wtorek, 5 lutego 2013

EPILOG!!!

3 LATA PÓŹNIEJ.

- Mamo! Mamo! Max rozlał mleko!- Głos dziewczynki wybudził mnie z błogiego snu tak samo jak Zayn'a. Przede mną pojawiał się roześmiana twarz trzyletniej dziewczynki o dużych brązowych oczach i ciemnych włosach które opadały jej na czoło.
- A dlaczego nie krzyczysz tato, tato, tato?- Zayn podparł się na łokciach i spojrzał na naszą córeczkę. Uśmiechnęła się do niego słodko.
- Tato! Tao! Max rozlał mleko!- Zaśmiałam się, a Malik lekko skrzywił. 
- Sam tego chciałeś kochanie. A teraz ruszać się już!- Zayn porwał naszą córkę, a ja zeszłam na dół aby pomóc młodszemu dziecku. Max siedział na podłodze, a obok niego kałuża mleka. Dwulatek spojrzał na mnie lekko załzawionymi oczkami.
- Hej kochanie, co się stało?- Wzięłam dwulatka na ręce i posadziłam na blacie kuchennym.
- Bo mi skóla penka.- Wyciągnął przed siebie rączkę i pokazał mi paluszek na którym była mała kropeczka krwi.
- Oj mój bohaterze. Skóra ci nie pęka, spokojnie. Musiałeś się lekko czymś ukłuć. Zaraz nakleimy plasterek, dobrze?- Pocałowałam malca w czoło i zaczęłam szukać w szafkach pudełka z plasterkami.
- A wujek Lou mówil, ze to skóla penka.- wyciągnęłam z pudełeczka jeden plasterek z Kubusiem Puchatkiem i przykleiłam na palec malca.
- Musisz powiedzieć wujkowi Lou, że on się nie zna i ma nie gadać głupot, dobra?- Chłopczyk pokiwał głową, a gdy ściągnęłam go z blatu poleciał na górę krzycząc, że jest bohaterem i ma plasterek. Pokręciłam głową z uśmiechem i zaczęłam ścierać rozlane mleko. 
Weszłam do salonu i pootwierałam okna. W końcu lato niech się przewietrzy. Właściwie to dziś są urodziny Melindy. 1 sierpnia, a jutro Max'a. Chłopczyk jest rok młodszy od niej i szczerze myślałam, że też urodzi się 1 sierpnia ale nie on miał inne plany. Przechodząc obok komody poprawiła zdjęcia które stały przekrzywione. Było tam kilka zdjęć moich i Zayn'a, z naszego ślub, z koncertów, ze ślubów chłopaków. Ale dwa zdjęcia za każdym razem wywoływały u mnie uśmiech na twarzy. 
Melinda gdy poszła z tatą na sesję zdjęciową i mały Max gdy chłopaki zabrali go na jakiś tor wyścigowy czy coś.
Jeszcze miał małą rankę na nosku gdy wbiegł w drzwi i trafił na zamek. Na niego trzeba szczególnie uważać ponieważ wdał się we mnie. Może zrobić sobie krzywdę obojętnie czym. A za to Melinda jest ostrożna ale też ma w sobie diabełka.
- Kochanie gdzie jest ta niebieska bluzka Max'a?- Oho, Zayn zabrał się za ubieranie dzieci. Będzie ciekawie.
- Na drugiej półce w szafie od strony okna.!- Sama też postanowiłam się ubrać. Przechodząc po korytarzu słyszałam śmiechy Max'a dochodzące z jego pokoju. Uśmiechnęłam się pod nosem i weszłam do naszej sypialni. Poprawiłam łóżko i zabrawszy swoje rzeczy udałam się do łazienki. Wykonałam poranną toaletę i związałam swoje długie blond włosy w koka na czubku głowy. Nałożyłam trochę podkładu na twarz i pomalowałam  rzęsy. Nie zmieniłam się dużo przez te trzy lata. No może włosy mi urosły, a tak nadal wyglądam tak samo.
Zeszłam na dół, a tam nadal pusto. Postanowiłam poszykować mojej rodzince śniadanko. Spojrzałam na zegarek. 10. O jedenastej mieli odwiedzić nas chłopcy z żonami. Jeszcze żaden nie miał dziecka ale u Liam i Dan było w drodze tak samo jak u Lou i El.
Dla dzieci przyszykowałam ich ulubione płatki czekoladowe, a dla mnie i Zayn'a zrobiłam tosty. No i dla niego kawę. Ja nadal jej nie toleruję. Ble.
- Mamo, mamo, a tato powiedział, że nie będę mogła mieć męża.- Do kuchni wbiegła ubrana Melinda i stanęła przede mną z oburzoną miną.
- Co ten tata wygaduję.- Z góry zszedł Zayn z Max'em na rękach.- Oczywiście, że będziesz mogła mieć męża. Tata nie ma nic do gadania, a teraz siadaj i jedz śniadanko.- Dziewczynka wystawiła język do swojego taty i zajęła miejsce obok Max'a. Usiadłam,a obok mnie Zayn.
- Jak to nie mam nic do gadania.? Przecież jestem jej ojcem więc mam dużo do powiedzenia.- Malik z oburzoną miną zaczął konsumować swoje śniadanie.
- Oj kochanie spokojnie. Dasz sobie radę.- Pocałowałam go w policzek i zaczęłam konsumować swoje śniadanie co chwilę zerkając na dzieci. Kiedyś Melinda włożył Max'owi łyżeczkę do oka i od tej pory razem z Zayn'em pilnujemy ich przy każdym posiłku.
- Tato ja mam pasterek.- Chłopczyk odłożył łyżkę na stół i uśmiechnął się do nas pokazując palce z Kubusiem Puchatkiem.
- Jaaa mam ci taki dała?- Max pokiwał główką.- Kurdę, a mi takich nie dawał. Ciekawe czemu?
- Bo mnie kocha baldziej.- Max znów zaczął jeść swoje płatki. Zaśmiałam się cicho pod nosem.
- Aaa to tak? Czyli mnie to już nik nie kocha?- Spojrzał na mnie, później na Max'a zafascynowanego płatkami, a na koniec zostawił swoją córeczkę.
- Ni odpowiem ci bo nie pozwalasz mi mieć męża.- Nie wytrzymałam i zaczęłam się śmiać.
Dzwonek do drzwi przerwał naszą konferencję, a ucieszone dzieci pobiegły otworzyć osobą których się spodziewały. Zaniosłam do kuchni wszystkie naczynia i wróciłam do salonu w którym siedziała już cała banda.
- Louis? Powiedz mi dlaczego wciskasz mojemu synowi kit, że skóra pęka i wtedy leci krew?- Chłopak spojrzał na mnie, a potem na Max'a.
- Wydałeś mnie.- Wskazał na niego palcem, a malec się zaśmiał.
- Noe ja tylko mam mondrą mamusię i ona sama wiedziała, ze tak się nie lobi.- Wszyscy się zaśmiali, a ja dołączyłam do swojego męża.
- Tak, masz mądrą mamusię, ale to nie zmienia faktu, że mnie wkopałeś.- Mały objął Lou swoimi małymi rączkami. Wyglądał tak słodko gdy to robił.
- Ooo żebyś miał takie podejście do swojego dziecka jak do mojego to będzie dobrze.- Uderzyłam Zayn'a w żebra żeby się zamknął.
- Ooo żebyś tylko córki upilnował. Harry zdradza jej jak ma podrywać facetów. A po za tym nie chcesz wiedzieć co on jej dał w prezencie.- Parsknęłam śmiechem, a Zayn zrobił się czerwony na twarzy.
- Lepiej o tym nie wspominaj. Dzisiaj od samego rana Melinda jest zła na Zayn'a bo on nie pozwala jej mieć męża także dziś unikamy tego tematu.- Przytuliłam się do swoje męża, a on nadal siedział zły.
- Harry! nie waż się jej nic mówić jeżeli chcesz mieć w przyszłości dzieci!- Jego krzyk wystraszył wszystkich, a w szczególności Max'a który wyciągnął za kanapy swój miecz świetlny.
- Mamo tata znów zamienia się w potwola.
- Nie Max'iu on się zamienia w kretyna którego mocno kocham.- Pocałowałam Malika w usta. Patrząc na wszystkich z uśmiechami na twarzach, na biegające dzieci które są moje czuj się szczęśliwa. Kiedyś nie sądziłam, że będę miała takie szczęście, a teraz? Teraz mam dwójkę wspaniałych dzieci, niesamowitego męża i najlepszych przyjaciół. Nic więcej mi nie potrzeba.
 Oto cała moja historia.....

4 komentarze:

  1. będą jeszcze jakieś rozdziały ? np extra czy coś takiego ?

    OdpowiedzUsuń
  2. Jej super Dzisiaj calutki dzień czytałam twoje opowiadanie. I muszę stwierdzić ze jest Zajebiste :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super opowiadanie!!!Pisz następne!!!!OLA:P

    OdpowiedzUsuń
  4. 23 years old Systems Administrator II Xerxes Marlor, hailing from North Vancouver enjoys watching movies like Major League and Gardening. Took a trip to Harar Jugol and drives a Bronco. odkryj wiecej

    OdpowiedzUsuń