niedziela, 9 grudnia 2012

Rozdział 26 ! ' Przykro mi ale nie. Wiem tylko to co mi powiedzieliście... '

Sobota.

Zeszłam na dół szczęśliwa, że dzisiaj mogę sobie poleniuchować. Nie muszę nigdzie wychodzić, nie muszę nic robić. Pełen luz. 
Dzisiaj mija tydzień jak jestem z Malikiem. Wszystko sobie wyjaśniliśmy, i jest między nami dobrze, a nawet lepiej. Jednak postanowiliśmy się aż tak nie afiszować z naszym związkiem. Jeżeli zapytają go o to czy jesteśmy razem powie prawdę, jeżeli nie będziemy dalej żyć naszym szczęściem. 
Usiadłam przy stole z telefonem w ręce. Odpisywałam na SMS-a Zayn'a. W czwartek pojechał odwiedzić rodziców i strasznie za nim tęskniłam. Jeszcze teraz szykuję nam się krótka rozłąka. Zbliża się 1 listopada więc ja pojadę do Polski, a on do swojej rodziny. Ale cóż damy radę. Musimy. 
- Odłóż już ten telefon. Przecież dzisiaj wraca.- Liam postawił przede mną talerz z tostami. Odsunęłam go od siebie z zniesmaczoną miną. Znów mnie trochę zemdliło. Zatrułam się jakimś badziewiem i teraz muszę cierpieć. Już nigdy nie będę jadła obiadku na mieście. Serio, nie wiem co mi dali ale jak tylko poczuję coś upieczonego, smażonego to zaraz mi nie dobrze. Albo jak wstaję rano...
- Spostrzegawczy jesteś. Pyta się czy coś potrzebujemy bo może wstąpić do sklepu.
- Nie, później pojedziemy to kupimy co trzeba.- Napisałam to mojemu CHŁOPAKOWI. Ale czad. No i koniec naszej korespondencji. Nie będę do niego pisała jak ma prowadzić, aż tak głupia nie jestem. 
- Zjedz coś.- Liam znów podsunął mi talerz, a ja uczyniłam to samo co wcześniej. 
- Zabierz to. Nie dobrze mi się od tego robi.
- Może pójdziesz w końcu do lekarza? Nie wiesz co ci jest a sama się leczysz. Mogę cię dzisiaj zawieźć. 
- Może później.
- Za 30 minut. My pójdziemy do sklepu a ty do lekarza i tyle.- Nawet nie zaczynała z nim kłótni i to i tak bez sensu. 
Wybrałam sobie rzeczy odpowiednie na dzisiejszą pogodę i poszłam się ogarnąć. Nachyliłam się by podnieść ręcznik z podłogi, i od razu musiałam podbiec do toalety. Dobra to już przesada. Nie wiem dlaczego ale w oczy rzucił mi się kalendarz i zaznaczona w kółko data. 25. Dzisiaj jest 27. Dobra dwa dni spóźnionego okresu to nic, co nie? Chociaż powiem szczerze zaczynam się bać. Bez jaj przecież to tylko zatrucie, no nie? Tak, właśnie. 
Szybko się ubrałam i umyłam zęby. Mam nadzieję, że nie będę musiała na nich czekać. Chce mieć to już za sobą. 


Nie poszłam do normalnego lekarza. Najpierw wolałam pójść do ginekologa i upewnić się, że to tylko głupie zatrucie. Denerwowałam się co raz bardziej bo wiedziałam, że przychodzi kolej na mnie. Nie które pary wychodziły, szczęśliwe, inne trochę zawiedzione. Te kobiety w ciąży po których było to widać były uśmiechnięte radosne. A jeżeli ja też będę tutaj siedziała za kilka miesięcy z brzuchem? To dopiero będzie jazda. 
Nadeszła moja kolej. Weszłam niepewnym krokiem do środka i zamknęłam za sobą drzwi. Trafiłam na kobietę która sprawowała wrażenie i miłej i wyrozumiałej.
- Witam panią. Co panią do mnie sprowadza?- Ściągnęła z nosa okulary i uśmiechnęła się życzliwie.  (jkjkj)
- Od kilku dni mam mdłości rano i jak poczuję coś usmażonego.
- A okres się spóźnia?- Zaczęła zapisywać coś na jakiejś kartce. 
- Tak, dwa dni. Ale to nie musi oznaczać, że jestem w ciąży, prawda?
- Oczywiście, że nie. Mdłości mogą być wywołane jakimś zatruciem, a spóźniający się okres wynikiem stresu, zmiany w odżywianiu. Ale zrobimy potrzebne badania i wszystko będzie jasne. 


Siedziałam na zimnej ławce czekając aż po mnie przyjadą. Nie przejmowałam się zimnym wiatrem który rozwiewał moje włosy. Byłam po części smutna po części szczęśliwa. No bo co ja mogę? Nic, mogę tylko żyć i udawać, że wszystko jest dobrze..


- Dobra, mów co ci lekarz powiedział.- siedzieliśmy w salonie i czekaliśmy na Malika. Długo myślałam co im powiedzieć. Prawdę czy na razie to wszystko ukrywać. Ale, hej długo to tak nie pociągnę. 
- A więc tak... Em wolałabym poczekać na Zayn'a.
- Mów!- Liam spojrzał na mnie wzrokiem zabójcy. Oj stoisz to sobie zaraz usiądziesz. 
- Nie poszłam do tego lekarza.
- Co?
- Nie przerywaj mi. Poszłam do innego. A właściwie to do ginekologa. Musiałam zrobić badania i być pewna. 
- Ale czekaj, cz ty chcesz mi pow....
- Zamknij się! Możesz nie utrudniać, sprawy?- Wstałam i podeszłam do okna. Samochód Zayn'a stał przed garażem więc zdążył na najlepsze. Ma on wyczucie czasu. Na szybie pokazały się małe kropelki które zaczęły spadać po szybie. Usłyszałam zamykane drzwi. Zaraz tutaj wejdzie. Odwróciłam się w stronę wejścia do salonu. Zobaczyłam go. Uśmiechniętego, szczęśliwego. A ja? Ja zaraz to zepsuję.
- Masz wyczucie czasu.- Harry wykonał gest rękom który miał mnie zachęcić do kontynuowania mojej jakże zacnej wypowiedzi.
- Dobra. Ogłaszam wszem i wobec, że jestem w ciąży, a obecny tutaj Zayn Malik będzie prawowitym ojcem. Szczęśliwi?- Każdy wyglądał tak samo śmiesznie i przerażająco. Ale co ja mogę? No cholera czasu nie cofnę. Skorzystałam z ich hipnozy i po prostu wyszłam z domu po drodze zabierając swój płaszczyk.
Ciekawe czy się skapną, że mnie nie ma.
Deszcz delikatnie gładził moją twarz i rozpływał się na rękawach mojego płaszcza. Miałam wielką ochotę stanąć na środku ulicy i krzyczeć ze złości i frustracji. Nie wyobrażam sobie teraz mojego dalszego życia. Jedno się ułoży to następne psuję. Ja mam dopiero 17 lat. Zayn ma przed sobą karierę i nie mogę pozwolić aby zaprzepaścił to wszystko przeze mnie. A jeżeli on nie będzie chciał tego dziecka? Przecież może się tak stać. Mogą mnie wyrzucić. Mam tylko 17 lat, a będę miała pierwsze dziecko, obiecałam nie narobić im problemów, a właśnie teraz szykuję się jeden wielki problem. I tyle z moich wielkich obietnic.
Usiadłam na ławce, w prawie pustym parku. Tylko gdzieniegdzie byli ludzie którzy biegali z parasolami w ręce, śpieszyli się do domu lub do pracy. Mieli własne, swoje spokojne życie. Niektórzy mieli rodzinę która na nich czekała, dzieci które czekają na powrót rodziców.

Wahałam się przed naciśnięciem klamki. Bałam się ich reakcji. Co mogą zrobić? Co powiedzą? Najczarniejsze scenariusze przelatywały mi przez głowę. Weszłam jeszcze na jeden schodek i prawie bym otworzyła drzwi gdyby noga mi się nie osunęła. Upadłam i uderzyłam się w głowę. Przez chwilę widziałam przed oczami mroczki, a po chwili całkowita ciemność.

Zayn.

- Dobra, idę jej szukać.- Wstałem z kanapy i na pewno nie pozwolę się znów zatrzymać. Nie ma jej już 2 godziny. Wyszła gdy my nie mogliśmy nic zrobić przez nasze spóźnione przyswajanie wiadomości. Chwyciłem kurtkę z wieszaka i z zamachem otworzyłem drzwi. U spodu schodów leżała dziewczyna. Po mokrych czerwonych włosach rozpoznałem Alex. Szybko wziąłem ją na ręce i wniosłem do domu. Ze skroni sączyła się po woli krew.
- Zadzwońcie po karetkę!- Położyłem dziewczynę na kanapie i patrzyłem na jej twarz. Ktoś krzyczał, ktoś płakał. Nie wiem kto. Teraz czekałam aż ujrzę jej piękne niebieskie tęczówki. I zacznie mnie wyzywać jaki jestem głupi.

Siedzę na tym głupi krzesełku i czekam aż Liam wyjdzie z tego gabinetu i wszystko nam powie. Rozejrzałem się w około. Louis przytula roztrzęsionego Harry'ego. Dylan trzyma w objęciach Meg, Jess cicho płacze w ramionach Niall'a. A ja? Sam nie wiem co się ze mną dzieję. Drzwi na przeciwko mnie się otworzyły i wyszedł z nich zmęczony Liam. Od razu wstałem i podszedłem do niego  jak cała reszta.
- Obudziła się.- Uśmiechnąłem się na jego słowa, ale coś czułem, że to nie wszystko.- Tylko, że nic nie pamięta. Byłem u niej. Nie wie kim jestem, nie pamięta nas. Nawet nie wiedziała jak ma na imię.
- A dziecko?- Mój głos drżał, ale musiałem poznać odpowiedź.
- Wszystko z nim w porządku. Lekarz powiedział, że jak chcemy możemy do niej iść ale nie za długo.

 Alex.

Obudziłam się w nie znanym dla mnie pomieszczeniu. toś siedział obok. Nie znałam go, nie wiedziałam kim ja jestem. Nie wiedziałam niczego.Mam wielką czarną dziurę w głowie. Wpatruję się w swoje odbicie ale nie poznaję siebie. Nie wiem dlaczego mam czerwone włosy, po kim mam takie głębokie niebieskie oczy. Nie wiem niczego.
- Alex?- Spojrzałam w stronę drzwi. Stał w nich ten chłopak co tutaj był. Podobno jest moim kuzynem. Nie był sam. Weszli do sali. Były z nim dwie dziewczyny i sześciu chłopaków. 
- Cześć. Emmm, ja przepraszam ale nie wiem kim jesteście ani jak macie na imię. Więc jakbyście mogli mi powiedzieć to byłoby fajnie.- Uśmiechnęłam się do nich lekko. Każdy z nich zaczął mi się przedstawiać i mówić kim jest dal mnie. Został tylko ten mulat który wpatruję się we mnie i nic nie mówi.
- A ty?- Spojrzałam w jego brązowe oczy. Wydawały się pełne bólu i smutku. Ale w jakimś sensie wydawały mi się znane, tylko nie wiem dlaczego i jak bardzo je znam. 
- Jestem Zayn. Alex pamiętasz chociaż coś? Mały urywek? 
- Przykro mi ale nie. Wiem tylko to co mi powiedzieliście. Wiem, że mam na imię Alex. Mam 17 lat. Mieszkam z moim kuzynem Liam'em i jego przyjaciółmi, chodzę do liceum i co mnie strasznie dziwi i przeraża jestem w ciąży tylko cholera z kim? Co?
- Ze mną. Ja jestem ojcem i twoim chłopakiem. Ma na szyi łańcuszek który dałem ci w dzień twoich urodzin tydzień temu. Właśnie wtedy postanowiliśmy być razem.- Moje oczy to były chyba jak pięciozłotówki. Trzęsącą ręką sprawdziłam czy mam coś na szyi. Był tam. Cieniutki srebrny łańcuszek z serduszkiem. Bardzo ładny, ale nieznany dla mnie. Widziałam go chyba pierwszy raz.
- Przepraszam, że przeszkadzam. Panno Alex za chwilę zrobimy pani badania i będzie pani mogła wrócić do domu.- Lekarz uśmiechnął się przyjaźnie, ale widząc moją minę szybko dodał.- Spokojnie utrata pamięci w pani przypadku jest tymczasowa.


Na dworze robiło się jasno, a ja dopiero wchodziłam do domu w którym podobno mieszkam. Nie wiem czy to prawda. Niby skąd mam wiedzieć? Usiadłam z chłopakami w salonie i wpatrywałam się w różne przedmioty z nadzieją, że w głowie zobaczę obrazy, miejsca i osoby które znam.
- Opowiedz mi coś.- Sama przerwałam cisze która trwała i robiła się nieznośna. Spojrzałam na MOJEGO chłopaka i czekałam aż mi coś powie.- Skoro byliśmy, znaczy jesteśmy parą to wiesz o mnie wszystko.
- To my może was zostawimy.- Poczekaliśmy aż pozostali wyjdą. Chciałam się czegoś o sobie dowiedzieć. Chciałam coś wiedzieć ze swojego dawnego życia.
- Przyjechałaś do nas pod koniec wakacji. Na początku niezbyt się lubiliśmy. Byłaś w stosunku do nas wredna i taka oschła. Później zaczęliśmy rozmawiać, poznałaś Jess i Meg. Zagraliśmy w butelkę i wtedy się właśnie pierwszy raz pocałowaliśmy ale wiesz to było nasze zadanie więc się nie liczyło. Nie dla ciebie. Ja już wtedy zacząłem czuć do ciebie coś więcej. Zakochiwałem się w tobie co raz bardziej. Postanowiłem zapomnieć o tobie więc znalazłem sobie dziewczynę. Okazało się, że to taka pusta laska z twojej klasy. Uwielbiasz jej dokuczać, no ale wtedy ona tak jakby dowiedziała się czegoś czego nie powinna. Powiedziała o tym całej szkole ale ty jesteś za twarda żeby się poddawać i masz ich zdanie głęboko w szafie.
- Dobra chwila. Powiedziałeś mi chyba prawie wszystko. Teraz kolej na moje pytania. Tylko masz mówić prawdę. Dlaczego mieszkam z wami? Gdzie są moi rodzice?
- Twoja mam zmarła przy twoim porodzie, a twój tata on.... Mieliście wypadek i ona wtedy....
- Czyli nie mam rodziców?- Coś bardzo mocno zabolało mnie w środku. Ale to był taki ból samotności i rozpaczy.
- Masz w Polsce ciocię, i ona pewni przyjedzie najszybciej jak będzie mogła. Alex pamiętaj nie jesteś sama, masz nas. Wszyscy ci pomożemy, tylko musisz z nami rozmawiać. Nie zamykaj się w sobie, dobrze? Pozwól nam z tobą być.
- A jeżeli ja sobie nie przypomnę? Cholera nie wiem czy to co mi mówicie to prawda, czy na prawdę mam na imię Alex, czy jesteś moim chłopakiem, czy Liam to mój kuzyn, czy moi rodzice nie żyją. Czy ja tu mieszkam. Nie wiem nic.
- Poradzimy sobie. Zobaczysz. nie długo wszystko sobie przypomnisz.
- Mam taką nadzieję, Zayn.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz