niedziela, 30 września 2012

Rozdział 18 'Wiesz co Harry twoja głupota jest większa niż moja.'

*** Freddie***
Czułem jakiś wewnętrzny ból gdy patrzyłem na Alex i Zayn'a. Kto by nie czuł? Każdy kto kogoś kocha równie mocno jak ja ją by coś takiego czuł. Nie wiem czemu ale to jest strasznie denerwujące. Mam teraz ochotę podejść do nich i ją od niego zabrać. Wiem, że on coś do niej czuję. Widzę jak na nią patrzy. Jak się do niej uśmiecha. Jeszcze teraz siedzą pod jednym kocem i śmieją się z nie wiadomo czego. Piję już chyba szóste piwo i nadal to dziwne uczucie nie znika. A powinno. Piję bo chcę zapomnieć. Piję bo chcę nie pamiętać tego co teraz widzę. Piję bo nie chcę pamiętać tym co jej dziś zrobiłem. Nie mogę uwierzyć, że byłem aż tak głupi.  
*** Odprowadziliśmy ją do domu całą roztrzęsioną. Nie rozumiem jak ten sąd mógł wydać mu wyrok w zawieszeniu. To jest po prostu chore. 
- Dobra to ty idź do sklepu. Za godzinę pod marketem.- Liam przydzielił mi robotę więc posłusznie poszedłem do sklepu. Lubiłem go.Ich wszystkich. To niesamowite jak ta piątka chłopaków działa na ludzi. Szukałem czekoladowych ciasteczek dla Alex gdy zauważyłem tą blondynkę z klasy Alana. Siedziała jakaś smutna. Postanowiłem do niej podejść i zapytać czy nie potrzebuję pomocy. 
- Co się stało? Pomóc ci jakoś?- Dziewczyna przeniosła na mnie swoje zaszklone oczy. Wyglądała żałośnie. To nie była ta sama pewna siebie dziewczyna którą widziałem w środę.
- Mój brat miał po mnie przyjechać. Ale nie ma czasu. Ja zrobiłam sobie coś z nogą i nie dam rady sama iść do domu. A nawet mój własny ojciec mnie olewa bo ma ważne spotkanie. Taa, pewnie pieprzy się ze swoją sekretarką.- Zrobiło mi się jej żal. W końcu postanowiłem jej pomóc. Liam odebrał ode mnie zakupy, a ja postanowiłem odprowadzić dziewczynę do domu. Na prawdę kulała na lewą nogę. Podtrzymywałem ją aby nie upadła. Całą drogę rozmawialiśmy i śmialiśmy się. Okazała się na prawdę fajna. Przed jej drzwiami miałem ochotę ją pocałować. Dlaczego? Cholera sam nie wiem. W końcu jakoś zaczęliśmy się całować. Wpadliśmy z impetem do jej domu zamykając drzwi kopniakiem.***
Potrząsnęłam głową chcąc wywalić z niej te wspomnienia. Nawet piwo przestało mi smakować. Odstawiłem  w połowie pełną butelkę. Nagle ją ujrzałem. Szła dumna wprost do mnie. Alex ją zauważyła ale postanowiła zignorować.
- Cześć kochanie. Posłuchaj przemyślałam sobie to wszystko i wiesz co? Tobie dam wybór. Albo ty powiesz Alex co się dzisiaj stało albo ja to zrobię. Masz piętnaście minut. Czas start.- Pokazała mi wyświetlacz swojego telefonu. Włączyła stoper.
- Nie odważysz się.- Syknąłem do niej i wstałem. Jej mina wcale się nie zmieniła.
- Oj odważę. Tik-tok.- Usiadła na moim miejscu.
*** Alex***
Zayn jakimś cudem powstrzymał mnie od rzucenia się na tą barbie. Ona działa na mnie jak płachta na byka. Denerwował mnie jeszcze bardziej fakt, że ona właśnie rozmawia z moim chłopakiem. Gdy zajęła jego miejsce Freddie ruszył w moją stronę.
- To ja się ulatniam gołąbeczki.- Zayn uśmiechnął się do mnie i poszedł do chłopaków. Freddie zajął jego miejsce. Wydawał się zdenerwowany. 
- Hej co się stało?- Spojrzałam w jego oczy. Bardzo były podobne do oczy Zayn'a. Chociaż nie może były troszeczkę jaśniejsze ale to czyniło je jeszcze piękniejszymi. 
- Bo.. No bo ja muszę ci coś powiedzieć.- Spojrzał w ziemię. Zaczynałam się denerwować.- Bo ja dzisiaj... Alex pamiętaj, że cię kocham najmocniej na świecie. Rozumiesz?- pokiwałam głową na znak zgody. (muzyka). Chciałam aby w końcu powiedział mi to co miał do powiedzenia. 
- Freddie też ci kocham, ale jeżeli mi nie powiesz o co chodzi to ci krzywdę zrobię.- Lekko się uśmiechnął. Ale to nie był ten sam uśmiech. To był taki smutny przepełniony bólem. 
- Alex ja.... Ja cię zdradziłem.- Jego szept był dla mnie wyraźnie słyszalny. Nie mogłam uwierzyć w to co mi powiedział. Jak to? NIE! Gapiłam się w ziemię. Bałam się poruszyć. Czekałam aż on powie, że żartuję i, że nigdy by czegoś takiego nie zrobił. Obraz zaczął mi się rozmazywać dopóki pierwsza słona łza nie spłynęła mi po policzku. Podniosłam głowę i zauważyłam, że on też płacze. Mało mnie to teraz obchodziło. 
- Z kim?- Mój głos był wyraźnie słyszalny. Freddie nie odpowiedział tylko spojrzał na blondynkę która uśmiechała się triumfalnie. To zabolało mnie jeszcze bardziej. Z tą pustą kłodą? Co on ślepy czy piany był? Po woli wstałam. On uczynił to samo. Chwycił mnie za ręce ale ja mu się wyrwałam.
- Wynoś się.- Nie spojrzałam na niego. 
- Alex daj mi wytłumaczyć.
- Nie! Wynoś się.! Nie chcę cię nigdy więcej widzieć.!- Mój krzyk przywołał wszystkich zgromadzonych. Nie powstrzymywałam łez które płynęły mi strumieniami. 
- Alex....- Spojrzałam w jego pełne bólu oczy. Sam sobie na to zasłużył. To on wszystko zniszczył nie ja.
- Nie cię znać. Jesteś taki sam jak wszyscy faceci. Polecisz na każdą która będzie się przed tobą płaszczyć. Jest twój.- Blondynka była zdziwiona moją reakcją.Chyba myślała, że będę się wydzierać na niego. A tu proszę tylko raz krzyczałam. 
- Alex ale ja ciebie kocham nie ją.
- Tak to świetnie mi tą miłość okazujesz.-Wyminęłam go i poszłam w stronę lasu. Gdy zniknęłam za drzewami zaczęłam biec. Nie wiedziałam dokąd, nie widziałam drogi przed sobą przez litry łez. W końcu nie zauważyłam kłody która leżała na ziemi i się o nią potknęłam. Uderzyłam głową o coś twardego. Zaniosłam się jeszcze większym płaczem. Spróbowałam się podnieść ale zakręciło mi się w głowie i znów opadłam na mokre liście. W końcu zaczęłam się robić zmęczona i zamknęłam oczy. Słyszałam jakieś krzyki. Ktoś wołał mnie po imieniu. Ale ja nie miałam siły odpowiedzieć. Po prostu osuwałam się co raz bardziej w ciemność.  Poczułam jak ktoś mną potrząsa. 
- Znalazłem ją!- To chyba Zayn. Nie miałem siły otworzyć oczu. Nie mogłam poruszyć ręką. Słyszałam wszystko co się w około działo. Słyszałam szepty krzyki i płacz. Później po prostu pozwoliłam aby ciemność całkiem mnie porwała. 
*** Czułam się jak roślinka. Niby jestem a niby nie. Słyszę i czuję. Ale nie mogę dotknąć i mówić. Śpię ale nie do końca. ktoś cały czas trzyma mnie za rękę. Chcę otworzyć oczy lecz nie mogę. W końcu się poddaje i znów odpływam w ciemność***
Znów mam świadomość. Mogę oszacować co się w około mnie dzieję. Lekko otwieram oczy. Razi mnie światło lecz nie zamykam oczu. Jestem w pokoju. W domu. W Polsce. Czuję jakiś ciężar na ręce. Spoglądam na nią i widzę śpiącego Zayn'a.
- Zayn...- Chłopak raptownie podnosi głowę. Spogląda na mnie i uśmiecha wesoło. Odpowiadam mu tym samym Z sekundy na sekundę czuję się co raz silniejsza. Wiem, że wszystko będzie ze mną w prządku. 
- Wreszcie się obudziłaś. Nie wiesz jak bardzo się martwiłem. Nigdy więcej tego nie rób. 
- Dobrze. Nie zrobię.- Jego uśmiech powiększył się jeszcze bardziej.
- Wiesz co? A tak po za tym to jest na ciebie zły.- Spróbował udawać obrażonego co swoją drogą wcale mu nie wychodziło.
- Och, a za co?
- Bo uciekłaś i nie mogłaś zobaczyć moje bohaterskiego czynu.
- Czyli?
- Przywaliłem mu. I to nawet mocno.- Zaśmiałam się pod nosem. No żałuję, że tego nie widziałam. 
- Gdzie Naill? Muszę go przeprosić za zepsucie urodzin.- Skrzywiłam się lekko. 
- Na dole. Zawołam ich.- Zayn wstał ale szybko go powstrzymałam.
- Nie ja sama zejdę na dół.- Po woli wstałam z łóżka. Ku mojej uciesze nie zakręciło mi się w głowie. Zabrałam rzeczy i udałam się do łazienki. Szczerze zastanawia mnie fakt kto mnie przebrał w piżamę. Wskoczyłam pod prysznic. Ciepła woda przyjemnie pieściła moje ciało. Jak ja teraz mam się zachowywać? Być przygnębiona czy nie? Bardzie bolał mnie fakt, że chłopak którego kocham mnie zdradził. Na wierzchu będę szczęśliwa aby nie martwić swoich bliskich. Ale w środku? W środku będę prawdziwa. Będę cierpieć po cichu. Będę płakać tylko wtedy gdy nikt nie patrzy. Będę chodziła smutna gdy nikt nie będzie w pobliżu. Tak będę robić. Wyszłam spod prysznica i dokładnie wytarłam swoje ciało i włosy. Nie chciało mi się ich suszyć. Umyłam zęby lekki makijaż. Ubrałam się w przygotowane rzeczy. Włosy jeszcze bardziej roztrzepałam. Wyszłam z łazienki. Schodziłam po woli po schodach. Na ostatnim stopniu przybrałam swoją pozę dla innych osób. Wielki uśmiech na twarzy i zaczynamy przedstawienie. Weszłam do kuchni. Liam rzucił się na mnie i zatopił w uścisku.
- Dusisz.- Wychrypiałam, a chłopak odsunął się ode mnie. 
-Widzę, że się Zayn'ku posłuchałeś. Widzisz Harold zawsze ci prawdę powie.- Harry poklepał Zayn'a po ramieniu, a ten klepnął się otwartą dłonią w czoło. 
- O co chodzi?- Spojrzałam na Zayn'a ale ten chyba nie śpieszył się z odpowiedzią. Przeniosłam wzrok na Harry'ego.
- No bo mówiłem mu aby cię pocałował tak jak to było w bajce. I proszę zadziałało!- Harry wskazał na mnie obiema rękami. Pokręciła głową i dosiadłam się do Zayn'a.  
- Wiesz co Harry twoja głupota jest większa niż moja.- Louis popatrzył na swojego przyjaciela.
- Wcale, że nie! Ja jestem mądry, odpowiedzialny, miły, przystojny, zabawny. A ty nie! A wiesz czemu? Bo mam koteczka, a ty nie!- Harry zaczął wyliczać swoje jakże ważne wady.
- A po co mi zapchlona kulka na czterech łapach?! Miałem Kevina ale ten twój zapchlony kot go wypłoszył.! Czy ty sobie zdajesz sprawę jak trudno jest złapać gołębia?- No ci jak się zaczną kłócić to któryś będzie na końcu płakał. Jak zawsze. 
- Ha! Obrażam się! Gaspar nie jest zapchlony!- Harry wstał i wyszedł z kuchni.
- Kiedyś wypatroszę tego jego kota.- Louis mruczał pod nosem palny zgładzenia Gaspara. No nie które były dosyć straszne. A po za tym co on ma do tego kota? A no tak obsikał mu jego ulubione buty. No też bym była zła. Albo nie wściekała to lepsze określenie. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz