niedziela, 3 lutego 2013

Rozdział 33 ! 'No przecież się pytam czy się zgadzasz, no nie?'

Noc minęła nam dość spokojnie. Mała obudziła się tylko raz bo była głodna. A tak to spała jak aniołek. Ale nie tylko ona. Zayn też spał jak kamień, nawet płacz małej go nie obudził. Najwyraźniej musiała go wymęczyć. Taki mały człowieczek a jednak potrafi wymęczyć dorosłego faceta! No skandal normalnie. Przykryłam Malika i sprawdzając czy Mel aby na pewno śpi zeszłam po woli na dół. Wszędzie było cicho. Ale co się dziwić była dopiero siódma rano. Nie wiem dlaczego tak wcześnie wstałam ale byłam całkowicie wyspana.
Zrobiłam sobie kawę (jakimś cudem mi zasmakowała) i usiadłam w kuchni przy wyspie kuchennej. Z przyzwyczajenia dotknęłam swojego brzucha. Jest już płaski. A przecież jeszcze trzy dni temu było w nim nasze maleństwo. To niesamowite jak szybko może się coś zmienić. Szczerze wam powiem, że bałam się porodu. Przecież moja mama umarła właśnie przy moim porodzie. Bałam się, że ze mną będzie tak samo. Na szczęście nie było. I teraz mogę się cieszyć swoim dzieckiem z moim narzeczonym. Jej jak to fajnie brzmi. Coś mnie podkusiło aby pójść na górę i zobaczyć czy Melinda nadal śpi. Skierowałam się do mojego pokoju który teraz dzieliłam z Malikiem. Wstawiliśmy tam łóżeczko dla małej, i wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy. Cóż mój pokój jest większy niż jego więc było trzeba to wykorzystać, co nie?  Chociaż i tak długo tutaj nie zabalujemy ponieważ na przeciwko domu chłopaków Zayn kupił dla nas dom. Niby potrzeba jeszcze jakiś ostatnich poprawek nim się wprowadzimy ale jest już ta świadomość, że nie długo będziemy tylko w trójkę, chociaż na przeciwko chłopaków także nie wiem czy tylko w trójkę. Otworzyłam po cichu drzwi i zobaczyłam, że Zayn siedzi na łóżku z Mel na rękach. Uśmiechnęłam się na ten widok i usiadłam obok niego.
- Długo już nie śpisz?- Zayn kołysał lekko dziewczynkę na rękach, a ta wpatrywała się raz w niego, a raz we mnie. Tak jakby starała się zapamiętać najmniejszy fragment naszych twarzy.
- Nie. Przed chwilą wstałam. Płakała?
- Nie. Obudziłem się i zobaczyłem, że cię nie ma więc sprawdziłem czy ją zabrałaś a ona sobie leżała.
- Spryciula jak wychodziłam to spała.- Poprawiłam kocyk na jej główce i pocałował w czółko. Wyglądała tak nie winie, że aż niewiarygodnie.
- Mądra jest. Obudziła cię w nocy?
- Tylko raz. Była głodna.- Podeszłam do swojej szafy i zaczęłam w niej grzebać. Przecież nie mogę chodzić w piżamie.
- Alex? Ona chyba chce jeść ale ja się tam nie znam.- Zayn podał mi dziewczynkę i opuścił pokój zostawiając nas same.
- Ojciec myśli, że ja się znam?- Mimo wszystko spróbowałam ją nakarmić i tatuś Malik trafił. Mała była głodna. Ponosiłam ją jeszcze i klepałam w plecki aby jej się odbiło. gdy tylko to się stało wyszła z nią z pokoju w celu poszukania jej chwilowej niańki. Gdy tylko wyszłam z pokoju natknęłam się na Louisa.
- Lou weźmiesz ją na chwilę? Muszę się ubrać.- Uśmiechnęłam się do niego, a chłopak pisnął wesoło.
- Jeszcze się pytasz. mogę ja od ciebie odkupić jak chcesz.- Wziął ją na ręce i zaczął robić do niej jakieś dziwne mimy.
- Dzięki nie skorzystam. Zaraz ją wezmę.- Pocałowałam Mel w główkę i wróciłam do pokoju. Wzięłam rzeczy i udałam się do łazienki. Szybko się umyłam i przywróciłam stan swojej twarzy do mniej więcej dobrego. Ubrałam się i od razu skierowałam się na dół. Wszyscy siedzieli w jadalni i jedli śniadanie.
- O, Alex siadaj. Co chcesz?- Zayn odsunął mi krzesło i spojrzało na mnie z wyczekującą miną.
- Ja podziękuję. Później zjem. Lou daj ją bo się nie najesz.
- Nie. Ja sobie dam radę. Patrz.- Odwrócił się do Hazzy a on zaczął go karmić. Zaczęłam się śmiać.
- Musisz coś zjeść.- Zayn nałożył mi naleśnika.- Sama czy mam cię karmić jak te debile?
- Poradzę sobie.- Wzięłam do ręki widelec i zaczęłam konsumować.
- I jak Alex już wiesz kiedy Mel jest głodna?- Alan uśmiechnął się do mnie ironicznie. Zabiję dziada.
- Zayn wie to starczy.- Wystawiłam mu język i przybiłam z Malikiem piątkę.
- Eee, ją to chyba trzeba przewinąć.- Harry odsunął się lekko od Melindy. Louis tylko pokiwał głową, że się zgadza z przyjacielem. Wstałam równo z Zayn'em.
- Ja sam.- Spojrzałam na niego dziwnie.
- To może chociaż....
- NIE. Ja sam.- Malik wziął Melindę i poszedł z nią na górę. Usiadłam oszołomiona z powrotem na swoje miejsce.
- To było.... dziwne.- Liam chyba też nie mógł uwierzyć, że jego przyjaciel stał się taki.... sama nie wiem jaki.
- Uwierz mi Li to to nic. On jej nawet leżeć nie pozwala tylko od razu bierze ją na ręce.- Napisałam się soku.
- Ale powinna leżeć. Musi się rozciągać.- Ciocia chyba wiedziała co mówi. Kurde nie chyba tylko na pewno.
- Ja wiem ciociu ale jemu to powiedz. On jest taki opiekuńczy, a nie chcę go urazić.
- Spokojnie pogadam z nim ale później bo właśnie przyjechała El.- Jak na zawołanie Louis'a zadzwonił dzwonek do drzwi, a potem dało się słyszeć kroki które przybliżały się do nas. Do jadalni weszła El z przepraszającą miną.
- Przepraszam, że dzwoniłam. Zapomniałam, że mała już jest. Mam nadzieję, że jej nie obudziłam.- Wstałam i mocno się do niej przytuliłam. Louis również wstał ale on to ograniczył się do wymiany zarazkami.
- Już nie śpi. Chcesz ją zobaczyć?- Dziewczyna z uśmiechem pokiwała głową i podała mi jeszcze dużego misia.- On jest większy od niej.- Dziewczyna się zaśmiała, a ja lekko zapukałam do drzwi. Usłyszałam ciche proszę i otworzyłam drzwi. Zayn właśnie się prostował znad łóżeczka Mel.
- Cześć tatuśku.- El przytuliła się do Malika, a ja podeszłam do łóżeczka w którym leżała dziewczynka. Położyłam obok niej misia, i uśmiechnęłam się do niej. El stanęła obok mnie.
- Jejku jaka śliczna.- Zasłoniła sobie usta ręką i wpatrywała się w małą.- Oczy to ma po ojcu.- Z tym zdaniem zwróciła się do Zayn'a który stanął obok nas.
- Dzisiaj o 22 będzie miała cztery dni.- Malik wypiął dumnie pierś, że zapamiętał o której godzinie urodziła się jego córeczka.
- Długo się męczyłaś?- Wyjęłam Mel z łóżeczka i podałam ją El która ujęła ją delikatnie.
- Jakieś trzydzieści minut od przyjazdu do szpitala.- Nie byłam dokładnie pewna ale coś koło tego.
- Daj owinę ją i możesz ją na dół wziąć.- Malik chyba serio przejął się rolą ojca. Byłam bardzo ciekawa jak sobie poradzi z owinięciem ją kocykiem. Ku mojemu zdziwieniu szło mu doskonale. Znów El wzięła małą na ręce i po woli zaczęła z nią iść na dół. Szłam z Malikiem za nią i nie mogłam wyjść z podziwu.

- Zayn idziesz ze mną i Mel na spacerek?- Chłopak spojrzał na mnie zdziwiony. Uśmiechnęłam się do niego i spojrzałam na szczęśliwych chłopaków i El patrzący na Melindę.
- Nie sądzisz, że to za szybko?- Szkoda, że ciocia już pojechała. Wytłumaczyłaby mu wszystko tak samo jak mi.
- Rozmawiałam z ciocią i powiedziała, że możemy dziś wziąć ją na spacer tak do godziny. Podobno będzie jej się lepiej spało.
