dla mnie to jest najlepsze rozwiązanie. Alex niby starał się nie rozsypać ale nawet ona tak długo nie pociągnie i w końcu się podda, a to będzie najgorsze.
- Masz rację. Jutro z nią o tym pogadamy. A teraz idę spać. Mam już dość tego dnia.- Liam wstał i udał się na górę. Louis i Harry poszli w jego ślady. Zostałem sam z Malikiem. Patrzył się w jeden punkt i wyglądał jakby był w innym świecie. 
- Zayn idź się połóż. Wyglądasz jak cień człowieka.- Położyłem mu rękę na ramieniu. Nawet sobie nie wyobrażam jak on teraz cierpi. Wie, że to jego wina, i jeszcze świadomość, że skrzywdził osobę którą kocha go jeszcze bardzie dobija. 
- Niall czy ty ją kochasz?- Spojrzał na mnie przenikliwie. Uśmiechnąłem się lekko. 
- Czy ją kocham? No pewnie. Ale spokojnie. Alex jest dla mnie jak siostra, moje serce skradł już ktoś inny. - Poklepałem go po plechach i poszedłem do siebie aby choć trochę odpocząć przed jutrzejszym dniem.

Alex.

Obudziłam się o 6:00. Stwierdziłam, że nie ma sensu aby znów zasypiać bo i tak muszę niedługo wstać. Nie chcę się natknąć na żadnego z chłopaków, nawet Niall'a więc muszę się trochę pośpieszyć. Nie wiem co im odwala, że wstają tak wcześnie. Wstałam i po cichu udałam się do swojej łazienki. Wykonałam tam poranną toaletę i ubrałam się. Na dworze robi się co raz zimniej. Co się dziwić to już połowa października, a raczej końcówka. Zapakowałam do torby potrzebne książki na dzisiaj i po cichu z telefonem w ręce zeszłam na dół. Zabrałam sobie jabłko i wyszłam z domu, zakluczając za sobą drzwi. Muszę się udać do bankomatu. I trzeba by było na jakieś zakupy iść. ale to w sobotę, teraz to mi się jakoś specjalnie nie chce.


Sobota.

Stałam z rękami na biodrach i patrzyłam na wielki bałagan panujący w moim pokoju. Na podłodze jakieś rzeczy, kartki, książki. Biurka to wprost nie widać. Sama nie wiedziałam od czego mam zacząć. Zrezygnowana usiadłam na moim rozkopanym łóżku. I chyba nici z moich zakupów. Teraz to miałam ochotę porozmawiać z którymś z chłopaków. Nie rozmawiałam z nimi od wtorku. Co dziennie wracałam do domu zamykałam się w pokoju, Niall przynosił mi coś do jedzenia i picia. Nie schodziłam na dół bo się bałam. Byłam pewna na 100%, że go tam spotkam i dla tego nie schodziłam. Siedziałam tutaj pod pretekstem, że mam dużo nauki i takie tam. Co prawie nie mijało się z prawdą. Jesteśmy dopiero w pierwszej klasie liceum, a z matmy mamy zadane trzy razy więcej niż inni. Trafiliśmy na takiego nauczyciela który uczy nas jak radzić sobie ze stresem w czasie lekcji, kartkówek i takich tam dupereli. Jakoś nam to nie pomaga, a wręcz przeciwnie. 
- Cześć. O boże...- Liam stanął w drzwiach i chwycił się za głowę widząc mój pokój w pięknym układzie ''wszystko na ziemi''.
- Hej. Wiem, że jest burdel, ale sama nie wiem od czego mam zacząć.- Uśmiechnęłam się do niego.
- No może najpierw znajdź biurko, a później odkop podłogę.- Zamknął za sobą drzwi i usiadł obok mnie.
- Podłogę widać. Tak trochę. Ale nie miałam czasu tego sprzątać. Uczyłam się.
- No przecież nic nie mówię. U Harry'ego jest gorzej.
- Ależ mnie pocieszyłeś.- Wstałam i podeszłam do tego miejsca gdzie powinnam się spodziewać biurka. Nie zwracałam na kuzyna uwagi dopóki nie włączyła na moim laptopie który leżał na łóżku czegoś czego często słuchałam.( ..... ) A właściwie to tylko jednego co odtwarzałam sobie na okrągło.
But I wanna tell them
I wanna tell the world 
That you're mine, girl
 Spojrzałam na Liam'a, a ten od razu uśmiechnął się lekko do mnie. Usiadłam obok niego. Z moich oczu zaczęły sączyć się słone kropelki. Brakowało mi ich wszystkich, a Malika to już w szczególności. Przez te dni gdy z nim nie rozmawiałam zaczęłam rozumieć moje uczucia co do niego. Nie wiem czy go kocham, ale czuję do niego coś co nie pozwala mi normalnie funkcjonować bez niego. Liam objął mnie ramieniem. 
- Nie płacz mała. Wszystko się ułoży.- Spojrzałam w jego oczy. Wydawał się taki pewny swoich słów. Ale dlaczego ja nie była tego pewna? 
- Liam tęsknię za nim. Za jego głosem, dotykiem, wyglądem. Za tym jak mi dokucza, jak się ze mną droczy. Tak bardzo mi go brakuję.
- To idź do niego. On czeka. Sam się boi coś zrobić, bo nie wie jak na to zareagujesz. 
- Boję się Li. Wtedy gdy on był taki zły, ja... Znów czułam ten paraliżujący strach. Chcę go dotknąć, przytulić ale nie mogę. 
- Alex, wiem, że jest ci trudno ale sama musisz przyznać, że nie możecie bez siebie żyć. Ty i on. Siedzicie całymi dniami w pokojach. Ty nie chcesz schodzić bo się boisz, że go zobaczysz. On nie chce schodzić bo nie chce się na ciebie natknąć abyś bardziej się do niego nie zraziła. Cholera jasna! Weźcie się w garść bo to nas wszystkich już męczy.- Otarłam policzki łez i wstała chwytając go za rękę.- Co ty robisz?- Wstał posłusznie.
- Idziemy na dół.- Otworzyłam drzwi i zeszłam na dół nie czekając na niego. W salonie zastałam wszystkich, no prawie. Brakowało tylko Zayn'a. Usiadłam obok loczka.
- Hej.- Uśmiechnęłam się do nich. Wszyscy to odwzajemnili. 
- No wreszcie. A gdzie Liam?- Spojrzałam na schody ale go nie zobaczyłam. 
- Nie wiem. Może zachciało mu się posprzątać u mnie w pokoju. 
- Na pewno nie. Już próbowałem.- Harry wywrócił oczami. pokręciłam głową z lekkim uśmiechem. 
- To dlatego chcesz spać ze mną! - Podskoczyłam lekko na krzyk Lou. Spojrzałam na niego. Siedział z groźną miną i wskazywał palcem na Hazzę. 
- Co? Oczywiście, że nie...- Nawet ja wiedziałam, że kłamie. 
- Foch! Jak posprzątasz u siebie możesz wrócić do mnie. - Zaśmiała się i wymieniłam z Horanem porozumiewawcze spojrzenia. Harry teraz siedział smutny bo będzie musiał posprzątać w pokoju, Lou siedział obrażony bo przyjaciel go wykorzystał, Niall siedział z nosem w telefonie i za każdym razem gdy było słychać wibrację szczerzył się jak głupi do sera, Liam nie schodził na dół ( może serio sprząta mi w pokoju) co by wytłumaczyło długość jego nie przybycia do nas, Zayn pewnie siedzi u siebie tak jak to mówił Li.
- Alex? Możemy porozmawiać?- Odwróciłam się szybko i zobaczyłam stojącego za mną mojego przyjaciela. Pokiwałam głową i udałam się za nim na taras. Wyglądał okropnie. Cienie pod oczami, potargane włosy, jak nie Zayn Malik. I to tak trochę prze ze mnie tak wygląda więc mam wyrzuty sumienia. Usiadłam pierwsza, a Malik usiadł jak najdalej ode mnie. Wkurzyłam się i usiadłam obok niego. Był widocznie zdziwiony ale się nie odsunął więc raczej mu to nie przeszkadzało.
- Chciałeś porozmawiać, więc słucham.- Spojrzał na mnie przestraszony moją stanowczością. Wciągnął głęboko powietrze i po woli je wypuścił. Cały czas unikał mojego wzroku.
- Ja chciałem cię przeprosić. Nie chciałem tego powiedzieć, na prawdę. To te nerwy i w ogóle. Wiem, że do niczego nie doszło między tobą, a Nickiem. Ja po prostu byłem zły i chyba zazdrosny.
- Zazdrosny? Ale o co? Cholera Malik.
- Czekaj. Daj mi skończyć. Ja chciałem ci to powiedzieć już dawno ale wiesz byłaś szczęśliwa z Freddiem, później byłaś zła na wszystkich za to co ci zrobił, ale ja w końcu muszę to powiedzieć bo już tak nie potrafię.
- Czekaj, Zayn....
- Kocham cię, Alex.- Widocznie mu ulżyło, ale mnie zatkało. Wiedziałam do czego zmierza ale gdy to usłyszałam to mnie sparaliżowało. No serio, bo co ja mam zrobić? Powiedzieć, że go kocham? Nie bo skłamię. Powiedzieć, że go NIE kocham? Nie, bo też skłamię.
- Alex. Powiedz coś. Krzycz. Cokolwiek.- Nie myśląc dużo pocałowałam go.
Na początku był zdziwiony moją reakcją ale po chwili załapał i sam zaczął mnie całować jakby od tego zależało nasz życie. Nie powiem podobało mi się to. Jego ciepłe usta przyjemnie pieściły moje, jego ręce trzymające mnie pewnie w talii, jego zapach. Wszystko dawało mi wielkie ukojenie, i uczucie że nic nie może się stać złego, że zawsze będę szczęśliwa i bezpieczna.
Odsunęłam się od niego i spojrzałam w jego błyszczące od przypływu radości oczy. Błądził nimi po całej mojej twarzy starając się na siłę zapamiętać jej najmniejszy kawałek, każdą jej niedoskonałość.
- Zawsze ciałem to zrobić.- Uśmiechnął się lekko, co odwzajemniłam.
- Ale wiesz praktycznie to ja cię pocałowałam, pierwsza.
- No bo ja nie chciałem abyś miała mnie za jakiegoś psychopatę który całuję kuzynki swoje przyjaciela.
- Tak, tak. Tłumacz się Malik.
- Właśnie to zrobiłem. Wybaczysz mi?- Przejechał swoimi ciepłymi palcami po moim policzku.
- Oczywiście, że tak. Nawet nie wiesz jak mi ciebie brakowało przez te dni.
- Ależ oczywiście, że wiem.
-....twojego dotyku....
- ....głosu....
-....uśmiechu....
- ....żartów.....
- ....wyglądu....
-....niebieskich oczu.....
- Och weźcie zaraz rzygnę tęczą.- Odwróciliśmy się w strony drzwi tarasowych. Stała w nich czwórka uśmiechniętych chłopaków. Znaczy trójka się uśmiechała, a jeden się krzywił.
- Oj, Harry zobaczmy jak ty się zakochasz.- Liam szturchnął go lekko.
- Ja się nie zakocham. Eee, gołąbeczki to jesteście razem czynie?- Malik spojrzał na mnie, a ja się uśmiechnęłam.
- Oczywiście, że nie, Malik za wysokie progi jak dla ciebie.- Szturchnęłam go w ramie. Odchodząc słyszałam jeszcze jego piękny melodyjny śmiech który działała na mnie jak marihuana, czyli wywołując u mnie na twarzy wielki uśmiech.