niedziela, 9 września 2012

Rozdział 12 'Liam ja jestem dziewczyną! To normalne, że mam takie rzeczy.!'

Dowiedziałam się dużo ciekawych rzeczy. Jak Jess wygłosiła swoją mowę na lekcji wychowawczej na temat tępych blondynek. Oczywiście zrobiła to specjalnie aby dobić Kim. Ale pani White potraktowała to na serio i razem z panią dyrektor zorganizowały konkurs dal wszystkich blondynek w szkole. Konkurs ma polegać na tym, że każda dziewczyna o blond włosach musi rozwiązać test.
- E, Alex ty jesteś naturalną blondynką. Weź się zgłoś. Pomożesz mi w tej słusznej sprawie.- Jess dumnie wypięła pierś.
- Tak. To ja jestem ta mądra jak byście się jeszcze nie zorientowali. Jess sieje zniszczenie, a ja to wszystko naprawiam.- No Meg, miała trochę racji. Obie są zwariowane i cały czas uśmiechnięte, ale Jess to już odwala całkowicie. Nie wiem jakim cudem te dwie dziewczyny cały czas cieszą się życiem. Nie zastanawiają się co będzie jutro. Nie martwią się o swoją przyszłość. po prostu żyją i cieszą się każdą chwilą. Podziwiam je. Ja tak nie potrafię.
- A kiedy jest ten konkurs?- A co mi tam jeżeli będzie mi pasował termin to się zapiszę. A co pomogę Jess w tej słusznej sprawie.
- We wtorek. Z racji tego, że dziś piątek to musiałabyś się zapisać w poniedziałek.- Jess była szczęśliwa, że chcę jej pomóc. Ale niestety nici z mojej pomocy.
- Przepraszam ale, ja mam tygodniowe zwolnienie ze szkoły. A w niedzielę wyjeżdżam do Polski. Do mojej cioci Sam. I jest jeszcze sprawa w sądzie. Wiecie w sprawie gwałtu.- Opuściłam głowę i wpatrzyłam się jasne panele. Tak dzwonili do mnie z policji, że w czwartek jest sprawa w sądzie. Postawiono Robertowi zarzut gwałtu. Zrobiono mu badania psychiatryczne. I wiecie co? Okazało się, że on jest całkowicie zdrowy. Ja tego nie rozumiem. Jak można kogoś tak bardzo skrzywdzić, a potem odwiedzać go w szpitalu i udawać, że się martwi. Bałam się tej rozprawy. Po pierwsze nigdy nie byłam w sądzie więc nie wiem jak tam jest. Po drugie będę musiała znów na niego patrzeć, a po trzecie będę zmuszona wszystko opowiedzieć jeszcze raz. Opowiedziałam wszystko policji, ale w sądzie znów będę musiała to opowiedzieć. Będzie mi trudno ale nie mam wyboru. Muszę to zrobić. Trzeba go ukarać. Jeżeli tego nie zrobię to go wypuszczą. I co? Może znów zgwałci jakąś niewinną dziewczynę. 
- Hej, wszystko będzie dobrze.- Freddie objął mnie ramieniem i uśmiechnął się do mnie ciepło.- A właściwie to do jakiej cioci? Mówiłaś, że oprócz Liam'a nie masz już rodziny.
- Tak, ale zadzwoniła do mnie siostra mojej mamy. Dzisiaj odwiedziła mnie w szpitalu. Zaproponowała mi aby zamieszkała z nią i jej rodziną. Ale odmówiłam. Nie mogę tak was zostawić. Więc złożyła mi propozycję abym przyjechała do nich na ten tydzień. Odpocznę tam i nabiorę sił. Będą mieszkać w moim domu więc będę miała spokój.- Nie mówiłam im wcześniej o tym. Czekałam na ten odpowiedni moment. Może to nie jest odpowiedni moment ale wszystko się wydało więc może i to lepiej.
- Alex nie żeby coś ale skąd masz pewność, że to twoja ciocia?- Widać było, że Dylan jest zmartwiony.
- No właśnie. Tyle się teraz słyszy o tych wszystkich oszustach.- Dołączył się do niego Nick.
- Sam jest bardzo podobna do mamy. Nie mogłaby mnie oszukać. Naprawdę. A po za tym wiedziała wszystko o niej. O moim ojcu, o mnie. O dziatkach. Wiedziała nawet o polanie na którą często chodziłam z tatą. I na której rodzice się poznali, pierwszy raz pocałowali, gdzie tata oświadczył się mamie i gdzie zostałam poczęta.- Uśmiechnęłam się do nich. Nie żebym się nie zastanawiała czy to nie jest jakaś oszustka. Ale pokazała mi zdjęcia powiedziała największe tajemnice rodziny. Wiedziała o nas wszystko. A po za tym podobieństwo było straszne. To na pewno moja ciocia.
- Łał, dziewczyno ty to masz wspomnienia.- Meg i Jess się uśmiechały.
- Ej, nie śmiejcie się. Tata, gdy stwierdził, że przyszedł czas na rozmowę o poważnych tematach. Czyli ładnie się wyrażając stosunek seksualny zabrał mnie na tą polane i wtedy mi powiedział, że właśnie tam zostałam zrobiona.- Wszyscy się głośno śmiali. Ej, no taka była prawda. Nadal nie mogę zapomnieć poważnego tonu ojca. Jego zdenerwowanej miny. Tego jak nie wiedział co ma powiedzieć. Tego nie da się zapomnieć. Na szczęście uchroniłam go od tego. Powiedziałam mu, że wszystko wiem ze szkoły. Przecież mamy lekcje wychowania do życia w rodzinie. I jeżeli będę miała jakieś pytania to na pewno do niego przyjdę. 
- Chciałbym mieć takiego ojca jak ty.- Meg szybko zrozumiała co powiedział. Ja już go nie mam.Ale to nic. I tak wiem, że teraz jest ze mną. Razem z mamą.
- Tak. No nie wiem czy pasowałby ci czerwony kolor. Ale mogłabyś wybrać jeszcze niebieski.- Zaśmialiśmy się i w tym momencie wróciła banda przygłupów. Głośno rozmawiali i śmiali się. Wszyscy mają świetny humor. Do salonu wbiegł uradowany Harry. Mocno mnie przytulił i krzyczał dziękuję. Byłam bardzo zdziwiona bo ja przecież nic nie zrobiłam.
- Nie ma za co. Ale możesz mnie oświecić co ja takiego zrobiłam? Bo ja koś nie łapię.- Harry nadal z uśmiechem usiadł na kanapie obok mnie.
- Namówiłaś Lou aby pozwolił mi kupić sobie kotka. Rozumiesz? Będę miał kotka!- No tak pamiętam to. Rozmawiałam z Lou na ten temat. Obiecał, że porozmawia o tym z Harrym. Szczerze, to ja nie miałam nic przeciwko aby Harry miał kota. Po tym jak oni się pokłócili o tego futrzaka Harry chodził cały czas smutny. Był zły na Lou, tylko on się nie zgodził na kota. Oczywiście długo mi zajęło namawianie go aby zmienił zdanie. Tłumaczyłam mu, że Harry od tego stanie się odpowiedzialniejszy. Że będzie o wszystko dbał. I jak widać udało mi się. Chociaż wątpiłam aby Lou to wszystko łyknął. 
- Bardzo się cieszę. A kiedy po niego jedziesz?
- Jutro z samego rana. Mówię ci jestem bardzo ci wdzięczny. Idę na górę sprawdzić w internecie co ja potrzebuję dla tego kociaczka.- Zerwał się z kanapy i szybko pobiegł na górę. Cieszyłam się jego szczęściem. Ten kot nie będzie mi przeszkadzał jeżeli nie będzie wszędzie brudził, nie będzie w domu pełno sierści. A no i jeżeli ten kot wejdzie mi do pokoju to go wykastruję i wywieszę przez okno. 
- My się musimy już zbierać.- Freddie jęknął z niezadowolenia. Zresztą jak pozostała czwórka. 
- Przecież jest piątek jutro nie idziecie do szkoły.- Wtuliłam się mocniej w mojego chłopaka. 
- Tak, ale ty musisz się wyspać. W niedzielę wyjeżdżasz na cały tydzień, więc jutro idziemy na randkę.- Freddie szeroko się uśmiechnął i pocałował mnie w czoło. Na randkę. Och, nie byliśmy jeszcze na randce.
- Ok. Ale gdzie bo nie wiem jak się ubrać.- Zapomniałam o innych osobach w salonie. Liczył się tylko ten brunet o ciemnych brązowych oczach.
- Ubierz się jak chcesz. Dla mnie we wszystkim wyglądasz pięknie.- Przysunął się do mnie bliżej i wyszeptał- Najlepiej będzie jak założysz sukienkę.- Zaśmiałam się i wstałam aby pożegnać się z nimi. Przytuliłam się z każdym. Ale Freddie dostał również buziaka. Szczęśliwa wróciłam do salonu. Rozwaliłam się na kanapie obok Liam'a. Położyłam mu głowę na kolanach.
- Powiesz mi kim jest tajemnicza Danielle?- Uśmiechnął się do mnie. Odwzajemniłam się tym samym. 