- No dobra. To ja przyniosę jeszcze jakieś jej rzeczy.- Pocałował mnie w pliczek i zniknął na schodach. Mam nadzieję, że na razie nie będzie głodna. Jest dopiero po 14, a ona już jadła trzy razy od rana. Ale to niby dobrze. Ja tam się nie znam ale tak czytałam.
Zayn podał mi dodatkowe ubranka dla małej. Ubrałam jej jeszcze jeden komplet i czapeczkę na głowę. Zawinęłam ją lekko w kocyk i położyłam do wózka, po czym przykryłam jeszcze jednym kocykiem.
- Nie będzie jej za gorąco?- Liam stał i patrzył na dziewczynkę ubraną jak na  zimę.
- Liam ona jest mała i szybko traci ciepło. A po za tym wiecie, że ona już podnosi główkę?- Malik stał i wymądrzał się czego on to nie wie.
- Zobaczysz jak zacznie boksować i dostaniesz w zęby.- Niall pomachał mu przed nosem bułką, i uśmiechnął się do nas. Chyba tylko on nie trzymał na rękach Mel, ale mówił mi kiedyś, że tak będzie. On po prostu boi się, że jej coś zrobi, a na dzieci gwarancji nie dają.
Zayn wyjechał ostrożnie wózkiem i pomału szedł uśmiechając się do mnie lub do małej. Wyglądał na takiego szczęśliwego i dumnego. Kierowaliśmy się do parku by po chwili usiąść na ławce. Malik bujał lekko wózkiem aby Melinda mogła usnąć.
- Zayn nie żałujesz?- Musiałam zadać mu pytanie które nurtowało mnie od dłuższego czasu. Nawet gdy byłam w ciąży to zastanawiałam się czy nie odejść od niego i wyjechać. Tak aby miał spokojne życie bez ciężaru na plechach.
- Ale czego?- Objął mnie ramieniem i pocałował w czoło.
- No, że ja tutaj obok ciebie siedzę, że to ja jestem twoją narzeczoną, że masz dziecko w tak młodym wieku. No wiesz tego wszystkie co się stało.
- Alex kocham cię i wybacz ale: Pojebało cię? Kocham cię najbardziej na świecie i nie żałuję niczego, rozumiesz? To, że jestem ojcem w tak młodym wieku to wspaniałe. Będę miał więcej sił gdy Mel podrośnie.
- Nie kłamiesz?- Wolałam się upewnić, niż potem znów żyć w tej głupiej nie pewności.
- Alex, nigdy nie będę tego żałował rozumiesz?- Pokiwałam głową z uśmiechem. Razem spojrzeliśmy na Mel która już usypiała. Jej oczka były takie ciemne i nieodkryte.
- Może już na dzisiaj starczy, co?- Zayn pokiwał głową i tym razem to ja prowadziłam wózek. Oczywiście nie obyło się od zdjęć ale jakoś szczególnie nam to nie przeszkadzało. Mogą robić nam zdjęcia gdy jesteśmy szczęśliwi, razem z naszym małym skarbem który był tak długo przez nas wyczekiwany.
Pod domem stał czarny samochód którego nie poznałam. Spojrzałam na Malika, a na jego twarzy pojawił się mały uśmiech ale nic nie powiedział. Zayn przeniósł wózek przez próg uważając by nie obudzić Mel. W korytarzu wyciągnęłam ją z wózka i skierowałam się do salonu. Chyba już odechciało jej się spać bo znów wpatrywała się we mnie tymi swoimi brązowymi oczętami. Jak tylko zobaczyłam kto nas odwiedził stanęłam wryta i poczułam rękę Zayn'a na mojej talii.
- Dzień dobry.- Przywitałam się kulturalnie nie wiedząc czego mogę się spodziewać. Krzyków, płaczu, nie miłych słów. Wszystko mogło się wydarzyć.
- Witajcie. Przepraszamy, że tak bez uprzedzenia ale nie mogliśmy się dodzwonić do Zayn'a.- Rodzice Malika wstali i uśmiechnęli się do nas przyjaźnie. Spojrzałam zmieszana na mojego narzeczonego i odwzajemniłam uśmiech, nie wiedząc co właściwie zrobić.
- Nic się nie stało. Li mogłeś zadzwonić przyszlibyśmy wcześniej.- Zayn starał się ratować sytuację, ale według mnie robiło się jeszcze bardziej nie zręcznie.
- Nie chcieliśmy zabierać wam przyjemności ze spacerku z malutką.- Mama chłopaka uśmiechnęła się szeroko w naszą stronę, a ja już całkowicie zostałam zbita z tropu.
- Zayn możemy porozmawiać?- Malik zmył się na górę ze swoim ojcem, a ja usiadłam niepewnie na kanapie.
- Ej patrz co kupiłem.- Louis położył mi na kolanach wielką miękką poduszkę.- Pani w sklepie mówiła, że dla takiej małej kruszynki będzie idealna. I możesz ją położyć i trzymać na kolanach jednocześnie. Cud techniki prawda?- Wujek Lou już się sprawdza.
- Dziękuję Lou.- Uśmiechnęłam się i położyłam Melindę po czym zdjęłam z niej kilka warstw ubranek. Uśmiechnęłam się do niej.
- Jak daliście jej na imię?- Całkowicie zapomniałam o tym, że siedzi z nami mama Zayn'a. Wpatrywała się w ciszy w małą i po prostu się uśmiechała, a w jej oczach pojawiły się łzy.
- Melinda.- Przeniosłam z wzrok z Mel na panią Malik. Chłopaki opuścili salon zostawiając nas same. Nie wiedziałam co miałam powiedzieć, jak się zachować.
- Alex ja cię strasznie przepraszam za nasze zachowanie. To był po prostu dla nas szok. To wszystko działo się tak szybko... Chcieliśmy przyjechać przed narodzinami małej ale nie wiedzieliśmy jak zareagujesz, a nie wolno ci było się denerwować, dlatego przełożyliśmy naszą wizytę. Mam nadzieję, że nie będziecie na nas źli. My się na prawdę cieszymy, że jesteście razem.- Uśmiechnęłam się do kobiety pokrzepiająco, a z góry zszedł Zayn ze swoim tatą. Zayn był uśmiechnięty, co wywołało też uśmiech na mojej twarzy.
- No to kiedy planujecie ślub?- Rodzice Zayn'a siedzieli na przeciwko nas i cały czas się do nas uśmiechali przyjaźnie.
- Właściwie to jeszcze o tym nie rozmawialiśmy, ale pomyślałem sobie żeby tak 30 października.- Teraz Zayn spojrzał na mnie.- No wiesz będziesz już pełnoletnia, a Mel już podrośnie. Więc co ty na to?- Patrzyłam na niego zdziwiona i postanowiła go trochę pomęczyć.
- Ach tak? Czyli sam myślałeś o tym kiedy mam się na ciebie skazać i nawet mnie o tym nie poinformowałeś?
- No przecież się pytam czy się zgadzasz, no nie?- Zayn'a opuściła już ta pewność siebie, a ja się zaśmiałam.
- Jasne, że się zgadzam, a teraz przepraszam ale muszę iść nakarmić Melindę.- Wzięłam ją od Zayn'a i po woli ruszyłam do naszego pokoju. Cieszyłam się, że między Zayn'em, a jego rodzicami już jest wszystko w porządku.
Nakarmiłam małą, po czym przebrałam ją i zawinęłam w kocyk. Zaczęłam chodzić z nią po pokoju w celu uśpienia jej. Jakoś mi to nie wychodziło ale nie poddawałam się. Przecież nie zawsze wszystko będzie mi wychodziło za pierwszym razem. Do pokoju po cichu wszedł Zayn i uśmiechnął się do mnie.
- Rodzice poszli na spacer. Księżniczka nie chce zasnąć?- Pokręciłam głową, a Malik przejął ode mnie Mel. Zaczął jej cicho śpiewać i kołysać w rękach. Po chwili odłożył ją do łóżeczka.
- To nie fair. Ja ją nosiłam przez dziewięć miesięcy, a to przy tobie zasypia. Czuję się odrzucona.- Zayn robił zdjęcie małej i usiadł obok mnie uśmiechając się. Ustawił sobie zdjęcie śpiącej Mel na tapetę, a potem zalogował się na TT.



Moja najsłodsza kruszynka :** Melinda :D


Po chwili pod zdjęciem ukazały się komentarze jaka to ona nie jest słodka i, że mamy szczęście mając takiego skarbeńka. Miło było wiedzieć, że fani Zayn'a akceptują to, że Malik jest już ojcem i to, że jesteśmy razem. Jasne, na początku było na mnie pełno hejtów, groźby ale się tym nie przejęłam.
- Kocham cię Alex. I wiesz co? Gdybym miał cofnąć się w czasie i wybierać swoją przyszłość to mimo wszystko wybrałbym to co mam w tej chwili.
- Ooo jakie to było słodkie. Też cię kocham Zayn.- Przytuliłam go i razem po cichu opuściliśmy pokój pozwalając spać małej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz