wtorek, 5 lutego 2013

Rozdział 34 ! ' I tak wiem, że mnie kochasz mężu.'

30 październik.

Otworzyłam oczy i stwierdziłam z przerażeniem, że to już dziś. Spałam sama w naszym nowym domu. Chociaż nie, nie sama. Były ze mną dziewczyny. Melinda jest już u opiekunki która będzie jej dziś towarzyszyć na weselu. Zayn spał u chłopaków, jeżeli w ogóle spał. Wczoraj pożegnaliśmy się gdy przyszły dziewczyny i zaczął się mój wieczór panieński. 
- Alex! Alex! Wstawaj! Dzisiaj masz ślub!- Do pokoju wpadła uśmiechnięta Jess. Zaśmiałam się pod nosem i wygrzebałam się z pościeli. Jakoś dziwnie tutaj było bez małe w łóżeczku albo Zayn'a obok mnie. 
- Wiem! Wiem!- Dopowiedziałam jej i razem zaczęłyśmy się śmiać. Wszystko układało się wprost znakomicie. Mała rosła i była zdrowa, a między mną a Zayn'em było wspaniale. 
- To dobrze, że wiesz, a teraz marsz na śniadanie i czas się szykować.- Do pokoju weszła reszta dziewczyn. Znaczy Dan, El, Meg, Ann i Per. Tak, zaprzyjaźniłam się z Perrie. To na prawdę spoko laska jest.
- Myślisz, że ja coś zjem? Idę się od razu umyć.- Wyminęłam je i weszłam do łazienki. Była cała w białych płytkach co mi nie odpowiadało, ale Zayn'owi się to podobało więc tak zostało. 
Wzięłam szybki prysznic po czym ubrałam bieliznę i wróciłam do swojego pokoju. Dziewczyny już czekały aby mnie przyszykować. Usiadłam na krześle, a one zaczęły robić mi makijaż i fryzurę. Czułam jak robię się o raz bardziej zdenerwowana. Gdy nadszedł czas na ubranie sukni ręce zaczęły mi się trząść, a serce biło tak, że myślałam iż zaraz mi wyleci. 
Stanęłam przed lustrem i ujrzałam blondynkę która wyglądała jak księżniczka. Tak, wróciłam do swojego naturalnego koloru włosów. Trochę z namowy Jess która nadal chce zabić stereotyp tępej blondynki, a trochę z namowy Zayn'a. Zeszłam na dół i stanęłam na środku naszego beżowego salonu. Wszędzie były kwiaty które trochę mnie denerwowały ale spoko niech sobie stoją. Oprócz Per (która się nie zgodziła) wszystkie dziewczyny były moimi druhnami, a chłopaki mieli dziś stanąć po stronie Malika. Szczerze? Dopiero teraz dotarło do mnie to, że dziś się ożenię. 
- Uśmiechnij się dziś twój ślub.- Jess tryskała dziś energią co było niebezpieczne. Wyszczerzyłam się do nich szeroko rozkładając ręce. 
- Gdzie oni są.....?- Wypowiedź Dan przerwał dzwonek do drzwi. Otworzyłam szeroko oczy. El poszła otworzyć, a ja spojrzałam przerażona na dziewczyny. Wszystkie miały takie same piękne beżowe sukienki bez ramiączek  do kolan z czarnym pasem pod biustem. 
- Powiedzcie im, że dojadę sama. Już.- Mój głos drżał z przerażenia, ale Jess poszła spełnić moją prośbę. Coś im tam powiedziała, że jeszcze muszę się napić i przyjedziemy same, a Malik ma stać przy ołtarzu. 
- Alex co ty odwalasz?- Perrie spojrzała na mnie lekko zła. 
- Kurwa ja nie dam rady. A co jeżeli on powie nie? Co jeżeli się rozmyśli?- W głowie miałam same czarne scenariusze. 
- Co ty pierdolisz? Macie razem śliczną córeczkę, pasujecie do siebie, kochacie się. Na pewno nie powie nie. Ale ty go teraz nieźle straszysz. Gdybyś widziała jego minę, padłabyś.- Jess machała rękami na wszystkie możliwe strony. 
- Alex szybka piłka. Jeżeli chcesz za niego wyjść to trzeba jechać. Limuzyna czeka. Pojedziesz z nami.- Meg spojrzała na mnie wyczekująco, a ja kiwnęłam sztywno głową. Ubrałam swoje białe bolerko, a dziewczyny doczepiły mi welon. Wyszłyśmy z domu, a mnie oślepił błysk fleszy. Uśmiechnęłam się i razem z dziewczynami jakoś z pomocą ochroniarzy dotarłyśmy do limuzyny. Usiadłam przy oknie i zaczęłam się zastanawiać co się właściwie dzieje w okół mnie. Wczoraj byłam taka pewna, że jestem gotowa go poślubić, a dziś? Czuję nie pokój i mam jakieś dziwne myśli. 
Samochód się zatrzymał, a do mnie z przerażeniem doszedł fakt iż jesteśmy pod kościołem. Dziewczyny wysiadły jako pierwszy aby zbadać teren. Znaczy zobaczyć, czy Malik jest w środku. Jess kiwnęła do mnie ręką więc ostrożnie wyszłam z samochodu przy pomocy kierowcy. Przed kościołem stało kilka osób, opiekunka z Mel. Harry, Louis i Liam podeszli do mnie z uśmiechem. Po chwili w moich ramionach tkwiła również Mel.
- Jakaś ty piękna. Zaraz się poryczę.- Louis przytulił do siebie Eleanor. Zaśmialiśmy się, a z kościoła wyszedł tata Malika który miał odprowadzić mnie do ołtarza. Dziewczyny zabrały Mel i wraz ze swoimi chłopakami weszły do kościoła.
- Gotowa?- Tata Zayn'a podał mi ramię z uśmiechem. Pokiwałam głową i lekko się uśmiechnęłam. Stanęliśmy przed drzwiami i czekaliśmy aż się one otworzą i zaczną grać. Dłonie miałam zimne, ściskałam z całych sił bukiet z czerwonych róż aby nie było widać jak ręce mi się trzęsą. Drzwi się otworzyły, a ja uśmiechnęłam się lekko i razem z moim przyszłym teściem zaczęłam po woli kroczyć przed siebie. 

Narrator.

Gdy rano Zayn przyszedł po swoją przyszłą żonę został spławiony. Całą drogę do kościoła zastanawiał się czy czasem się nie rozmyśliła ale gdy zobaczył, że jego tata wychodzi wraz z Jess z kościoła wiedział, że ona już tu jest. Chłopaki stanęli u jego boku, a dziewczyny po drugiej stronie uśmiechając się szeroko. Jego serce biło tak głośno, że aż się zastanawiał czy czasem ktoś tego nie słyszy. Gdy drzwi się otworzyły, a muzyka zaczęła grać potrafił wpatrywać się tylko w jeden punkt tak samo jak Alex. Zobaczyła go stojącego zdenerwowanego przed ołtarzem czekającego na nią. Wyglądał jeszcze piękniej niż zawsze. Całe obawy towarzyszące dziewczynie odpłynęły i została tylko wielka chęć stanięcia obok niego.
Szła z jego tatą uśmiechając się nie śmiało i patrząc na niego. Wyglądała jak księżniczka. Jest tylko jego, a on tylko jej.

Alex.

Gdy poczułam dłoń Zayn'a na swojej poczułam jak jakieś ciepło wybucha we mnie od środka. Uśmiechnęłam się do niego szeroko i razem złączyliśmy nasze palce razem. Stanęliśmy przodem do ołtarza i czekaliśmy aż będziemy mogli powiedzieć sobie wieczne tak. 
- Czy ty Zayn'ie Maliku zgadzasz się wziąć tą o to tutaj Alex za żonę i ślubować jej wierność i uczciwość małżeńską?- Poczułam obawy i strach. Może powiedzieć nie. Jeszcze nie jest za późno.
- Tak.- Uśmiechnęłam się, a w moich oczach pojawiły się łzy. nie tylko u mnie. Dziewczyny szlochały po cichu, a Louis ryczał jak baba. 
- Czy ty Alexnadro jakaś tam.- Zaśmiałam się jak każdy inny.- zbadasz się wziąć za męża tego o to tutaj Zayn'a i ślubować mu wierność i uczciwość małżeńską?- W jego oczach mogłam odczytać niepokój i strach przed moją odpowiedzią. Po moim policzku spłynęła jedna łza.
- Tak.- Zayn wypuścił powietrze i uśmiechnął się do mnie szeroko. Kiedyś mi powiedział, że jego ulubioną częścią ceremonii ślubnej jest to gdy ksiądz mówi, że już jest się małżeństwem.
- A zatem mocną nadaną mi przed Boga ogłaszam was mężem i żoną. Możesz pocałować swoją małżonkę.- Uśmiechnęłam się i poczułam jak Zayn łapie mnie za policzki i złącza nasze usta w pocałunku. Wszyscy zaczęli klaskać, a my oderwaliśmy się od siebie i chwyciwszy za ręce wyszliśmy z kościoła za naszymi gośćmi. Zostaliśmy obrzuceni ryżem z pieniędzmi i wszyscy zaczęli robić nam zdjęcia. Reporterzy jak i goście. 
- Ej Malik weź ją jeszcze raz pocałuj tak ślicznie wyglądacie.- Louis ocierał z policzków łzy, i uśmiechnął się do nas. Znów Zayn mnie pocałował ale tym razem dłużej. 
*
Pierwszy taniec. Szlag. Ja nie umiem. Ale przecież muszę no nie?(piosenka) Orkiestra zaczęła grać, a Zayn porwał mnie w taniec. On dobrze wiedział, że nie umiem tańczyć i nie zamierzał mi darować.
- Rozluźnij się moja żono.- Zaśmiałam się i spojrzałam mu głęboko w oczy. Nagle umiałam tańczyć. Pozwoliłam mu się prowadzić. Manewrował mną i robił co chciał. Okręcił mnie i przyciągnął blisko siebie złączając nasze usta w pocałunku. Uśmiechnęłam się i ostatni raz musnęłam lekko jego usta swoimi. Przytuliłam się do niego i zacisnęłam mocno powieki aby się nie rozpłakać.
- Kocham cię.- Usłyszałam szept Zayn'a przy moim uchu. Podniosłam głowę i znów napotkałam te jego brązowe oczy.
- Ja ciebie też.- Z moimi słowami zakończyła się piosenka, a goście zaczęli bić nam brawo. Razem z Zayn'em udaliśmy się do stołu aby zjeść obiad. Ogólnie nie byłam głodna, ale Malik nie pozwolił by mi odejść gdybym czegoś nie zjadła.
Wszystko było takie idealne. Nikt nie był smutny każdy się uśmiechał. Nawet Nick który nadal coś do mnie czuję ale nie chce niszczyć tego co jest między mną, a Malikiem.
- Harriet ktoś chce z tobą rozmawiać.- Harry wydawał się zdenerwowany, ale starał się to ukryć. Ha! Jakby to było możliwe. Pocałowałam go w policzek i wyszłam z sali kierując się do wyjścia z restauracji. Na ławce pomiędzy drzewami siedział Freddie(?). Tak to chyba on. Westchnęłam i ruszyłam pewnym krokiem przed siebie. Stanęłam przed nim, a on wstał i uśmiechnął się do mnie ciepło.
- Cześć Alex.- Podał mi dłoń której nie ujęłam. Przytuliłam go do siebie, Kiedyś byliśmy razem i to on to zespół ale nie chce aby między nami były jakieś chłodne stosunki.
- Hej.- Uśmiechnęłam się do niego ukazując w policzkach delikatne dołeczki. W moim wypadku nie były one słodkie jak u Harry'ego.
- Wyglądasz jak księżniczka. A gdzie twój księciu?
- Księciu zapewne zabawia młodszą księżniczkę.- Uśmiechnęłam się do niego ciepło i zatonęłam w jego oczach.
- Ach tak. Zapomniałem jesteś mamusią. Wracasz we wrześniu do szkoły?
- Nie wiem. Znaczy chłopaki zaczynają trasę, a Zayn nie chce się z nami rozstawać, a ja nie chce rozstawać się z nim więc chyba będziemy jechały z Melindą wraz z nimi.- W jego oczach pojawił się lekki smutek.
- No tak. Teraz jesteście już prawdziwą rodziną. A więc jak się czujesz w roli matki i idealnej żony?
- W roli matki czuję się świetnie, a w roli żony to jeszcze nie wiem. Ale niby to tylko podpis na papierku ale szczerze to człowiek czuję w środku coś innego. To takie uczucie jakby się z kimś połączyć duszą. Wiem, że to głupie ale tak się czuję.
- Cieszę się, że jesteś szczęśliwa. Mam nadzieję, że będzie tak zawsze.
- Dziękuję. A jak ci się układa z Kim? Dziewczyny mówił, że nieźle.
- No tak. Zmieniła się i myślę, że spędzimy razem jeszcze kilka wspaniałych lat.
- Alex? No wreszcie. Chcą zrobić nam zdjęcia z małą. O hej Freddie.- Zayn podszedł do nas z małą na rękach. Spojrzałam przelotnie na Freddiego. Uśmiechał się.
- Cześć. Spadam Kim czeka. Wszystkie dobrego na nowej drodze życia i żeby wam Melinda zdrowo rosła.
- Dziękujemy.- Uśmiechnęłam się do niego i spojrzałam ostatni raz w te jego oczy. Będę za nim tęsknić. Nie wiem dlaczego ale poczułam jakby to nasze spotkanie było ostatnim. Patrzyłam jeszcze chwilę za nim, aż zniknął za drzewami.
- No i jak moja żona? Żałujesz, że powiedziałaś tak?- Wzięłam od Zayn'a Melindę i razem po woli zaczęliśmy iść w kierunku wejścia.
- Tak.- Zayn wytrzeszczył oczy.- Mogłam wziąć letszą suknię. Ta jest cholernie ciężka, ale nie bo dziewczyną się spodobała.
- Weź mnie nie strasz.- Zaśmiałam się cicho.- Wyglądasz przepięknie.
- No przecież wiem.Ja zawsze wyglądam przepięknie. Prawda Melinda?- Dziewczynka za gaworzyła jakby sama do siebie.
- Nie ma to jak skromność.
- I tak wiem, że mnie kochasz mężu.- Wkroczyliśmy razem na salę i już nic nie mogło się zepsuć. 

1 komentarz:

  1. Ciekawie piszesz na prawdę;) nawet nie wiem kiedy przeczytałam wszystko. Fajnie, że dajesz zdjęcia. Dodałam do obserwowanych, bo już nie mogę doczekać się co dalej ;)
    zapraszam do mnie : http://silenceofdemon.blogspot.com/ :))

    OdpowiedzUsuń