- Poznasz ją nie długo. Więcej ci nie powiem.
- Pff, sama się dowiem. Ech, chyba pójdę już do siebie. Muszę iść jutro na zakupy. Freddie zabiera mnie na randkę.- Musiałam mu się pochwalić.
- Ooo, czyli idziemy całą szóstką na zakupy. I nie masz co się bulwersować. Miałaś się nie przemęczać. Jutro o 10 wyruszamy. A tak po za tym to jesteś z nim szczęśliwa?
- Z Freddiem?
- Mhm.
- Tak i to bardzo. O boziu ale już późno idę spać. Dobranoc.- Ucałowałam go w policzek i poszłam do siebie. Tęskniłam za tym moim małym niebieskim rajem. Wzięłam szybki prysznic i z mokrymi włosami położyłam się spać. Gdy tylko moja głowa dotknęła poduszki zrobiłam się senna. Szybko zasnęłam. Obudziłam się o 9:00. Przeciągnęłam się i uśmiechnęłam się sama do siebie. Dziś mam randkę z Freddiem. Bardzo się  na tą okazję cieszę. Wygramoliłam się z łóżka i wybrałam rzeczy. Weszłam do łazienki. Stwierdziłam, że trzeba tu posprzątać. Ale to później. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam się i uporałam się z szopą na mojej głowie. Zrobiłam sobie kucyka, a grzywkę spięłam do góry. Dzisiaj jest ciepło więc mam dobry humor. W podskokach weszłam do kuchni. Brakowało tam tylko Harry'ego. Cóż myślałam, że pierwszy tam będzie. W końcu gdy będziemy wracać z centrum mamy wejść do schroniska i wybrać koteczka dla Harry'usia. 
- Hej wszystkim.- Nikt mi nie odpowiedział. Wszystkim chciało się spać. Nawet Liam'owi, a to nie podobne do niego.- Co macie takie smętne miny. Dzień piękny, a wy siedzicie jak w sądzie.- Zabrałam jabłko. Nie jadam śniadań, ale żeby nikt się nie czepiał zjem sobie jabłuszko. Do kuchni wszedł zaspany i nagi... Harry. Jakimś cudem wszyscy szybko ożyli i zasłonili mi rękami oczy. Ale i tak już dużo widziałam :D.
- Emm, wiesz co Harry zapomniałeś, że mieszka z nami nieletnia dziewczyna.- Liam odwrócił mnie tyłem do Harry'ego. Dużo to nie dało bo wszystko widziałam w szybkie od szafki. Nie chciałam nic im mówić. Może załapią. 
- Oj, Liam nie marudź. Ona ma 16 lat. Na pewno widziała już nie wiele.- Harry podszedł do lodówki. Odwróciłam się i poklepałam Harry'ego po ramieniu. Skupiłam uwagę na jego twarzy. Co nie powiem było cholernie trudne. On w ogóle nie czuł się skrępowany.
- Macie 15 minut i jedziemy. A tak po za tym to ładne macie odbicia w szybach od szafek.- Zaśmiałam się i poszłam do salonu. Włączyłam telewizor. Nie ubiegł mojej uwadze przechodzący obok mnie nagi Harry. Odliczałam czas, na zegarku. Jeżeli się spóźnią to karze im posprzątać moją łazienkę. Było już po czasie i brakowało tylko Harry'ego. W końcu zszedł i mogliśmy iść. Nie chciałam jechać samochodem. Po co? Jest piękna pogoda. 
- Harry, czemu cię tak długo nie było? I dlaczego pachniesz truskawkami?- Niall dopytywał się i patrzył na przyjaciela. 
- Ej, chwila to pachnie jak mój żel pod prysznic.- Stwierdziłam.
- Tak, bo wiesz skończył mi się mój i pożyczyłem twój. A tak na marginesie to masz po co ci tyle rzeczy w szafce?
- Grzebałeś w mojej szafce?
- Ej, powiedz mi co ona tam ma. Zawsze chciałem wiedzieć co dziewczyny chowają w szafkach łazienkowych.- Lou bardzo się tym ciekawił. Jak znam życie to Harry mu wszystko powie. A ja się nieźle zarumienię.
- No, ma dużo kosmetyków. Nie mam zielonego pojęcia do czego jest połowa z nich. Ma też niezły zapas...- Walnęłam go w głowę. 
- To moje prywatne rzeczy tępy ośle.- Oburzyłam się na niego.
- No dobra. Ale obiecaj mi, że kiedyś dasz mi trochę tamponów. Podobno fajnie pęcznieją w wodzie.- Cieszył się jak dziecko. Ale z niego tępak! Za co? Boże widzisz, a nie grzmisz.!
- Alex, a po co ci takie rzeczy?- Ej, no Liam jest jeszcze głupszy niż myślałam.
- Liam ja jestem dziewczyną! To normalne, że mam takie rzeczy.!- Poszłam do przodu. Jestem pewna, że Harry powiedział im co jeszcze tam trzymam. Weszłam do centrum handlowego. Od razu poszłam na poszukiwania mojej sukienki. Po godzinie znalazłam sukienkę która mi się podobała. Chłopaki jej nie widzieli bo byli w sklepie obok. Oglądali koszulki. Wszyscy wyszliśmy z centrum po 5 godzinach. Każdy był szczęśliwy. Dostałam sms od Freddiego.
' Będę po ciebie o 18. Kocham :**' Kurdę jest 16. Nie wyrobię się!
- Ej, chłopaki ja muszę spadać. Freddie będzie o 18. Nie wyrobię się. Pa!- Złapałam taksówkę i podałam adres. Po 30 minutach byłam w domu. Akurat teraz musiały być te zasrane korki. Poszłam do łazienki wzięłam szybki prysznic, wtarłam w siebie chyba z pół butelki mojego truskawkowego balsamu. Stałam w łazience w samej bieliźnie i robiłam sobie taką fryzurę. Policzki musnęłam różem, rzęsy pomalowałam tuszem, a usta moim malinowym błyszczykiem. Jak na razie wyglądam ładnie. Weszłam do pokoju. Rozległo się pukanie,
- Alex, Freddie czeka na dole.- Liam był widocznie szczęśliwy.
- Zaraz zejdę.- Szybko ubrałam swoją nową sukienkę. Ja się tylko modlę aby się nie wyrżnęła w tych butach. Przejrzałam się w lustrze. Było na całą ścianę więc widziałam się cała. Wyglądałam jak ja, ale nie ja. Czyli wyglądałam ślicznie. JA!! Ślicznie! Szok. Jestem ciekawa czy spodoba się chłopakom. Otworzyłam drzwi od pokoju. Bałam się ich reakcji. Co jeżeli im się nie spodoba? Co jeżeli Freddiemu się nie spodoba? Weszłam do salonu. Freddie gdy mnie ujrzał wstał z miejsca. Lustrował mnie z szeroko otwartymi oczami i ustami. Reszta wyglądała podobnie. Obok Liam stała jakaś dziewczyna. Trzymali się za ręce. Jak zgaduję to jest Danielle.
- Aż tak źle? To ja się pójdę przebrać.- Myślałam, że się im spodoba. Już miałam wchodzić na schody, gdy Freddie chwycił mnie za rękę.
- Nigdzie nie idziesz. Wyglądasz ślicznie.- Pocałował mnie w  usta. To, że miałam wysokie szpilki nie zmieniło faktu, że nadal jestem niższa. 
- Ty jesteś dziewczyną! Mogłaś się tak ubrać gdy do nas przyjechałaś. Na pewno bym na ciebie zapolował. A teraz za późno.- Harry opadł na kanapę cały czas na mnie patrząc.
- Dzięki. Harry miły jesteś.- Idziemy?- Zwróciłam się do mojego towarzysz. Chwycił mnie za rękę. Pożegnaliśmy się z wszystkimi i wsiedliśmy do taksówki. Freddie zawiązała mi oczy. Mówił, że to tajemnica. Pomógł mi wysiąść z taksówki. Prowadził mnie gdzieś, a ja nie miałam zielonego pojęcia gdzie. Gdy doszliśmy, ten rozmawiał z mężczyzną po jakimś innym języku. Nic nie zrozumiałam. Wsiedliśmy gdzieś i po chwili czułam jak się unosimy. W końcu Freddie odsłonił mi oczy. Byliśmy w wesołym miasteczku. Na kole młyńskim. Na samej górze. Wszędzie było pusto. W wagoniku stał mały stoliczek. Na nim było wino i jakieś przekąski. To jest takie romantyczne. To tu się po raz pierwszy pocałowaliśmy i w ogóle poznaliśmy.
- Freddie to jest...- Nie mogłam znaleźć odpowiedniego słowa.
- Chciałem aby to było wyjątkowe.- Objął mnie ramieniem. Pocałowałam go. Długo i namiętnie. Kocham go! Co? Ale  czy to prawda? Tak to prawda! Odsunęłam się od niego. Spojrzałam mu w oczy.
- Kocham cię.- Pierwszy raz mu to powiedziałam. Ale byłam pewna tych słów. Zapowiadała się wspaniały wieczór.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz