środa, 12 września 2012

Rozdział 15 'Pobiłaś ją?'

Siedziałam na molo. Wszyscy siedzieli koło ogniska. Ja jakoś miałam ochotę posiedzieć sama. Ta cała sytuacja z Freddiem mnie zdziwiła. Może nie znamy się długo ale on się tak nie zachowywał. Nawet nie był zazdrosny. No tak nie miał o co. Ale nie rozumiem... Siedział sam z jakąś laską. Nie znam jej. A co jeżeli to ta dziewczyna która całowała go w wesołym miasteczku? Co jeżeli ten mój wyjazd pomoże Freddiemu zrozumieć to, że tak naprawdę mnie nie kocha? Nie, na pewno tak nie jest. Freddie jest inny. Nie potratuje cię tak. Kiedyś by może w to uwierzyła le nie teraz. W ogóle o co mu chodzi z Zayn'em? Con sobie ubzdurał? Że Zayn się we mnie zakochał? Boże albo się naćpał albo uderzył w głowę. Innego wytłumaczenia nie ma. i weź tu bądź wyrozumiałym... Wstałam z mola i po woli ruszyłam w kierunku pozostałych zgromadzonych. Chciałam pogadać z tą 'normalną' dziewczyną. Wydawała się fajna. Często się śmiała i przede wszystkim śmiała się sama z siebie. Te pozostałe trzy to szkoda gadać. Co chwilę poprawiały fryzurę albo makijaż. Miały na gębach tyle tapety, że szpachelkami można zbierać. Usiadłam na poduszce obok tej dziewczyny.
- Hej. Jestem Alex.- Podałam jej swoją rękę. Dziewczyna nie śmiało wyciągnęła w moją stronę swoją rękę i pochwyciła  moją.   
- Hej. Hania, ale wszyscy mówią na mnie Han.- Uśmiechnęła się do niej szeroko. Wydawała się bardzo nieśmiała. Ale no cóż. Ja jej nie znam, ani ona mnie. Nie ma co się dziwić. Nie chciałam pokazywać Han co ja to potrafię. Chciałam aby poznała mnie taką jaką jestem na prawdę. 
- Ej Alex, a może pochwalisz nam się kim jest twój kuzyn u którego mieszkasz?- Ta blondyna zaczynała mnie wnerwiać. Na pewno poznała mnie. W gazetach i w internecie było pełno zdjęć moich i chłopaków. A po tym jak Harry dodał na swojego tt nasze zdjęcie to już była masakra. Nie chciałam dać jej tej zasranej satysfakcji więc  postanowiłam powiedzieć prawdę.
- Mój kuzyn jest w zespole. Nazywają się oni One Direction. Mieszkam z nim i jego czwórką przyjaciół. A no i teraz mieszka z nami jeszcze Gaspar. Kot Harry'ego.- Uśmiechnęłam się do nich. po minie blondyny było widać, że nie takiej odpowiedzi się spodziewała. 
- Dobra może zostawmy życie prywatne Alex, Sara. umie może ktoś grać na gitarze?- Chłopak z czarnymi włosami podniósł do góry piękną gitarę. Miałam podobną. 
- Zgaduję, że Alex umie grać.- Alan uśmiechnął się z satysfakcją, a mnie szczerze zatkało. Skąd on to wiem?
- Co? Co ty gadasz?- Spuściłam wzrok na dół. Wiedziałam, że się rumienię. Mogłam siedzieć cicho teraz na pewno nie dadzą mi spokoju.
- Jak sprzątałem w twoi pokoju to widziałem gitarę i pełno nut. No weź nam coś zagraj.- Alan wziął gitarę i podał mi ją. Nie trzymałam gitary od śmierci taty. nie grałam na gitarze od śmierci taty. W ogóle trzymałam się od muzyki z daleka. Za bardzo mi to jego przypominało. wszystkie chwile gdy uczył mnie grać, gdy uczył mnie śpiewać. Chwyciłam gitarę za gryf. Położyłam ją sobie na kolanach. Przeciągnęłam palcami przez struny. Idealnie nastrojona. Długo się zastanawiałam co mam zaśpiewać. Az w końcu zdecydowałam się na  tą piosenkę. W głowie odtworzyłam sobie kartkę z nutami. Była to ulubiona piosenka taty. Zaczęłam grać i ku zdziwieniu zgromadzonych śpiewać. Dawano tego nie robiłam więc miałam pewne obawy czy mój głos dobrze będzie brzmiał. Był taki sam jak przed konkursem. Zatopiłam się całkowicie w muzyce. Nawet nie musiałam spoglądać na gryf czy dobrze układam palce. Znałam to bardzo dobrze. Często z tatą graliśmy to i razem śpiewaliśmy. Doszłam do refrenu i poczułam jak łzy spływają mi po policzkach. Zacisnęłam mocno oczy. Nie chciałam aby widzieli, że płaczę. Śpiewałam z zamkniętymi oczami. Ostatnie pociągnięcie po strunach i koniec. Otworzyłam oczy i widziałam zdumione miny wszystkich obecnych. Ostrożnie odłożyłam gitarę. Wytarłam policzki.
- To co teraz robimy?- Uśmiechnęłam się lekko i spojrzałam na ognisko. Płomienie lizały się nawzajem. Ogień przyjemnie ocieplał moją twarz. Przyglądałam się ogniowi, a w  głowie miałam tysiące myśli. Przed mymi oczyma migały różne obrazy. Widok taty z gitarą w ręce, jak śpiewa, jak naśmiewa się ze mnie gdy nie potrafiłam dociągnąć jakiegoś dźwięku. Wstałam od ogniska i znów ruszyłam w stronę molo. Usłyszałam za sobą głos bodajże tej blondyny.
- Boże, co za wariatka. Udaję nie wiadomo kogo. Chwali się, że umie brzdąkać i piać. Łał normalnie pod wrażeniem jestem. Robi z siebie sierotę i wariatkę za razem.- Miałam ochotę jej przywalić. Zatrzymałam się, odwróciłam i stanęłam nad nią.
- Wiesz, co jeżeli chce coś o mnie powiedzieć to proszę zrób to w mojej obecności. W swoim życiu wycierpiałam się więcej niż ty możesz pomieścić w tej pustej głowie. Przeszłam przez depresję, byłam w takim stanie, że próbowałam się zabić. Mój ojciec zginął bo chciał mnie chronić, zostałam zgwałcona kilak metrów od mojego domu, zazdrosne dziewczyny pobiły mnie w szkole przez nie poroniłam.Więc uwierz mi mam prawo się kurwa załamać i poryczeć!- Nie panowałam nad swoimi słowami. Dlaczego w ogóle to powiedziałam? Nie powinnam była tu przychodzić. Powinnam zostać w domu z Sam. Nie chciałam aby moi przyjaciele o tym wszystkim wiedzieli, a teraz wygadałam się jakimś obcym osobą. Spojrzałam na resztę z szeroko otwartymi oczami i ustami. Szybko pobiegłam w stronę lasu. Dobrze wiedziałam gdzie biegnę, mimo, że jest ciemno. Słyszałam za sobą krzyki Alana, i reszty. Nie zatrzymałam się. W końcu wybiegłam na polanę. Dawno tu nie byłam. Trawa sięgała mi do kolan. Gdzie nie gdzie można było dostrzec kolorowe kwiatki które w świetle księżyca miały kolory lekko zbliżone do srebrnego. położyłam się na środku polany i spojrzałam w niebo. Bardzo bym chciała aby tata teraz tu ze mną był. Aby mnie pocieszył, powiedział że wszystko będzie dobrze. Tak na prawdę to nigdy nie pogodzę się ze świadomością, że już go nie ma ze mną. Nie odprowadzi mnie do ołtarza, nie będzie mógł na mnie krzyczeć gdy za wcześnie stanie się dziadziem. Chciałabym aby nawet teraz na mnie krzyczał, ale żeby tylko tu był. Chciałam z kimś porozmawiać, wygadać się. wiem do kogo powinnam zadzwonić. Włączyłam swój telefon. Zaraz doszły do mnie wszystkie sms  Nie chciało mi się ich odbierać. Wybrałam numer osoby z którą mogę pogadać. Jeden sygnał, drugi...
- Alex? Boże dziewczyno wiesz jak się martwimy? Zaraz zawołam chłopaków.- Niall'owi widocznie ulżyło, że do nich dzwonię.
- Nie, Niall nie idź po nich. Pamiętasz jak mówiłeś, że zawsze mogę z tobą pogadać? Bez względu na porę?- No tak, pamiętam.
- Więc właśnie teraz jest taka chwila.
- Dobra, wujek Niall zamienia się w słuch. Mów co się dzieje.
- Bo jestem na tym ognisku z Alanem. No i tam są takie trzy dziewczyny co mają tyle tapety, że szpachelką można zbierać. I w ogóle wiesz takie damusie. Wyszło na to, że miałam im zagrać na gitarze. no to wybrałam ulubioną piosenkę taty. I gdy zaczęłam śpiewać refren to się poryczałam. Ale to szczegół. Później chciałam iść na molo żeby się uspokoić. Ale gdy kawałek odeszłam usłyszałam tą jedną z dziewczyn. Coś tam gadała, że jestem wariatką, że chwalę się że umiem grać na gitarze i śpiewać. No i takie tam. No i nie wytrzymałam i...
- Pobiłaś ją?- Jego głos był ożywiony.
- Nie! Powiedziałam jej, że więcej wycierpiałam niż ona może pomieścić w swojej główce. Wygadałam się ze wszystkim. Przez co przeszłam. Nie chciałam tego. Po prostu tak jakoś samo ze mnie to wyleciało. Nie chciałam aby zadawali mi jakieś pytania więc ukryłam się na polanie obok jeziora. A teraz sama nie wiem co mam robić.- Zamknęłam oczy i wciągnęłam świeże nocne powietrze.
- Przede wszystkim wróć do nich. Na pewno się o ciebie martwią. Jeżeli nie będą zadawać pytań to nie wracaj do tego. I najlepiej zrób coś głupiego aby odwrócić ich uwagę od tamtego zdarzenia. 
- Coś głupiego? Ale rada.
- Uwierz działa.
- No ok, a jeżeli zaczną zadawać pytania?
- To powiedz, że nie chcesz o tym rozmawiać. No chyba, że chcesz. To wtedy po prostu im odpowiadaj.
- Ok. Dziękuję. Przepraszam, że tak po nocy dzwonię. To ja idę tam do nich. Dobranoc.
- Nie ma sprawy. Dobranoc.- Usłyszałam pikanie oznajmujące zakończone połączenie. Wstałam i ruszyłam w drogę powrotną. No tak gdy Niall to wszystko mówił to wydawało się łatwe. ale teraz? Wcale takie nie jest. Zrób coś głupiego... Hmmm, co by tu. Wiem. Wyszłam z lasu. Pierwsza zauważyła mnie Han. Na jej krzyk każdy odwrócił się w moją stronę. Rozwiązałam koszule i zrzuciłam ją na ziemie. Później ściągnęłam z siebie bluzkę. Zostałam w spodnich i samym staniku. Rozbiegłam się i zeskoczyłam z molo do wody. Myślałam, że będzie zimna, ale była cieplutka. Wynurzyłam się i na molo zobaczyłam zdziwionych chłopaków i Han. Alan który stał obok Han popchał ją do wody. Ta z krzykiem wpadła do cieplutkiej cieczy.  Wszyscy się śmiali. Chłopaki szybko dołączyli do mnie i do Han w wodzie. Oczywiście gwiazdki sobie odpuściły. Tylko do czasu. Dwie brunetki postanowiły się do nas dołączyć. Ściągnęły swoje sukienki z czego chłopaki byli uradowani. Wskoczyły do wody trzymając się za ręce. Blondynka siedziała obrażona na molo. Nikt nie zwracał na nią uwagi. Wszyscy się zaczęliśmy chlapać i topić. Gdy ujrzałam twarze dziewczyn bez makijażu doznałam szoku. One były bliźniaczkami! Nigdy bym tego nie powiedziała. Były bardzo ładne. Nie był im potrzebny makijaż. Po jakiejś godzinie wyszliśmy z wody. Postanowiliśmy się wysuszyć. Bluzkę i koszulę miałam suche więc musiałam tylko wysuszyć spodnie. Usiadłam blisko ognia. Nałożyłam na siebie bluzkę.
- Ej, Alan gdzie ty wywaliłeś moją bluzkę?- Han szukała na molo i po pobliskich krzakach. no tak Alan z niej ściągnął bluzkę bo stwierdził, że jak my z dziewczynami jesteśmy bez to ona też musi być. Teraz była w samych dżinsach i czarnym staniku.
- No w wodzie. A gdzie?- Alan spojrzała na dziewczynę,a ta walnęła się w czoło.
- Ośle to ja już mam po bluzce. W czym ja kurde do domu wrócę?- Rzuciłam jej koszulę. Na pewno będzie na nią zadurza, tak jak na mnie. Moim skromnym zdaniem Harry mógłby być mniejszy.
- Ubieraj na co czekasz. A no i dzisiaj przenocujesz u nas. Mam wielkie łóżko w moim pokoju.- Ubrałam czapkę na głowę. Han miała kawałek do domu. To było bez sensu aby teraz miała tłuc się przez pół miasta. Koszula wisiała na Han jak na wieszaku. Czyli podobnie jak na mnie.
- Alex ty to jesteś wilka.- Marek się zaśmiał za co oberwał ode mnie i głowę.
- To jest koszula mojego przyjaciela Harry'ego.- posiedzieliśmy jeszcze chwile. Gdy każdy był suchy zgasiliśmy ognisko i poszliśmy w miejsce gdzie się spotkaliśmy. Alan już wcześniej zadzwonił do Patryka aby po nas przyjechał. Ale jest 4 nad ranem więc szybko nie przyjedzie. Usiedliśmy na trawie i opowiadaliśmy sobie kawały. W końcu zaczęli zjeżdżać się rodzice. Oczywiście Piotrek nie miał nic przeciwko aby Han u nas nocowała. Drogę przebyliśmy w całkowitej ciszy. Każdy prawie spał. Gdy dojechaliśmy do domu od razu poszłam z Han do pokoju. Dałam jej jedną z moich piżamek. Szybko się umyłyśmy i przebrałyśmy. Położyłyśmy się i po chwili odleciałyśmy w krainę morfeusza. 
Obudziłam o 13. W domu panowała cisza. Na parapecie siedziała Han. Wyglądała przez okno.
- Hej.- Powiedziałam, a dziewczyna na dźwięk mojego głosu aż podskoczyła. Zaśmiałyśmy się razem. 
- Hej.- Zeskoczyła z parapetu i usiadła na łóżku.
- Podasz mi laptopa?- Zapytałam, a dziewczyna sięgnęła po niego. Włączyła go i weszłam na skype'a. Zayn był dostępny.- Han załóż koszulę i chodź tu pogadamy z moim kuzynkiem i jego przyjaciółmi.- Dziewczyna wykonała polecenie i dopiero gdy siedziała obok mnie zadzwoniłam do Malika.
- Dlaczego kazałaś ubrać mi koszulę?- Han zapytała gdy czekałyśmy na odebranie połączenia.
- Bo oni podniecają się zawsze gdy widzą zbyt dużo.- Malik odebrał i naszym oczom ukazała się cała piątka. Szczerzyli się jakby byli naćpani.
- No hejjjj.- Przeciągnął Harry i zapatrzył się w Han.
- Cześć.- Odpowiedziałyśmy równo. Dobrze, że Han umie angielski.
- Czy ta piękna dziewczyna która jest koło ciebie ma na sobie moją koszulę?- Harry jeszcze bardziej zapatrzył się w dziewczynę.
- A więc ty jesteś Harry.- Han uśmiechnęła się do niego.
- Tak, wiem jestem ładny i w ogóle. Ale ty jesteś piękniejsza.- Znów jeden z tych uśmieszków. 
- Miałaś rację.- Han spojrzała na mnie. Zaśmiałyśmy się razem.
- Ej ale o co chodzi? A tak po za tym to Alex twój Freddie cały czas wydzwania czy się odezwałaś.- Harry oparł się o kanapę. Siedzieli w salonie jak wnioskuję.
- No i co? Wczoraj robi mi wielki sceny zazdrości, siedzi z jakąś laską i wścieka się gdy pytam się kto to jest. Teraz myśli, że zadzwoni i wszystko będzie dobrze? Niech sobie pomarzy. Możecie mu to przekazać.- oparłam się o ścianę.
- Nie musimy.- Liam przekręcił laptop i zobaczyłam, że na fotelu siedzi Freddie. Wyglądał strasznie. Zawsze uśmiechnięty chłopak był smutny. Zatrzasnęłam laptopa. 
- Czyli to jest Freddie. Przystojny.- Han oparła się o ścianę tak jak ja.- Chcesz o tym pogadać?
- Nie. Jak coś to ci powiem.- Uśmiechnęłam się do niej i sięgnęłam po telefon. Dostałam mms od Freddiego. Nacisnęłam odbierz. wiedziałam co przedstawia to zdjęcie. 
' W niedzielę wszystko było dobrze. Chłopaki nam je zrobili. Śliczne jest. Mam nadzieję, że zadzwonisz nie długo. Muszę cię usłyszeć. Kocham cię :***' Nie powiem zdjęcie jest śliczne. Nie wiedziałam, że chłopaki robią nam zdjęcia. Ale tym bardziej nie wiedziałam, że gdy się całujemy wyglądamy na tak... szczęśliwych.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz