sobota, 1 grudnia 2012

Rozdział 23 'Pieprzyli się w nocy, co tu ukrywać'

Posprzątałam cały pokój, nawet biurko odkopałam. Zabrałam swoje książki od matmy i zeszłam na dół. Wszędzie panowała grobowa cisza. Louis i Harry gdzieś poleźli z kotem, Niall wyszedł z Jess, Liam u Dan, a Zayn nie mam pojęcia. Nikt nie wspominał o naszym pocałunku bo nie było sensu. Najpierw my musimy sobie wszystko wyjaśnić, a później możemy im wszytko powiedzieć.
Włączyłam sobie telewizor i nastawiłam na jakąś stację muzyczną.(popo). Wystukiwałam ołówkiem takt na książce i czytałam zadanie. Czarna magia, ale dobra coś trzeba nagryzmolić.
- Alexxxxxxx.- Zayn usiadł na kanapie i zerknął mi w zeszyt. Siedziałam na podłodze więc doskonale czułam jego perfumy.
- Czego?- Warknęłam nie odwracając wzroku od  zeszytu.
- Głody jestem.- Byłam pewna, że robi te swoje maślane oczka.
- W lodówce jest zapiekanka, odgrzej sobie.
- A nie możesz ty?- Odwróciłam się i spojrzałam na niego. No normalnie co za leń. Pewnie bym mu legła gdyby nie to, że on po prostu jest leniwy.
- Ty se kpisz czy o drogę pytasz?
- No weź no...- Zaczął szturchać mnie w ramie.- Idź no. Mi się nie chce, nooooo.
- Nie.! Sam rusz swój piękny tyłek i sobie odgrzej!- Posłusznie wstał i ruszył w stronę kuchni.
- Czyli uważasz, że mam piękny tyłek?- Chwyciłam piórnik ze stołu i rzuciłam w niego. Na jego szczęście zdążył się uchylić. Zaśmiał się z pogardą i poszedł do kuchni pogwizdując radośnie.

- Dobra mam dość.- Zamknęłam książki i zeszyt. Zayn leżał za mną na kanapie i oglądał teledyski, a ja już od dobrej godziny męczę się na tą matmą i zrobiłam chyba tylko trzy zadania na pięć które mamy zrobić. Oparłam głowę o kanapę i zamknęłam oczy. Czułam na sobie jego wzrok. Byłam prawie pewna, że się uśmiecha, jakby zobaczył nie wiadomo kogo.
- Co się tak gapisz, Malik?- Zaśmiał się na głos. Mogłam spokojnie mówić do całej piątki po nazwisku bo te ciapy nie potrafiły wypowiedzieć mojego. A jak już próbowali to śmiałam się jakby coś brała.
- Bo jest na co.- Otworzyłam oczy i spojrzałam na niego gniewnie.- Myślę nad czymś.
- Nie! Ty myślisz!- Chwyciłam się teatralnie za policzki. Zayn zmrużył oczy i pogroził mi palcem. Przetarłam zmęczone oczy dłonią. Czułam się jakby nie wiadomo ile spędziła nad tą głupią matmą. Jednak nauka potrafi zmęczyć, i ja jestem na to naukowym dowodem.
- Pojedziesz gdzieś ze mną?- Zaskoczył mnie. Uśmiechnęłam się lekko mimowolnie i spojrzałam na niego zdziwiona. Był szczery i całkiem poważny, co jeszcze bardziej zbiło mnie z tropu.
- Ale gdzie?- Odwróciłam się do niego przodem, aby mieć lepszy widok na niego i abym mogła choć trochę przewidzieć do będzie robił.
- W takie tajemnicze miejsce. Tylko we dwójkę na noc. Wrócimy jutro przed południem.- Uśmiechnął się do mnie lekko. W jego oczach mogłam bez problemu odczytać strach i nadzieję. W środku krzyczałam: Tak!Tak!, ale jednak mój mózg i zdrowy rozsądek kazał się dobrze zastanowić. Pocałowaliśmy się dzisiaj, a teraz mamy jechać gdzieś na całą noc tylko we dwójkę. Kuszące nie powiem.
- Ok. Czemu nie.- Uśmiechnął się szeroko co od razu odwzajemniłam. Nawet gdybym nie chciała się do niego uśmiechnąć to nic na to nie poradzę. Gdy tylko ujrzę na jego twarzy uśmiech to ja też się uśmiecham i gówno na to poradzę.
- Dobra, to idź po swoje rzeczy. Za 30 minut na dole.- Pokiwałam głową na znak zgody i po zabraniu swoich książek poszłam do swojego posprzątanego pokoju zabrać kilka najpotrzebniejszych rzeczy na jutro.  Wyciągnęłam z szafy swoją torbę i spakowałam sweter, jeansy, trampki, czystą bieliznę, kosmetyczkę. Postanowiłam się jeszcze przebrać, bo w rozciągniętym dresie to raczej nie wyglądam za dobrze. Zabrałam swoją zapakowaną białą torbę i zeszłam na dół. Z kuchni wydobywały się śmiechy, więc postanowiłam tam iść. Chyba będzie lepiej jak ja powiadomię Liam'a o naszym małym wyjeździe z Malikiem.
W kuchni nie było tylko Zayn'a, który pewnie jeszcze siedział u siebie w pokoju.
- Hej.- Uśmiechnęłam się do nich lekko. Harry siedział na blacie i głaskał swojego futrzaka, Louis siedział jak najdalej od niego, Niall znów z telefonem w ręce, a Liam coś tam robił z mikserem. Nie wnikam co on tam wyczyniał.
- Hej. Wychodzisz gdzieś?- Liam wskazał głową na moją torbę którą miała przewieszoną przez ramie. Mogłam ją zostawić w holu, a nie teraz od razu muszę mu powiedzieć. Nie mam już czasu na udobruchanie go. Co za pech. No chyba, że wrobię Malika....Nie, nie, nie. Nie jestem aż taka zła.
- Trochę tak, i trochę nie. Bo ten... Jadę z Malikiem gdzieś tam i wrócimy jutro przed południem.- Ze strony chłopaków dało się usłyszeć ciche 'ooooo'. Natomiast Li miał minę jakby zobaczył mnie z nie wiadomo kim, w nie wiadomo jakiej sytuacji.
- Jakoś nie jarzę. A co jeżeli się nie zgodzę? To co wtedy?- Założył ręce na piersi i udawał wielce dorosłego. Przewróciłam oczami. Zadaje mi głupie pytania jakby nie znał odpowiedzi.
- To i tak pojadę. Ja nie pytam cię o zgodę. Ja cię tylko informuję. Do jutra.- Wyszłam z kuchni i miała wielką nadzieję zobaczyć Zayn'a. Na moje szczęście schodził już ze schodów. Malik poszedł jeszcze na chwilę do chłopaków, a ja już stałam na dworze. Wiał lekki wiatr który drażnił moją twarz, i rozwiewał moje włosy.
- Gotowa?- Odwróciłam się w stronę drzwi. Czekał tam na mnie Zayn z kluczykami w ręce i z wielkim bananem na twarzy. Pokiwałam głową i razem wsiedliśmy do samochodu. Jadę gdzieś z chłopakiem z którym się całowałam, którego darzę z nieidentyfikowanym przeze mnie uczuciem, nie wiadomo gdzie. No świetnie.

Zayn zaparkował gdzieś przy jakimś lesie. Wysiadłam z samochodu i poczułam świeże powietrze, nie było słychać żadnych samochodów, krzyków ludzi. Całkowita cisza. Tylko gdzieniegdzie było słychać ciche dźwięki wydawane przez ptaki.
- I jak?- Jakimś dziwnym sposobem Zayn znalazł się obok mnie z zadowoloną miną.
- Jest tak....cicho.- Zaśmialiśmy się razem i ruszyłam za Malikiem. Zaprowadził mnie do jakiegoś domku. Zamiast wejść do środka pobiegłam na mały pomost i stanęłam na końcu. Świeża bryza uderzyła we mnie jak jakiś sztorm, przyjemnie głaszcząc odsłoniętą skórę mojej szyi. Zamknęłam oczy i pozwoliłam wiatrowi kołysać leciutko moim ciałem, i rozwiewać moje włosy na wszystkie strony świata. Czułam się jak małe dziecko które nie ma żadnych problemów, które może zrobić wszystko co sobie tylko zażyczy. Nie wiem ile tak stałam ale w końcu tak lekko zmarzłam i postanowiłam wejść do domku i poszukać mojego towarzysza. Zastałam go w kuchni przygotowującego coś do jedzenia. Usiadłam na krześle przy blacie i zaczęłam go bacznie obserwować.
- Proszę.- Postawił przede mną talerz z jakąś sałatką.
- Dziękuję.- Cały czas się do siebie uśmiechaliśmy. Nie wiem dlaczego, ale nie mogłam się pozbyć uśmiechu z twarzy. A jeżeli udało mi się choć trochę uspokoić, to napotykałam jego oczy i znów się zaczęłam szczerzyć. Co za ironia! Po zjedzonym posiłku pomogłam mu posprzątać i pogadaliśmy trochę. Na dworze zaczęło się robić ciemno, a Zayn poinformowała mnie, że idziemy na pomost. Zabrał ze sobą grupy koc, i poszliśmy. Na początku siedzieliśmy oddaleni od siebie ale w końcu dziwnie mi się zrobiło i przysunęłam się do niego bez większego skrępowania. Zawiał chłodny wiatry, a ja lekko zadrżałam. Zayn okrył nasze ramiona ciepłym kocem. Siedziałam tak blisko niego, że czułam emitujące z niego ciepło i zapach jego wspaniałych perfum. Czułam na sobie jego przenikliwy wzrok więc odwróciłam głowę w jego stronę. Napotkałam jego piękne brązowe oczy, które uporczywie się we mnie wpatrywały. (tytyty)
- Co dalej z nami będzie.- Jego ciepły oddech otulił moją twarz. Zadał mi pytanie które ja sobie sama zadaję od dobrych liku godzin.
- A co chcesz żeby było?- Poszłam na łatwiznę, ale wolę wiedzieć co on  o tym wszystkim myśli niż wypalić z nie wiadomo czym i go zrazić.
- Chcę spróbować.- Uśmiechnęłam się do niego lekko. On chce, ale czy ja tego chcę? Czy to nie jest za szybko? Co sobie inni pomyślą?  Jeszcze ten artykuł... Ale z drugiej strony chyba nie powinnam była się kierować tym co pomyślą inni tylko tym co do niego czuję.
- Chodźmy już do środka..- Otuleni kocem szliśmy w kierunku domku. Nie skomentował mojego braku odpowiedzi na jego zdanie wypowiedziane tak trochę na moją prośbę. Ja przecież sama nie wiem czego chcę, wiem że czuję do niego coś bardzo intensywnego, ale czy przestałam już kochać Freddiego? Dlaczego nie może być wszystko proste tak jak kiedyś? Przecież kiedyś miałam spokojne życie, a teraz muszę wybierać między dwoma chłopakami. Jeden z nich mnie skrzywdził ale zapewnił, że kocha chociaż ma teraz inną. A drugi zawsze jest przy mnie gdy go potrzebuję, potrafi mi pomóc, pocieszy mnie gdy jestem smutna, nie skomentuje mojego trochę nieodpowiedzialnego zachowania, ale gdy mam problemy to mi pomoże nawet jeżeli się ma narazić na jakieś nieprzyjemności ze strony mojego kuzyna. I niby co ja mam zrobić... Obydwoje są cudowni, ale mogę mieć tylko jednego. Jestem pewna, że gdybym zadzwoniła do Freddiego i powiedziała, że mu wybaczam bylibyśmy znów razem. Ale sama nie wiem czy to jest dobry pomysł.
- Zayn ja zaraz przyjdę.- Uśmiechnęłam się lekko co od razu odwzajemnił. Okrył mnie szczelnie kodem i poszedł do domu. Stałam na połowie pomostu i zastanawiałam się czy to co chcę zrobić jest dobre. Podeszłam do końca pomostu i  walczyłam ze swoimi myślami. Wyciągnęłam swój telefon z kieszeni i wybrałam numer którego jakimś cudem nie usunęłam. Zastanawiałam się przez chwilę nad tym co chcę właśnie zrobić. Czy dobrze postępuję? Zaraz się okażę. Przyłożyłam telefon do ucha i czekałam aż osoba po drugiej stronie odbierze.
- Alex? To ty?- Lekka chrypka która dodawał mu uroku wywołała u mnie dreszcz. Jego głos brzmiał na poważniejszy od naszej ostatniej rozmowy.  
- Tak. Sama nie wiem do końca dlaczego dzwonię właśnie do ciebie. Ja... po prostu jestem przed podjęciem decyzji która wpłynie na całe moje życie i.... Przepraszam nie powinnam dzwonić.
- Nie, nie! Nic się nie stało. Mogę spróbować ci pomóc jeżeli powiesz mi co to za sprawa.
- Muszę wybrać między dwoma osobami które darzę szczególnym uczuciem. 
- Domyślam się o kogo ci chodzi. Nie mogę ci powiedzieć kogo masz wybrać ale mogę ci chociaż trochę pomóc. Zastanów się który z nas jest dla ciebie bardziej ważniejszy. Bez którego nie możesz żyć. Pamiętaj, że jeżeli nie skończysz jednego rozdziało to nie zaczniesz następnego. 
- Dziękuję. Mam nadzieję, że będziemy przyjaciółmi Freddie.- Właśnie teraz podjęłam tą głupią decyzję. To jedno zdanie wypowiedziane do niego zaczyna pisać mi połowę mojej przyszłości.
- Też mam taką nadzieję. Malik to szczęściarz. Cześć, Alex.- Nie zdążyłam mu odpowiedzieć ponieważ się rozłączył. Pomógł mi zrozumieć coś czego sama nie mogłam do końca pojąć. Ale to co on teraz zrobił... Sam skreślił się z mojego życia. Dobrze wiedział, że mówiąc mi to o rozdziałach życia skreśla się całkowicie. Ale jeżeli nie byliśmy sobie pisani to właśnie zrobił dobrze i może teraz też zacznie pisać sobie nową, lepszą przyszłość.
Weszłam do środka i zatrzasnęłam za sobą drzwi. Zrzuciłam koc na ziemię i zaczęłam poszukiwania Malika. Na dole go nie było więc zaczęłam wchodzić na górę. Zastałam go wychodzącego z  jakiegoś pomieszczenia. Stanęłam i wpatrywałam się w niego jak w obrazek. Na mojej twarzy pojawiał się co raz większy uśmiech. Podeszłam szybko do Zayn'a i go pocałowałam.
Przez chwilę był oszołomiony tym co zrobiłam, ale po chwili sam zaczął mnie całować z pasją, i wielkim oddaniem. Zaczął schodzić ze swoimi pocałunkami na moją szyję. Odchyliłam głowę do tyłu dając mu do zrozumienia, że podoba mi się to co robi. Podniósł mnie do góry, a ja oplotłam go nogami w pasie i zarzuciłam ręce na szyję. Znów zaczął całować moje usta, a ręką otworzył drzwi za nami. Wszedł ze mną do środka, i delikatnie położył na łóżku nie przerywając pocałunku. Zaczęłam rozpinać mu koszulę, czym był chyba zadowolony. W końcu udało mi się pozbyć go zbędnej bluzki. Teraz Malik jednym płynnym ruchem zdjął ze mnie bluzę i rzucił gdzieś na podłogę. Znów zaczął obdarowywać ciepłymi pocałunkami moją szyję. Czułam wzrastające we mnie podniecenie. Nie wiem jakim cudem zostaliśmy tylko w samej bieliźnie. Zayn spojrzał mi głęboko w oczy, głaszcząc mnie po rozgrzanym policzku.
- Jesteś pewna?- Jego cichu szept był przeznaczony tylko i wyłącznie dla mnie.
- Tak, Zayn. Nie boję się ciebie.- Wywołałam u niego na twarzy radosny uśmiech. Byłam pewna, że nic mi nie zrobi, ale teraz gdy miało dojść co do czego to zaczynałam się trochę bać. Nie jestem już dziewicą, ale nie kochałam się z nikim od gwałtu. Leżałam teraz pod nim całkiem naga, i wcale się tego nie wstydziłam. Zayn wszedł we mnie lekko i delikatnie. Nie powiem na początku trochę mnie to zabolało, ale to było tylko jedno szybkie ukłucie bólu i po chwili już była tylko wielka rozkosz która rozpływała się po moim całym ciele. W pokoju było słychać tylko nasze przyspieszone oddechy które współgrały ze sobą. Jedną rękę położyłam na jego torsie, a drugą zacisnęłam na pościeli. Teraz już wszystkie obawy zniknęły jak za sprawą czarodziejskiej różdżki.  Moje ciało wygięło się w lekki łuk pod napływem rozkoszy którą doznawałam. Po chwili poczułam jak zalewa mnie od środka ciepło.
Leżałam obok osoby którą kocham i próbowałam uspokoić oddech. Nie było mi zimno, a i tak leżałam przykryta i przytulona do niego. Czułam się najszczęśliwszą osobą na tym popapranym świecie.
- Wszystkiego najlepszego, kochanie.- Zayn pocałował mnie w czoło, a ja spojrzałam na niego zdziwiona. Na jego twarzy pojawił się wielki uśmiech.
- O czym ty mówisz? Brałeś coś?
- Ciebie.- Walnęłam go w głowę.- Właśnie jest po północy, czyli 21 październik. Właśnie 17 lat temu urodziła się nijaka Alex.- Kompletnie zapomniałam o swoich własnych urodzinach. Ale skoro, ja nic o tym nie mówiłam to skąd on wie....
- Skąd ty o tym wiesz?
- Liam mi powiedział. Właściwie to wykrzyczał, a potem jeszcze powiedział żebym dał mu spokój. Nerwowy jest.
- Tak, zauważyłam to. Ale do od niedawna tak jest. Muszę z nim o tym pogadać.
- Ale to później.- Pocałował mnie czule w usta. Rozmawialiśmy jeszcze długo, a później wtuleni w siebie zasnęliśmy.


Przetarłam zmęczone oczy i rozejrzałam się po pomieszczeniu. Nie było w nim Zayn'a, czyli musi być na dole. Spojrzałam na zegarek w telefonie. 10:30. To sobie pospałam. Wykonałam poranną toaletę i ubrałam się. Zeszłam na dół i zastałam Zayn'a w kuchni.
- Cześć.- Odwrócił się szybko do mnie i uśmiechnął promiennie. Mogłabym co dziennie podziwiać ten jego uśmiech. No i teraz pewnie będę miała okazję to robić.
- Hej. Zrobiłem ci śniadanko.- Postawił przede mną talerz z pięknym naleśnikiem w kształcie serca.
- Dziękuję.- Pocałowałam go w policzek i zabrałam się za jedzenia. Zayn gdzieś poszedł więc siedziałam w całkowitej ciszy. Pozmywałam po śniadaniu i poszłam na poszukiwania mojego chłopaka. Och, jak to fanie brzmi... Nie było nigdzie w domku, a jakoś nie uśmiechało mi się wychodzić na dwór. Usłyszałam na dole jakiś hałas.
- Zayn?- Zeszłam po woli na dół z co raz szybciej bijącym sercem. Stanęłam w salonie i rozejrzałam dookoła. Nikogo nie ma. Ktoś objął mnie delikatnie w pasie, a ja podskoczyłam.
- Przepraszam nie chciałem cię przestraszyć.- Pocałował mnie w szyję, a ja już się nie bałam. Co jeden człowiek potrafi zrobić z drugim.
- Już jest ok. Musimy się zbierać.- Odwróciłam się do niego przodem. Zrobił smutną minkę, a ja się zaśmiałam.
- Dobrze, ale najpierw prezent.
- Jaki znów preze.....- Nie dokończyłam bo Zayn wyciągnął w moją stronę granatowe pudełko. Otworzyłam je i ujrzałam piękny srebrny łańcuszek. Wydawał się taki delikatny, jakby lekki podmuch wiatru mógł go zerwać. Zayn wyciągnął go z pudełka i zapiął mi na szyi. Wcale nie czułam jego ciężaru. Tak jakby go tam wcale nie było.
- Jest piękny dziękuję.- Pocałowałam go czule w usta. Och, chyba nigdy mi się to nie znudzi.



Malik otworzył przede mną drzwi od domu. Weszłam do niego w świetnym humorze. Wszystko idzie ku najlepszemu.
- Wróciliśmy!- Krzyknęłam i chwyciłam Zayn za rękę. Postanowiliśmy im nic nie mówić, ale również nie będziemy się kryli z naszymi uczuciami.
- Salon!- Poszliśmy razem we wskazany kierunek. W pomieszczeniu siedzieli wszyscy których znam. Chłopaki, Meg'an, Jess, El, Dan, Nick i Dylan. Gdy tylko nas zauważyli, od razu przenieśli wzrok na nasze splecione dłonie.
- Płacicie!- Louis wyciągnął ręce, a Harry, Dylan i Nick zaczęli odliczać dla niego pieniądze. Spojrzałam zdezorientowana na Zayn'a.
- Chyba nigdy się nie przyzwyczaję.- Mruknęłam pod nosem i poszłam się przywitać z dziewczynami. Usiadłyśmy sobie w kółeczku i zaczęłyśmy opowiadać co się wydarzyło od naszego ostatniego spotkania. Nawet Jess wygadała się o Niallu. Bardzo się z tego ucieszyłam ponieważ sądzę, że są dla siebie stworzeni. Teraz już każda z nas jest zajęta. Również razem doszłyśmy do wniosku, że trzeba znaleźć dziewczynę naszemu Hazzie.
- Ej! My tu jeszcze jesteśmy!- Odwróciłyśmy się jak na zawołanie. Nasi mężczyźni siedzieli obrażeni na kanapie. Tak trochę ich olałyśmy ale nie widziałyśmy się cały tydzień więc trzeba to nadrobić.
- To możecie wyjść.- Powiedziałam z uśmieszkiem na ustach. Zayn zrobił wielkie oczy. Chyba nie spodziewał się, że tak powiem.
- Wiesz co? Wczoraj to inaczej mówiłaś!- Wskazał na mnie palcem, ale po chwili przypomniał sobie, że siedzi w jednym pomieszczeni z moim kuzynem. Czułam jak po mojej szyi wspina się rumieniec, a to wszystko przez niego. Teraz to już na pewno, skapnęli się o co mu chodziło.
- Co?- Liam zrobił się czerwony ze złości. Malik chyba zaczynał się bać. I ma czego. Jak Li mu mało wpieprzy to jeszcze ja mu dołożę.
- Li bo chodzi o to, że wczoraj oglądaliśmy horrory i ja się bałam. A on chciał mnie zostawić samą.- Próbowałam nas jakoś bronić, ale chyba nie za dobrze mi poszło.
- Pieprzyli się w nocy, co tu ukrywać.- Harry wzruszył ramionami. Oberwał za to z poduszki od Malika i ode mnie.

1 komentarz: